Zespół jednowymiarowy. Czy Tottenham stać na TOP4?

Kiedy Antonio Conte przejmował Tottenham, Spurs byli na dziewiątym miejscu w tabeli ze stratą pięciu punktów do czwartego West Hamu. Po ponad trzech miesiącach kadencji Włocha w północnym Londynie, Koguty są jednym z faworytów do wskoczenia do TOP4 na koniec rozgrywek. Co prawda, obecnie zajmują siódme miejsce, tracąc cztery punkty do czwartej pozycji, jednak trzeba pamiętać o trzech zaległych spotkaniach. Ponadto, od zatrudnienia Conte na Tottenham Hotspur Stadium, Spurs punktują znacznie lepiej niż za kadencji Nuno Espirito Santo. Aczkolwiek w grze Tottenhamu jest jeszcze sporo do poprawy.

REKLAMA

Obecny Tottenham to zupełnie inny zespół

Na początek jednak należy oddać cesarzowi, co cesarskie. Antonio Conte prowadzi Tottenham zaledwie nieco ponad trzy miesiące, a już widać jego rękę. Koguty pod wodzą Włocha to zupełnie inny zespół niż w poprzednim sezonie czy na początku obecnej kampanii. Wówczas z ławki trenerskiej drużyną kierowali kolejno Jose Mourinho, tymczasowo Ryan Mason oraz Nuno Espirito Santo. Często zdarza się, że drużyna przez długi czas nie jest w stanie zmienić starych nawyków, przez co w jej grze widać elementy stylu preferowanego przez poprzedników. W przypadku Tottenhamu, Conte w krótkim czasie ułożył grę swojej ekipy na własną modłę.

Od pierwszego spotkania włoski szkoleniowiec zdecydował się zmienić ustawienie na swoje ulubione z trzema środkowymi obrońcami i dwoma wahadłowymi. Tottenham zazwyczaj gra w formacji 3-4-3, jednak zdarzały się też mecze, w których wychodzili w ustawieniu 3-5-2. W zasadzie od pierwszego ligowego meczu widać było zalążki, jak mają grać Koguty pod wodzą Conte. Szybko i bezpośrednio przenosić akcje na pod bramkę rywala. Grać prosto, ale efektywnie. Ponadto sporą rolę w akcjach ofensywnych zaczęli odgrywać grający bardzo wysoko wahadłowi.

Od momentu zatrudnienia Antonio Conte w Tottenhamie, Koguty średnio zdobywają 1,91 punktu na mecz. W tym okresie jest to trzeci najlepszy wynik za Manchesterem City i Liverpolem. Dla porównania pod wodzą Espirito Santo Spurs notowali średnio 1,5 punktu na mecz. Ponadto od przyjścia 52-latka Tottenham zdobywa więcej goli (1,73 na mecz przy 0,9 za kadencji poprzednika) oraz traci mniej (1 do 1,6 na mecz). Potwierdzają to również statystyki oczekiwanych goli (xG). Pod wodzą Conte Spurs notują trzecie najwyższe średnie xG na mecz oraz drugie najniższe xGC (oczekiwane gole tracone). Za kadencji Espirito Santo było to kolejno 17. (xG) oraz 11. (xGC) miejsce.

Łatwy terminarz

Oczywiście 11 meczów, jakie w Premier League rozegrał Conte to dość mała próbka, aby porównywać wszystkie zespoły. Zwłaszcza, że Tottenham pod jego wodzą miał wyjątkowo sprzyjający terminarz. Z zespołów walczących o europejskie puchary Koguty mierzyły się jedynie z Liverpoolem oraz Chelsea. O ile przeciwko The Reds, Spurs rozegrali bardzo dobre zawody, tak przeciwko Chelsea byli jedynie tłem. I to nie tylko w starciu ligowym, ale również w półfinałowym dwumeczu Carabao Cup. Podopieczni Conte przegrali wszystkie trzy mecze z łącznym bilansem bramkowym 0:5.

Pomimo, że w wielu meczach Tottenham pokazywał, że z taką grą stać ich na pierwszą czwórkę, tak więcej powiedzą nam mecze zwłaszcza z bezpośrednimi rywalami o tę lokatę. Jak dotąd jedynym takim starciem było spotkanie z West Hamem w ćwierćfinale Pucharu Ligi wygrane 2:1. Mimo wszystko, mecze z niżej notowanymi rywalami również trzeba umieć wygrywać, a z tym Tottenham nie ma większego problemu. Z zespołami z dolnej połowy tabeli (choć obecnie ciężko traktować ją jako wyznacznik siły danej drużyny) Spurs stracili punkty jedynie w pierwszym spotkaniu Conte – 0:0 z Evertonem. A to takie mecze często decydują o końcowym powodzeniu.

Tottenham nie jest zespołem kompletnym

Mimo sporej poprawy rezultatów, trudno nie zauważyć, że obecnie Koguty są zespołem dość przewidywalnym oraz jednowymiarowym. Główną i w zasadzie jedyną bronią Tottenhamu na ten moment są kontrataki. Gdy przeciwnik podejdzie wyżej i pozostawi na swojej połowie sporo przestrzeni pod kątem ofensywy Spurs są jednym z najlepszych zespołów na świecie. W momencie przejęcia piłki każdy wie, co ma robić, aby jak najszybciej przetransportować ją pod bramkę rywala. Tottenham gra szybko, konkretnie i bez zbędnego spowalniania akcji.

Niemniej jednak, w dzisiejszym futbolu nie wystarczy być wybitnym tylko w jednym elemencie gry. Największe sukcesy osiągają zespoły potrafiące niemal wszystko. Bronić nisko, podejść wyżej pressingiem, skontratakować czy cierpliwie rozgrywać piłkę w ataku pozycyjnym. Spurs z pozostałymi elementami mają jeszcze sporo kłopotów. W oczy rzuca się przede wszystkim budowanie ataków pozycyjnych. Przykładem tego było m.in. spotkanie z Watfordem, który wówczas nie zachował w obecnych rozgrywkach jeszcze ani jednego czystego konta, a kibice Spurs na pierwszą bramkę musieli czekać aż do doliczonego czasu gry.

Kłopoty przy wysokim pressingu

Mimo wszystko zespołem, który najbardziej obnażył braki Tottenhamu – obok Chelsea – jest Southampton. Święci mierzyli się z ekipą Conte dwukrotnie na przestrzeni niecałych dwóch miesięcy. W pierwszym spotkaniu do momentu czerwonej kartki Mohammeda Salisu byli zespołem lepszym, podobnie jak w minioną środę. W obu meczach Tottenham nie radził sobie z wysokim pressingiem drużyny Hasenhuttla (widoczny był brak Erica Diera, który jest kluczową postacią w wyprowadzaniu piłki spod własnej bramki), przez co nie potrafił przejąć kontroli nad środkową strefą boiska. Konsekwencją tego było zepchnięcie Tottenhamu do defensywy i przejęcie inicjatywy przez przeciwnika.

Problemy w wyprowadzaniu piłki spod własnego pola karnego Tottenhamu były widoczne również w pierwszym meczu Carabao Cup przeciwko The Blues (również nie grał Dier). Spurs w taki właśnie sposób stracili pierwszą bramkę. Chelsea oraz Southampton pokazały, jak najłatwiej zaskoczyć Tottenham. Ze względu na brak jakości w rozegraniu piłki zarówno obrońców, jak i środkowych pomocników, Spurs mają duże problemy przy wychodzeniu spod pressingu. Jednak, jak wiadomo takie podejście niesie ze sobą duże ryzyko w postaci wolnych przestrzeni pozostawionych za plecami obrońców, które Tottenham – jak mało kto – potrafi wykorzystać. Dlatego pressing musi być przemyślany i niemal perfekcyjnie skoordynowany.

REKLAMA

Pomimo tego, trudno nie zauważyć, że Koguty pod wodzą Antonio Conte poczyniły znaczny progres. Być może, Tottenham nie jest zespołem kompletnym i ma swoje kłopoty. Niemniej, o każdej drużynie walczącej o pierwszą czwórkę można to powiedzieć. Natomiast przewagą Spurs może być błyskawiczna i świetnie zorganizowana gra w kontratakach. W tym elemencie niewątpliwie są wybitni. Na walkę o mistrzostwo czy Ligę Mistrzów to oczywiście za mało, jednak w walce o TOP4 może wystarczyć. Jak na razie Tottenham z Antonio Conte u steru wciąż jest na dobrej drodze.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ