Ze skrajności w skrajność. Krzysztof Piątek jako zbawiciel kadry?

Niewielu polskich piłkarzy budzi tak skrajne emocje jak Krzysztof Piątek. Jego kariera to na zmianę wielkie nadzieje kibiców i nie mniejsze rozczarowania. W ostatnim czasie zaskakująco często chwalimy 28-latka, który przeżywa najlepsze tygodnie od momentu wyjazdu z Mediolanu.

REKLAMA

Włoska przygoda

Krzysztof Piątek swoją grą w Genui wyrobił sobie taką markę, że przez kolejne lata mógł odcinać kupony od jednej wybitnej rundy. Wystarczyło bowiem pół roku, żeby zgłosił się po niego Milan, w którym też przez kilka miesięcy regularnie strzelał. Dopiero później zaczęły się problemy. Polskiego napastnika zaczęła przerastać presja z jaką musiał się mierzyć i po prostu się zaciął. Cieszynka z której zasłynął była eksploatowana we włoskich mediach regularnie. Na przestrzeni niespełna roku przebył drogę z polskiego ligowca do statusu gwiazdy Serie A.

Nawiązując do klasycznego już komentarza, Krzysztof Piątek sprawił, że dzięki jego golom żyliśmy życiem zastępczym. Strzelał, więc uważano go za piłkarza wybitnego. Niestety czas pokazał, że słowa części dziennikarzy porównujących go do Roberta Lewandowskiego były przesadzone.

źródło: Michał Sagrol w serwisie X

Piątek z rundy na rundę wyglądał nie tyle gorzej, co coraz bardziej bezradnie. Nawet gdy był wypożyczany z Herthy Berlin do Fiorentiny i Salernitany wierzono, że dalej ma niesamowity instynkt strzelecki. W obu klubach szybko przekonano się, że Krzysztof Piątek już nie jest gwarantem goli. Hertha od pewnego momentu modliła się, żeby jak najszybciej pozbyć się Polaka z klubu. Jego gra budziła gigantyczne rozczarowanie, a wartość rynkowa spadła do ledwie 5.5 mln euro. Sprzedaż do ligi tureckiej wielu kibicom wydawała się aktem desperacji.

Turcja to jego miejsce

Początek w ekipie Basaksehir nie zachwycił. 9 kolejnych spotkań bez strzelonego gola spotkało się z kolejną falą szydery. Zbyt słaby nawet na ligę turecką – to jedno z najdelikatniejszych haseł, które pojawiały się w polskich mediach. Rewolwery odpaliły dopiero w 11. kolejce. Warto dodać, że mimo zmiany trenera, Krzysztof Piątek cały czas dostawał szansę. Stworzono mu znakomite warunki do odbudowy pewności siebie. Grał regularnie, dostawał rzuty karne (3 w obecnym sezonie Süper Lig), a gdy w końcu rozkręcił się, zachwyca skutecznością. 13 ostatnich spotkań to 12 goli Polaka. Z taką formą strzelecką śmiało może myśleć o włączeniu się do walki o koronę króla strzelców ligi tureckiej. Konkurencja niestety nie należy do najłatwiejszych. Jego największymi rywalami są obecnie Mauro Icardi (13), Mame Thiam (14) i Edin Dżeko (16). Poza tym gonią go również inni Polacy, którzy na tureckich boiskach również spisują się świetnie – Adam Buksa (10) i Sebastian Szymański (9).

źródło: Błażej Łukaszewski – X

Krzysztof Piątek jest absolutnym liderem swojego zespołu. Strzelił niemal 1/3 bramek Basaksehiru. Widać, że 28-latek polubił się z Turcją, a ten kraj polubił jego. Czuje się jak ryba w wodzie. Co będzie za kilka tygodni? Tego nie wie nikt. Teraz go chwalimy, a za kilka miesięcy będziemy mówić o kolejnym kryzysie. Wydaje się, że polski napastnik jest uzależniony od zaufania trenera. Ma umiejętności, ale często przytłaczała go presja.

Michał Probierz zadzwoni

Z taką formą selekcjoner naszej reprezentacji nawet nie powinien się zastanawiać w kontekście powołania 28-latka na jakże kluczowe marcowe zgrupowanie. Piątek w naszej kadrze dał dużo ważnych goli, jak chociażby ten z Austrią na początku eliminacji do Euro 2020. Ma instynkt killera i wie jak się znaleźć w odpowiednim miejscu i czasie. Nam nie potrzeba strzelać teraz pięknych goli. Musimy wygrać dwa mecze. Nieważne jakim sposobem. Po prostu zależy nam na strzeleniu więcej bramek od przeciwników. Piątek w tym momencie zachwyca skutecznością. Na pewno w ostatnim czasie wygląda lepiej niż chociażby Arkadiusz Milik, który nie ma pewnego placu w Juventusie, czy Karol Świderski, który dopiero co trafił do broniącego się przed spadkiem Hellasu Verona.

Selekcjoner Michał Probierz nie powinien się nawet zastanawiać. Niesamowite jest to, że znów Piątek funkcjonuje w naszych umysłach jako zbawiciel kadry. Kilka miesięcy temu czy nawet kilka lat temu skreślaliśmy go po każdym kontakcie z piłką. Taki właśnie jest Krzysztof Piątek. Brak stabilizacji to jego drugie imię. Najważniejsze, że przypomniał sobie, że potrafi grać w piłkę.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,609FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ