Wymęczone zwycięstwo Pogoni. Lechia dalej w strefie spadkowej


W 28. kolejce polskiej Ekstraklasy zmierzyły się ze sobą Pogoń Szczecin oraz Lechia Gdańsk. Dla obu drużyn był to bardzo ważny mecz — Pogoń jest w grze o europejskie puchary, zaś dla Lechii każdy punkt jest jak łyk wody w upalny dzień — strata do ostatniej drużyny ponad strefą spadkową wynosi 5 punktów. Gdańszczanie, mimo własnej publiczności nie mieli łatwego zadania — Pogoń przed tym meczem zajmowała 4. miejsce.

REKLAMA

Lechiści przed bardzo trudnym zadaniem

Kibice Lechii mają już dosyć kryzysu i nie ma co im się dziwić — udowodnili to, nie przychodząc tłumnie na trybuny. Na Polsat Plus Arenie Gdańsk pojawiło się nieco ponad 7500 kibiców, a warto dodać, że pojemność tego stadionu wynosi ponad 40000 miejsc. Ciężko nie być sfrustrowanym, jeśli Twój ukochany klub jeszcze na początku tego sezonu walczył o miejsce w Lidze Konferencji, a teraz rozpaczliwie próbuje się utrzymać w lidze. Dlatego też gdańszczanie koniecznie musieli wygrać ten mecz, a Pogoń tego zadania nie miała zamiaru im ułatwiać — Portowcy walczą o 3. miejsce z Lechem, premiowane możliwością gry w eliminacjach do Ligi Konferencji.

Pierwsza połowa bez konkretów

Pogoń weszła lepiej w ten mecz, napierając na bramkę gospodarzy od samego początku. Już w 3. minucie wyborną okazję na otworzenie wyniku miał Wahan Biczachczjan, wyprowadzając efektowną kontrę, lecz uderzenie Ormianina zablokował Mario Maloca. Chwilę później Lechia pokazała, że potrafi się odgryźć. Piłkę świetnie wrzucił Rafał Pietrzak, przyjął ją Flavio Paixao, lecz źle się złożył do strzału i chybił. Z czasem drużyny zaczęły wymieniać się inicjatywą, raz atakowała Lechia, raz Pogoń. Biało-zieloni mimo kryzysu byli w stanie postraszyć rywala z czołówki tabeli.

W 19. minucie niewiele zabrakło, a szczecinianie wysunęliby się na prowadzenie. Alexander Gorgon wycofał piłkę piętą na 16. metr, do Kamila Grosickiego, oddał strzał na bliższy słupek, lecz zabrakło naprawdę niewiele do pierwszego gola w tym meczu. Niedługo później uraz zgłosił Marco Terrazzino. W tym przypadku była konieczność wezwania medyków oraz przerwania gry. Na szczęście uraz nie okazał się być groźny i Niemiec wrócił do gry. Przez dłuższy czas w Gdańsku było spokojniej, aż do 43. minuty, kiedy to wyśmienitą okazję mieli gospodarze. Rafał Pietrzak znakomicie dostarczył piłkę w pole karne, przyjął ją Bassekou Diabate, lecz szczecinian w niesamowity sposób uratował Dante Stipica.

Pierwsza połowa z pewnością należała do ciekawych, działo się dużo, lecz zabrakło konkretów w postaci bramek — na 20 oddanych strzałów w pierwszych 45 minutach zaledwie 3 były celne. Mimo to Lechia zdążyła pokazać, że nie składa broni i jeszcze chce powalczyć o utrzymanie w Ekstraklasie.

Niedokładność Lechii i szczęście ratują Pogoń

W drugiej połowie Lechia od razu rzuciła się do ataku, jednak brakowało nieco celności, a jeśli już ta była, to strzał nie stanowił problemu dla golkipera Portowców. W 55. minucie gospodarze mieli dobrą okazję. Diabate po otrzymaniu prostopadłego podania od Flavio Paixao wyszedł sam na sam ze Stipicą, jednak wykończenie było bardzo słabe i nie trafił w światło bramki. Na kolejną dobrą okazję Lechia nie musiała czekać długo, bowiem świetny strzał oddał Kristers Tobers i Lechia mogła świętować bramkę. Jak się potem okazało, nie na długo — po analizie bramki przez system VAR sędzia Jarosław Przybył nie mógł jej uznać, ponieważ Łotysz znalazł się na spalonym. Szczecinianie mogli tutaj mówić o szczęściu, bowiem mimo słabszej gry nadal utrzymywał się remis.

Nie oznacza to, że mieli powody do radości — Lechia całkowicie ich zdominowała, a na domiar złego z powodu kontuzji murawę zmuszony był opuścić Linus Wahlqvist. Na kilka minut Pogoń co prawda objęła inicjatywę, jednak ponownie zabrakło dokładności i nie była w stanie nawet oddać celnego strzału. Na kwadrans przed końcem, żółtą kartkę otrzymał Damian Dąbrowski za brzydki faul na Macieju Gajosie — uderzył go łokciem w twarz, po czym konieczna była interwencja sztabu medycznego. W 79. minucie dobrą okazję dla Pogoni miał Kamil Grosicki, lecz przyjezdni nie objęli prowadzenia dzięki Dusanowi Kuciakowi, który obronił strzał rywala z bliska. Pogoń ostatecznie złapała rytm i w 82. minucie Kamil Grosicki zagrał piłkę, lecz niefortunnie zainterweniował Joel Abu Hanna i piłka wpadła do siatki.

Niedosyt w Gdańsku

Mecz ostatecznie zakończył się zwycięstwem Pogoni, lecz bez wątpienia jest to wynik niesprawiedliwy. Większość spotkania toczyła się pod dyktando gdańszczan, kreowali o wiele więcej akcji, mimo mniejszego posiadania piłki. Kibice Lechii mają prawo być wściekli, bo pomimo lepszej gry przez większość czasu niż Pogoń tracą 3 punkty. 3 niezwykle cenne punkty w kontekście walki o utrzymanie. Jednak w tym meczu Lechiści pokazali wszystkim, że jeszcze nie mają zamiaru się poddawać.

Lechia Gdańsk – Pogoń Szczecin 0:1 (82’ Abu Hanna (GS))

Autor: Jan Pietrzak

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,645FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ