Wygrał Puchar UEFA, stracił pieniądze i podjął pracę w porcie rybackim

„Raz Feijenoorder, na zawsze Feijenoorder”. Tego typu transparent pojawił się na trybunach stadionu w Rotterdamie, podczas meczu ligowego z NAC Breda w 2017 roku. Stojący na murawie Christian Gyan nie krył wzruszenia, widząc jak ciepło przyjmują go sympatycy drużyny, którą reprezentował w 121 spotkaniach. Były reprezentant Ghany nigdy nie był pierwszoplanową postacią, ale kibice nazwali go legendą. Niestety, los nigdy go nie rozpieszczał.

REKLAMA

Cofnijmy się do roku 1995

Reprezentacja Ghany U-17 sięgnęła wówczas po mistrzostwo świata w swojej kategorii wiekowej, a zawodnicy stali się pożądani w Europie. Jednym z nich był Christian Gyan, którego sprowadził do siebie Feyenoord. Już w rozgrywkach 1997/98 regularnie występował w Eredivisie, a Holendrzy cieszyli się z formy swojego prawego obrońcy. Ten cały czas balansował między boiskiem a ławką rezerwowych. Przez 9 sezonów spędzonych w klubie, w żadnym nie rozegrał więcej niż 16 spotkań. Mimo to, nie narzekał na swój status. Co więcej, większość z zarobionych pieniędzy… rozdawał. Uważał, że to nie pieniądze są w życiu istotne, a sama gra w piłkę. W jednym z wywiadów przyznał, że nie widział co zrobić ze swoją pensją, a czuł, że inni bardziej jej potrzebują.

Szczytem jego kariery okazał się rok 2002

Wówczas, ze względu na kontuzje kolegów, to właśnie Christian dostał szansę w półfinale i finale Pucharu UEFA. W obu wypadł dobrze, a Feyenoord świętował zdobycie europejskiego trofeum. 5 lat później jego epizod w Rotterdamie dobiegł końca. Wyruszył wówczas grać m.in. w Finlandii, gdzie miał coraz większe problemy zdrowotne. Słuch po nim zaginął.

Dopiero w 2011 roku, dziennikarze klubowej gazety postanowili sprawdzić co słychać u swojego byłego zawodnika. Okazało się, że Gyan żyje w biedzie. Stracił większość zarobionych pieniędzy, ze względu na kontuzje nie jest już w stanie zarabiać grając w piłkę. Jego historia szybko trafiła na pierwsze strony gazet, a jeden ze sponsorów klubu zaproponował pracę w pobliskim porcie rybackim. Christian Gyan przyjął ofertę. 9 lat po zdobyciu Pucharu UEFA, pracował za najniższą krajową przenosząc mrożone filety rybne.

źródło: Twitter/FeyenoordFrance

Nie narzekał na swój los. Niestety, ten zgotował mu kolejną niemiłą niespodziankę. Pewnego dnia doznał ataku padaczki, a służby medyczne stwierdziły, że cierpi na epilepsję. Z tego powodu musiał zrezygnować z pracy.

Kibice Feynoordu postanowili wówczas pomóc, a hasło „Raz Feijenoorder, na zawsze Feijenoorder” nabrało nowego znaczenia

źródło: Twitter/Fr1908R

39-letni wówczas Gyan otrzymał pomoc finansową ze strony kibiców. Ci nazywali go legendą, nie ze względu na zdobyte trofea, ale ciężką pracę i bycie dobrym człowiekiem. Nie „przepił” ani nie przegrał w kasynie tego co zarobił, a po prostu rozdał potrzebującym. Życie sprawiło, że pewnego dnia sam potrzebował pomocy. Pomagano mu na wiele sposobów, powstała książka o jego życiu, z której otrzymał honorarium, wręczano mu czeki z drobnymi wpłatami. Większość wydawał jednak na opiekę medyczną nad synem, który od urodzenia miał problemy zdrowotne. Niestety, nie znamy jego obecnego stanu.

Portal „ad.nl” poinformował wczoraj, że Christian Gyan jest umierający, a stadium choroby nowotworowej sprawia, że lekarze bezradnie rozkładają ręce

Feyenoord miał nawet prosić o warunkowe zniesienie zakazu udziału kibiców w spotkaniach piłkarskich. Sympatycy klubu co najmniej do 18 grudnia nie będą mogli pojawić się na trybunach (zgodnie z tamtejszymi przepisami sanitarnymi), ale proszono o wyjątek na „pożegnanie Gyana”. Sam zawodnik skomentował sytuację słowami:

Dobry wieczór przyjaciele. Krążą wiadomości o mojej obecnej sytuacji bez mojej zgody. Jak wszyscy wiedzą, byłem chory od jakiegoś czasu. Ale czuję się dobrze i NIE umieram. Więc proszę, nie ma powodu do paniki. Szanuję lekarzy, ale znacie mnie: jestem człowiekiem wiary. Dlatego wierzę, że będzie lepiej. To, co niemożliwe z ludzkiej perspektywy, jest możliwe u Boga. Więc proszę, módlcie się, abym wyzdrowiał. Dziękuję przyjaciele.

źródło: Christian Gyan/Facebook, tłumaczenie własne
źródło: Twitter/Feyenoord

Jaki jest rzeczywisty stan zdrowia Christiana? Możemy jedynie zgadywać. Czy były zawodnik nie chce niepokoić fanów, czy też klub przesadził z oceną sytuacji? Nie będziemy oceniać. Faktem jest jednak, że Gyan otrzymuje od wczoraj dziesiątki wiadomości z życzeniami zdrowia. Nigdy nie był pierwszoplanową postacią, ale dla sympatyków Feyenoordu na zawsze pozostanie legendą. Legendą, która nie chce się żegnać, a walczyć do końca.

SourceADL.NL
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,652FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ