West Ham – czy stać ich na Ligę Mistrzów?

Żeby w pełni zrozumieć proces, który wydarzył się w Londynie, trzeba cofnąć się pamięcią na poprzednie lata w wykonaniu Młotów. Po sezonie 2018/19, w którym liderami zespołu byli Arnautović, Anderson czy Marc Noble, którzy zagwarantowali miejsce w górnej połowie tabeli, oczekiwania w klubie poszybowały w górę. Tymczasem od rozgrywki 19/20 od początku były pełne rozczarowań, które doprowadziły West Ham do granicy spadku z Premier League. Hitowy transfer Hallera okazał się niewypałem, w połowie sezonu doszło do zmiany trenera, a utrzymanie zagwarantowała jedynie dobra dyspozycja Antonio w końcówce i interwencje Fabiana. Mimo to przewaga nad spadającymi z ligi Watfordem i Bournemouth wyniosła jedynie 5 punktów.

REKLAMA

Co odmieniło ich sytuację?

Przyczyną poprawy gry Młotów trzeba doszukiwać się w udanych transferach do Londynu. Nie były to już przepłacane gwiazdy, czy piłkarze po jednym wybitnym sezonie jak Haller. Tym razem za wzmocnienia wzięto się z głową i do West Hamu trafili piłkarze bez wielkich nazwisk, głodni gry, wyzwać i trofeów. Definitywnie wykupiono Tomasa Soucka, przy okazji biorąc ze Slavii jego rodaka – Coufala. Uzupełniono defensywę za sprawą Craiga Dawsona i wytransferowano magika z Championship, czyli Saida Benrahmę z ofensywnie usposobionego Brentfordu. Mimo to, kibice West Hamu na samym początku sezonu nie mogli spodziewać się walki w czołówce i byciu najlepszym zespołem z Londynu. Dlaczego? Władze kluby zdecydowały się na sprzedaż największego klubowego talentu, Diagnany. Jego odejście wywołało spore podziały w szatni i sprzeciw piłkarzy, a domowa porażka 2-0 z Newcastle nie mogła nastrajać pozytywnie. A jednak…

Obecnie Młoty są w tabeli tuż za pozycją gwarantującą grę w Lidze Mistrzów, a strata do czwartej Chelsea wynosi jedynie 2 punkty. Do tego trzeba dodać jeszcze, że podopieczni Davida Moyesa mają w stosunku do The Blues zaległy mecz.

Nowy rok – nowy West Ham

Gdyby spojrzeć w ostatnie wyniki Młotów, to wysoka pozycja w tabeli wydaje się efektem ostatnich wyników. I nie inaczej, bo poza niesamowitym Manchesterem City, który wygrywał w tym roku wszystkie mecze poza ostatnim z United, to Młoty punktują najlepiej w lidze. A trzeba dodać, że każdy poza Arsenalem i Southampton rozegrał od nich więcej meczów. Dla porównania: City w tym roku zagrało aż 14 spotkań w Premier League a West Ham tylko 11.

Przyczyna lepszych wyników?

Postawienie przez Davida Moyesa na Craiga Dawsona, który aż do meczu z Southampton z 29 grudnia nie został żadnej minuty w Premier League. Statystyki West Hamu z Anglikiem w składzie:

-na mecz średnio traconych 0.83 bramki, czyste konto co 0.5 spotkania i zdobywane 2.17 punktów.

Z kolei bez Dawsona w składzie:

-na mecz średnio traconych 1.4 bramki, czyste konto co 0.27 spotkania i zdobywane 1.47 punktów.

Gołym okiem widać, jak obecność stopera w składzie pozytywnie wpłynęła pozytywnie na cały zespół. Jednak spokój i jakość wprowadzona przez Anglika w defensywie to nie wszystko. Dawson ma też coś specjalnego w pakiecie – zdobywanie bramek. W 12 spotkaniach już 3-krotnie pokonywał bramkarzy rywali. Wśród stoperów jedynie Kurt Zouma częściej strzelał gole w tym sezonie Premier League – 4 razy.

Odrodzenie Lingarda w Londynie

Jednak nie ma co ukrywać, to nie Dawson znajduje się na okładkach. W końcu West Ham zimą wypożyczył niespełniony talent z Manchesteru United. I co zadziwiło kibiców – Jesse Lingard do Londynu wszedłem razem z drzwiami. Bo jak można nazwać inaczej dublet w debiucie z Aston Villą a w pierwszych sześciu meczach – 4 bramki, asystę i 2 wywalczone rzuty karne. Anglik ma kluczowy wpływ na ofensywę Młotów i przyczynił się też do poprawienia statystyk mimo ciężkich meczów z City i Tottenhamem i to właśnie on jest liderem formacji ofensywnej West Hamu.

REKLAMA

Aaron Cresswell – najlepiej asystujący obrońca Premier League

West Ham zdobywa najwięcej bramek po stałych fragmentach gry (nie licząc karnych) w lidze, bo aż 14. W całej Premier League jedynie dla Wolverhampmton gole po SFG mają większy wkład do zdobytych bramek – 36%. Jednak Wilki w tym sezonie są po prostu słabe w ofensywie i stąd tak wysoki współczynnik. Łącznie strzelili w lidze 28 bramek, podczas gdy Młoty aż 42. Dla West Hamu te bramki miały największe znaczenie mniej więcej w połowie tego sezonu, gdy dawały one jednobramkowe zwycięstwa z Leeds, Fulham czy Aston Villą a kontuzjowany był najlepszy napastnik zespołu – Antonio.

Głównym ojcem tak dobrej statystyki jest Aaron Cresswell bijący dużą część rzutów rożnych. O ile w poprzednim sezonie West Ham grał słabo co przekładało się też na liczby Anglika – zero asyst, tak w tych rozgrywkach wygląda to u niego znacznie lepiej, co przekłada się też na drużynę. Jego asysty jak napisałem wcześniej – pozwoliły na kilka zwycięstw, co musiało mieć pozytywny wpływ na drużynę, co napędzało samego Cresswella – mógł grać ofensywniej i wykonywał jeszcze więcej rzutów rożnych i wolnych.

Największy golleador West Hamu?

Najlepszy transfer West Hamu w ciągu ostatnich 2 sezonów? Chyba nie zaryzykuję wiele, mówiąc że to Tomas Soucek. Były piłkarz Slavii Praga został wypożyczony nieco ponad rok temu, a latem West Ham zdecydował się na definitywny zakup. O ile w poprzednim sezonie jego 3 bramki były pozytywnym dodatkiem, o ile teraz trafiał aż 8 razy i wśród środkowych pomocników jedynie Ilkay Gundogan strzelał więcej. Jednak Soucek strzela zupełnie inaczej niż Gundo, bo większość bramek Czecha była strzelona głową po wrzutce w pole karne. Od miesiąca pomocnik jednak nieco się zaciął, bo nie zdobył żadnej bramki. Stało się to na rzecz Diopa, Antonio i Dawsona, którzy ostatnio strzelali do bramki po rożnych. Może nawet ktoś zwrócił uwagę, że w ostatnim meczu z Leeds Soucek zamiast pójść do piłki, zrobił miejsce dla Dawsona który wpakował piłkę do siatki.

Mocny środek pola a niski procent utrzymania się przy piłce

Jednak bramki to nie wszystko i Soucek zbiera też pochwały za grę w środku pola. A mając o boku Declana Rice’a w tak rewelacyjnej formie, tylko się to uwidacznia. Młoty nie lubią grać na utrzymanie, zdecydowanie wolą oddać piłkę rywalom i skupić się na swoich mocnych stronach: skutecznym odbiorze, atakami skrzydłami i stałymi fragmentami gry.

O pomocy West Hamu zrobiło się ostatnio cicho, również przez to, że Soucek przestał strzelać. Jednak każdy kto regularnie ogląda drużynę Davida Moyesa musi doceniać środek pola Młotów. Zwłaszcza Declana Rice’a, który zrobił duży progres w ostatnim okresie a jego trzy ostatnie spotkania mogą robić naprawdę duże wrażenie. Gdyby West Ham nie walczył o miejsce w czołówce Premier League, mogłoby się dużo mówić o jego ewentualnym transferze do któregoś z klubów z BIG SIX.

Odpowiadając na tytułowe pytanie: czy West Ham stać na miejsce w czołowej czwórce? Odpowiedzią na to mogą być najbliższe 4 kolejki, w których Młoty będą miały 3 szalenie trudne mecze z United, Arsenalem i Leicester City. Zaryzykuję tezę, że mimo tak trudnego terminarza David Moyes będzie do końca walczył o Ligę Mistrzów. Jednak kluczowe jest, żeby zespół z Londynu ominięły Covid i kontuzje. Zwłaszcza, że West Ham nie ma raczej alternatywy na wypadek kontuzji Antonio czy Linagarda. A pomyśleć, że jeszcze rok temu kibice West Hamu musieli martwić się, czy ich ulubieńcy w ogóle utrzymają się w Premier League i o ile nie jesteście fanami innych londyńskich klubów, to ciężko nie trzymać kciuków za tę ekipę. Zwłaszcza, że dopiero co Łukasz Fabiański przedłużył kontrakt z Młotami.

Śledź autora na Twitterze i Facebooku

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,622FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ