„Dobry człowiek, dobry trener”. Edin Terzić udowodnił, że zna się na rzeczy

„Dobry człowiek, słaby trener”. Tego typu opinię względem Edina Terzicia przedstawiali w grudniu ubiegłego roku czołowi niemieccy dziennikarze. W tamtym czasie dalsza praca 41-latka w Borussii Dortmund wydawała się wątpliwa, a media opowiadały o protestach zawodników BVB, którzy mieli wymuszać na klubowych władzach rozstanie ze szkoleniowcem. Jakim cudem ten sam „słaby trener” pół roku później świętuje awans do finału Champions League? Co w swojej pracy zmienił Terzić? A może to jego piłkarze w końcu poczuli czego oczekuje od nich szkoleniowiec?

REKLAMA

Miałem poczucie, że Borussia Dortmund jeszcze nigdy nie była tak blisko filozofii Czesława Michniewicza. W końcówce meczu to było Czesławizmo. Defending art – tak postawę zawodników z Dortmundu ocenił dziennikarz Łukasz Wiśniowski z Meczyki.pl i Foot Trucka. Paradoksalnie, Terzić i Michniewicz mają ze sobą więcej wspólnego niż mogłoby się wydawać. Były selekcjoner reprezentacji Polski stracił pracę z kadrą narodową mimo awansu do fazy pucharowej na Mundialu w Katarze. Piłkarze przed kamerami telewizyjnymi w trakcie mistrzostw świata sugerowali, że zbyt defensywna taktyka ogranicza możliwości zespołu. Media niby chwaliły osiągnięty sukces, ale jednocześnie wskazywały, że drużynę stać na więcej. Bardzo podobnie wyglądały zarzuty względem szkoleniowca BVB. Terzić konsekwentnie realizował swój cel w Champions League, a jednak nie mógł spać spokojnie.

Borussia uczyła się grać zachowawczo

Borussia spośród 6 spotkań fazy grupowej Ligi Mistrzów, w 5 zanotowała niższe posiadanie piłki niż rywal. Taki scenariusz nierzadko miał także miejsce na boiskach Bundesligi. W listopadzie drużyna Terzicia została zdominowana przez Stuttgart (5 do 22 w strzałach), a na początku grudnia przez Leverkusen (6 do 23). Dodać do tego powinniśmy także porażkę z RB Lipsk (18 do 26). Sytuacja, w której BVB notorycznie oddaje mniej uderzeń niż rywal sprawiła, że Terzić musiał mierzyć się z coraz większą krytyką. Nie pomogło temu nawet wygranie „grupy śmierci” w Champions League. 41-latek cały czas miał być o krok od zwolnienia, a przypadkiem w ocenie dziennikarzy, którzy zachowawczą grę BVB traktowali jako taktyczną indolencję szkoleniowca.

źródło: Marcin Borzęcki – X

W połowie grudnia szkoleniowiec BVB ugiął się pod presją mediów. Borussia Dortmund zaczęła grać odważniej. W spotkaniach z Augsburgiem oraz Mainz oddała łącznie 46 strzałów i… Zdobyła 2 punkty. Gregor Kobel chwalił BVB za „zmianę nastawienia na odważniejsze”, ale Terzić zdawał sobie sprawę, że nie jest to właściwa droga, czy raczej nie ma na tyle skutecznych ofensywnych zawodników, by Borussia mogła dominować rywali. Zimą do klubu trafili Jadon Sancho oraz Ian Maatsen. Kilku zawodników przestały gnębić problemy zdrowotne. Pojawiło się więcej opcji.

Terzić wiosną skoncentrował się na głównym celu – walce o trofeum Ligi Mistrzów

Mecze Bundesligi nierzadko traktowane były po macoszemu. Dobrym przykładem są chociażby starcia z Hoffenheim czy Werderem Brema, gdzie w pewnym momencie zaangażowanie piłkarzy drastycznie spadało, a Borussia mając przewagę odpuszczała sobie drugie połowy. W obu spotkaniach przeciwko PSV Eindhoven niemiecka drużyna miała mniejsze posiadania piłki i wypracowała niższe xG, ale to ona awansowała do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Jednocześnie, potrafiła zaatakować, gdy trzeba było odrabiać straty w dwumeczu przeciwko Atletico. Rewanż z PSG to właściwie kalka tego, co obserwowaliśmy w wielu jesiennych meczach. Tym razem, wynik przysłonił narzekania na defensywny styl.

W mediach funkcjonuje mem, na którym Pep Guardiola opowiada piłkarzom Manchesteru City zawiłe rozwiązania taktyczne. Obok Carlo Ancelotti stawia na siłę przyjaźni i tańczy z zawodnikami. Terziciowi zdecydowanie bliżej do tego drugiego. Dekadę temu z trybun podziwiał mecze swojego ukochanego BVB, obecnie został trzecim szkoleniowcem w historii, który wprowadził Borussię Dortmund do finału Champions League. Prawdopodobnie w opinii wielu nadal nie znajduje się na tej samej półce co Ottmar Hitzfeld oraz Jurgen Klopp. Borussia Dortmund 24′ nie jest maszyną, który zachwyca wybitną grą. Mówimy jednak o zespole, który w obecnym sezonie poradził sobie z PSG, Milanem, Newcastle i Atletico. Działacze wytrzymali presję w grudniu. Niezależnie od tego, czy skargi piłkarzy były prawdziwe czy to tylko plotka medialna, w końcu współpraca zaczęła się zazębiać, a efekt przerósł najśmielsze oczekiwania.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,655FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ