Taki Manchester City chce się oglądać! Pewne zwycięstwo z Aston Villą

Manchester City rozgrywał dziś ważny mecz. Teoretycznie podejmowanie na własnym stadionie Aston Villi to powinien być „kolejny dzień w biurze” dla podopiecznych Guardioli (nawet biorąc pod uwagę dobrą formę rywala za kadencji Unaia Emery’ego), jednak dziś The Citizens musieli zareagować na porażkę z Tottenhamem, a ponadto wszyscy byli ciekawi jak odpowiedzą na boisku na zarzuty, jakie w poniedziałek wystosowała do nich Premier League.

REKLAMA

Manchester City odpowiedział najlepiej jak mógł

Trochę w składzie zamieszał Pep Guardiola. Trener Obywateli wprowadził do składu Aymerica Laporte’a oraz Rubena Diasa na środek obrony, a w roli dwóch „8-ek”/”10-tek” wrócili Kevin De Bruyne i Ilkay Gundogan. Najciekawszym manewrem było jednak wystawienie Bernardo Silvy w roli… lewego obrońcy. Portugalczyk oczywiście w fazie posiadania piłki schodził do środka i stawał się pomocnikiem, więc ruch ten był dość rozsądny i sprawdzał się w praktyce. Bardzo dobrze wyglądali też dwaj ofensywni pomocnicy, którzy wrócili do składu. To oni napędzali ataki zespołu.

Pierwszy gol padł po rzucie rożnym po strzale Rodriego, później Gundogan przegrał pojedynek sam na sam z Emiliano Martinezem, następnie jego gol został anulowany aż w końcu wpisał się na listę strzelców po asyście Haalanda. Trzecia bramka? Rzut karny po faulu na Jacku Grealishu. Tym razem, co zaskakujące, do piłki nie podszedł Haaland, a Riyad Mahrez, który do asysty dołożył trafienie. Manchester City był dziś naprawdę dobrze dysponowany i szybko zamknął mecz.

Aston Villa rozczarowała

Wymowne było, kiedy co jakiś czas komentujący to spotkanie dla stacji Viaplay Piotr Domagała i Paweł Grabowski po kolejnych dalekich podaniach do nikogo zastanawiali się jaki pomysł na to spotkanie ma Aston Villa. Pod wodzą Unaia Emery’ego pokonali już Manchester United i Tottenham, jednak dzisiaj zagrali trochę inaczej w defensywie. Nie cofnęli się tak głęboko, a grali raczej w średnim pressingu, przez co Manchester City często wykorzystywał przestrzeń pomiędzy środkowymi obrońcami gości, a Emiliano Martinezem. The Villans było stać tylko na honorowego gola po stracie piłki na własnej połowie przez Bernardo Silvę.

Dziś łatwo wysnuć wniosek, że zarzuty w stronę Manchesteru City o naginanie prawa na tyle zmobilizowały zespół, że mogą być punktem zwrotnym w walce o tytuł. Z drugiej strony, podobne wrażenie mogliśmy mieć po niedawnym zwycięstwie z Wolves, które poprzedzały mocne wypowiedzi Pepa Guardioli na konferencji prasowej. Jedno jest pewne – w środę czeka nas niesamowicie ekscytujące starcie pomiędzy Arsenalem, a Man City.

***

Po więcej informacji o Premier League zapraszamy na grupę Kick & Rush – wszystko o lidze angielskiej

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ