Reprezentacja Szwajcarii to obecnie jedna z najlepszych a zarazem najbardziej niedocenianych drużyn w Europie. W eliminacjach do mundialu okazała się lepsza m.in. od Włoch i Irlandii Północnej a domeną Helwetów stały się zabójcze kontry.
Nie skłamię, jeśli napiszę, że szczególnie złe wspomnienia, związane ze szwajcarską drużyną mają na Półwyspie Apenińskim. Choć dla Włochów decydująca okazała się barażowa potyczka z Macedonią Północną to pośrednio przez Helwetów ekipy Azzurrich zabraknie na zbliżających się Mistrzostwach Świata. Szwajcarzy przez eliminacje przebrnęli w świetnym stylu – 5 zwycięstw i 3 remisy złożyły się na wynik 18 zdobytych punktów. Do tego świetny bilans bramkowy 15-2, który udało się osiągnąć mimo dwóch wyników 0-0. Klucz do sukcesu? Finalizacja kontrataków, po których Helweci strzelali największą ilość bramek. Co więcej, w tym elemencie nie mieli sobie równych pośród wszystkich uczestników eliminacji.
„Szwajcarski rygiel” – prawda czy fałsz?
Nie zapominajmy jednak o defensywie. Ilość strzelonych w eliminacjach bramek nie powinna przyćmić liczby straconych goli, których licznik zatrzymał się przy dwóch trafieniach. Jedno z nich przeciwko podopiecznym trenera Yakina zaliczyli Włosi, drugie zanotowali Bułgarzy. Sam styl gry w obronie może nie ma wiele wspólnego z historycznym „ryglem” Karla Rappana, jednak z pewnością powinien budzić trwogę u przeciwników. Szwajcarzy słyną bowiem ze znakomitych zamków, a jeden z najsłynniejszych tworzą obecnie Nico Elvedi oraz Manuel Akanji. Para stoperów tworzy bardzo zgrany i trudny do przejścia duet, który imponuje swą szybkością. To w dużej mierze właśnie na nich kibice Natich opierają swoje nadzieje na przebicie szklanego sufitu, jakim dla ich reprezentacji była w ostatnich latach faza 1/8 finału mistrzostw świata. Nadzieje może rozbudzać osiągnięty przed rokiem ćwierćfinał Euro, który był pierwszym szwajcarskim ćwierćfinałem wielkiej imprezy od… 66 lat!
Niemniej jednak nieco inne oblicze Szwajcarzy okazali w meczach rozgrywanych w ramach Ligi Narodów. Tam nie szło im już tak gładko, choć kosztem Czechów utrzymali się w najwyższej dywizji. W 6 meczach stracili aż 9 goli. Szwajcarzy w ogóle zaliczyli w tegorocznej edycji bardzo dziwny występ, gdyż pierwsze 3 mecze przegrali, by w rewanżach pokazać kapitalny futbol i zaliczyć komplet punktów. I tak tuż przed mundialem Helweci mogą pochwalić się zwycięstwami nad reprezentacjami Portugalii i Hiszpanii. W obydwu wymienionych drużynach gwiazd nie brakuje, ale to zwycięstwo zwłaszcza nad Os Navegadores należy uznać za bardzo budujące.
Szwajcarskie deja vu
Piłkarzy spod znaku białego krzyża w XXI wieku na mistrzostwach świata zabrakło tylko raz i miało to miejsce w 2002 roku w Korei Południowej i Japonii. Od tamtej pory 4 razy meldowali się w hotelach przy okazji gry na mundialu, 3-krotnie odpadając z rywalizacji na etapie 1/8 finału. Na ostatnim czempionacie przyszło im się mierzyć w grupie z reprezentacjami Kostaryki, Serbii i Brazylii. Ślepy los sprawił, że z dwoma ostatnimi Helweci spotkają się także podczas zmagań w Katarze. Skład grupy G uzupełnia reprezentacja Kamerunu.
Czego można się spodziewać? Ano powtórzenia scenariuszu sprzed 4 lat. Wówczas Szwajcarzy zajęli 2 miejsce w grupie za plecami Brazylii. Teraz zawodnicy spod Alp z pewnością będą chcieli powtórzyć ten wynik i absolutnie nie powinno nas to dziwić. Mają bowiem skład i umiejętności, które powinny dać awans do fazy pucharowej. A w niej potrafią sprawiać niespodzianki, o czym przed rokiem boleśnie przekonali się Francuzi.
Skład
Skład, jaki Murat Yakin zabierze na Półwysep Arabski, w zasadzie nie wzbudza żadnych kontrowersji. Wszyscy, którzy byli typowani do powołania na mundial, znaleźli się w kadrze. Wydaje się, że kluczowy dla funkcjonowania reprezentacji Szwajcarii jest tandem Xherdan Shaqiri — Breel Embolo. Pierwszy z nich jest mózgiem odpowiedzialnym za planowanie ataków, drugi egzekutorem, który dla swojego zespołu jest kimś, kim dla nas Robert Lewandowski. Oprócz tego Helweci mają komfort dzięki dobremu obsadzeniu wszystkich pozycji na boisku. Nico Elvedi, Manuel Akanji, Granit Xhaka, Haris Seferovic, Gregor Kobel czy Yann Sommer to już znane nazwiska w europejskiej piłce. Wszyscy wymienieni piłkarze gwarantują określoną jakość i grają w dobrych ligach.
Mylna ocena
W naszym kraju reprezentację Rossocrociati lubimy oceniać przez pryzmat pamiętnego meczu 1/8 finału Euro 2016. I tak była to drużyna w dużym stopniu podobna do naszej i prezentująca mniej więcej ten sam poziom. Pamiętajmy jednak, że od tamtej pory minęło aż 6 lat. Wydaje się jednak, że Szwajcarzy zaliczyli progres, o którym marzyli wszyscy fani naszej kadry. Biało – czerwoni delikatnie mówiąc, są w stagnacji, zaś reprezentacja skonfederowanych kantonów zaliczyła znaczny postęp. Udało im się wyjść grupy na MŚ w Rosji i minionym Euro, podczas gdy nasze występy na wspomnianych imprezach najlepiej okryć kurtyną milczenia.
Tak naprawdę przez cały XXI wiek Szwajcaria przyzwoite występy na ważnych turniejach zaliczała dzięki dobrze zdyscyplinowanej obronie, która bardzo mocno utrudniała życie przeciwnikowi. Było tak nawet w 2010 roku, kiedy mimo zwycięstwa nad triumfującą w całym turnieju Hiszpanią, nie udało im się wyjść z grupy. Natomiast obecnie szwajcarska piłka zdaje się być dla nas punktem odniesienia, do którego powinniśmy dążyć.
Najważniejsze informacje:
- Szacowana wartość kadry: 280 milionów euro (wg transfermarkt.de)
- Najdroższy piłkarz: Manuel Akanji (30 milionów euro wg transfermakt.de)
- Preferowane ustawienie: 1-4-2-3-1
- Najlepszy wynik na MŚ: ćwierćfinał (1934, 1938, 1954)
- Ranking FIFA: 15