Real Madryt podchodził do tego spotkania rozdrażniony ostatnim ligowym remisem z Osasuną. Szachtar natomiast marzył o zostaniu pierwszym ukraińskim zespołem, który wygrałby na Santiago Bernabeu.
Długo nie widziałem tak grającego Realu Madryt jak podczas pierwszej połowy dzisiejszego meczu
Przez niemal 40 minut była to deklasacja Szachtara. Królewscy grali bardzo wysoko i byli nastawieni na ciągłe wyprowadzanie ataków. Tworzyli sobie wiele okazji przez szybkie wymiany podań na jeden-dwa kontakty. Obrońcy gości momentami wyglądali jak pachołki podczas treningów. Do tego bramkarz Szachtara, Anatolij Trubin, rozgrywał bardzo słabe zawody. Bramki najpierw Rodrygo, a potem Viniciusa to był najmniejszy wymiar kary. Real miał okazje, żeby strzelić jeszcze dwa lub trzy gole. Zawiodła jedynie skuteczność.
Szachtar przez długi czas miał jeden pomysł na grę ofensywną – długa piłka na Mudryka i liczenie na jego szybkość. To jednak nie wychodziło, a podania najczęściej były przecinane przez Carvajala. Na pocieszenie gościom udało się zdobyć piękną bramkę na chwilę przed przerwą. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska bramkę uderzeniem nożycami zdobył Zubkov. Real Madryt zagrał znakomitą połowę, być może najlepszą w tym sezonie, a i tak prowadził tylko jedną bramką i nie utrzymał czystego konta.
Druga część spotkania była już bardziej typowym pokazem gry przez Real Madryt
Mieli przewagę, atakowali więcej od rywali, ale też częściej aniżeli w pierwszej połowie oddawali inicjatywę. Szachtar miał dzięki temu więcej z gry, próbował nawet zagrozić bramce strzeżonej przez Łunina, ale w tym wszystkim brakowało konkretów. To Real był bliżej strzelenia kolejnej bramki, ale ich skuteczność cały czas pozostawiała wiele do życzenia. Grali ciekawie w ataku, umieli w odpowiednim momencie przyspieszyć i zagrać kombinacyjnie. Wszystko wyglądało dobrze do momentu strzału. Real wygrywa i zgarnia 3 punkty, ale przy takiej przewadze i takiej grze w ofensywie wynik powinien być znacznie okazalszy.