Pan wszechstronny – Simone Perotta – Personaggi del calcio (4)

Simone Perotta był jednym z ważniejszych piłkarzy Romy w XXI wieku. Zanim jednak stał się częścią rzymskiego stada musiał długą drogę ze wzlotami i upadkami w tle.

Początki w Regginie

Swoją karierę rozpoczął w Regginie, której był częścią już od wczesnych lat juniorskich. W wieku osiemnastu lat został dołączony do głównej drużyny, która jako beniaminek w sezonie 1995/96 walczyła o utrzymanie. Podczas swojego debiutanckiego sezonu miał pozycję wyłącznie rezerwowego. Jednakże takiego faktycznie wchodzącego z ławki nie tylko żeby pobiegać na rozgrzewce dla zdrowia.

REKLAMA

Dopiero w drugim wzrosła jego rola w zespole z Reggio di Calabria. Co ciekawe wtedy oprócz występowania na nominalnym dla siebie środku pomocy, bywał również oddelegowany do gry na prawym lub lewym skrzydle. Najważniejszy był dla niego sezon numer trzy w barwach Regginy. To w nim osiągnął status piłkarza pierwszej jedenastki, która rozegrała udany sezon kończąc na siódmym miejscu.

Konsekwencje wskoczenia na zbyt wysoką zebrę

W kampanii 1998/99 został ściągnięty do Juventusu. Jednak to co jawiło się jako awans sportowy, stało się tak naprawdę przede wszystkim gloryfikacją prestiżowego miejsca siedzącego. Perrotta z uwagi na ówczesną konkurencję praktycznie nie dostawał szans. Tylko w trzech z czternastu rozegranych dla klubu meczów rozpoczynał grę od pierwszej minuty.

Po jednym sezonie spędzonym w Turynie został sprzedany do SSC Bari. Chociaż nie zmienił ligi, to na pewno musiał przystosować się do zupełnie innej rzeczywistości. W stolicy Apulii nie starano się bowiem włączyć do walki o trofea, lecz przede wszystkim unikać relegacji na zaplecze najważniejszej włoskiej ligi.

Z powrotem jednak zaczął zajmować miejsce w wyjściowym składzie. Stał się jednym z trybików zespołu, który niczym klekoczący pociąg ledwo zdołał dojechać na ostatnią stację bez spóźnienia. W drugim roku doszło niestety do kraksy i na kursie 2000/01 wypadł z torów. Perotta nie chcąc ponownie grać w niższej lidze postanowił poszukać nowego klubu.

Budowa statusu

Przeszedł do Chievo Verona. Klub ten dopiero co awansował do Serie A i jak najczęściej bywa w przypadku takich świeżaków mało kto wieszczył, że ten zespół powalczy o coś więcej niż utrzymanie. Jak jednak również wiadomo w sporcie żadnych niespodzianek nie należy wykluczać. Mussi Volanti zajęli po cudownym sezonie aż piąte miejsce dające możliwość udziału w kwalifikacjach do pucharu UEFA. Perotta natomiast zaliczył swój jeden z lepszych sezonów w karierze.

Jako pomocnik był częściej odpowiedzialny za bardziej defensywne zadania na boisku. Aczkolwiek taki zestaw obowiązków nie przeszkodził mu w zdobyciu po raz pierwszy więcej niż jednej bramki (łącznie strzelił pięć goli). Kolejne dwa lata co prawda były nieco gorsze dla klubu. Zajmował on bowiem coraz niższe miejsca w tabeli. Sam Perrotta jednak w żółto-niebieskiej koszulce nadal budował i umacniał swoją markę jednego z najlepszych centrocampistów.

Nowy wilk

W sezonie 2004/05 dołączył do AS Romy, gdzie włodarze Giallorossich wyłożyli na niego 7,2 milionów euro. Ta kwota transferowa dała mu status drugiego najdroższego zakupu w letnim okienku. W podstawowym składzie najczęściej pojawiał się na środku pomocy chociaż tak jak w przeszłości zdarzało mu się występować na skrzydłach.

Niestety dla niego jak i rzymskiego zespołu tamten sezon okazał się klapą. W dużej mierze dlatego, że na ich ławce trenerzy siadali na gorących krzesłach. Łącznie klub zatrudnił czterech trenerów, gdzie żaden nie utrzymał się na następny rok. Roma zajęła w lidze ósme miejsce, zaś w Champions League skompromitowali się w fazie grupowej po zdobyciu tylko jednego punktu. Na plus należy dodać wyłącznie dotarcie do finału Coppa Italia.

W sforze Spalettiego

Wilki w końcu sprowadziły szkoleniowca, którego nie miały zamiaru rozszarpać po paru tygodniach pracy. Luciano Spaletti stał się bowiem człowiekiem, który tchnął trochę życia do swojego nowego stada. Wpływ nowego rozdania oddziaływało także na Perottę. Za sprawą Spalettiego zaczął być ustawiany najczęściej jako ofensywny pomocnik.

REKLAMA

Dzięki takiemu rozwiązaniu polepszyły się jego statystyki strzeleckie. Zresztą cała drużyna przyczyniła się do polepszenia skuteczności. Roma była drugą najskuteczniejszą drużyną zaraz po Juventusie zdegradowanym ostatecznie w tym samym roku w wyniku afery Calciopoli. Giallorossi dzięki jej rozstrzygnięciom z piątego miejsca wskoczyli na drugie i otrzymali awans do Ligi Mistrzów.

Perotta pod wodzą włoskiego szkoleniowca przede wszystkim doskonalił się w aspektach fachu doprowadzania do rozpaczy obrony przeciwnika. W erze Spalettiego zdobywał najwięcej bramek i asyst na przestrzeni całej swojej kariery. Wygrał także swoje pierwsze i jedyne klubowe trofea w postaci dwukrotnego triumfu w pucharze Włoch i skolekcjonowania jednego superpucharu.

W sezonie 2007/08 w pogoni za Interem był także bardzo bliski wygrania scudetto. Roma traciła przed ostatnią kolejką tylko jeden punkt do Nerrazurich. Niestety nie udało jej się przeskoczyć Interu, który swój mecz wygrał. Na dodatek Giallorossi przy ewentualnym potknięciu klubu z Mediolanu i tak by nie wskoczyli na pierwsze miejsce, ponieważ sami zremisowali z Catanią.

Suche lata

Po odejściu Spalettiego Roma zaczęła spisywać się gorzej, lecz potrafiła z siebie coś czasami wykrzesać. Z Claudio Ranierim czy Aurelio Andreazzoli (tymczasowy dyrygent dokańczający sezon 2012/13 w zastępstwie za zwolnionego Zdenka Zemana) potrafili dostać się jeszcze do finałów krajowego pucharu (z Ranierim także walczyli o mistrzostwo do ostatniej serii gier w sezonie).

Niestety kończyli je bez końcowego zwycięstwa wracając tym samym z niczym. Perotta zaś z biegiem czasu i z kolejnymi zmianami na ławce trenerskiej ponownie częściej zaczął być rotowany na różnych pozycjach drugiej linii. Pod koniec kariery ponownie wrócił do roli środkowego pomocnika bardziej nastawionego na wykonywanie działań wspomagających obronę. Powoli gasnąc w swoim ostatnim sezonie rozegrał siedemnaście spotkań będąc wyłącznie rezerwowym. Pożegnał się dorzucając do dorobku dwie bramki i jedną asystę.

Prawie Lew Albionu

Co by było gdyby w 2006 roku grał u boku Franka Lamparda, Stevena Gerrarda czy Davida Beckhama? Może okazałby się czynnikiem na tyle zmieniającym linię wydarzeń, że to Anglicy staliby się mistrzami świata. Dlaczego w ogóle w przypadku można mówić o takiej możliwości? Ponieważ urodził się w angielskim mieście Ashton-under-Lyne, a co za tym idzie miał możliwość wyboru gry dla Lwów Albionu.

Na wyspach brytyjskich spędził tylko pierwsze lata swojego życia (w zależności od źródeł mieszkał tam pięć bądź sześć lat). Dłużej mieszkał we Włoszech i to dla tego kraju zdecydował się występować. Opłaciło mu się to, gdyż dostąpił zaszczytu wzniesienia pucharu świata w błękitnej koszulce. Na przestrzeni całego turnieju Perotta zagrał we wszystkich meczach i tak jak w przypadku kariery klubowej był ustawiany przez Marcello Lippiego na różnych pozycjach w pomocy.

Epilog

Uniwersalny, to słowo klucz w przypadku Perrotty. Nieczęsto zdarza się w piłce, by piłkarze tak często jak on zmieniali pozycję i utrzymywali dobry poziom na każdej z nich. Posiadanie kogoś takiego w składzie zabezpiecza trenerskie marzenia o zwycięstwach, bowiem ktoś taki może dać pole do usprawnień taktycznych, a także uzupełniać pozycję wolne po kontuzji kolegi z drużyny. Dobrze wykorzystane umiejętności takiego człowieka urzeczywistniają sukcesy.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,597FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ