Był zaskakujący transfer z Leeds United, miało być cenne wzmocnienie składu, jest mocno kuriozalne odejście. Kristoffer Klaesson rozstał się z Rakowem Częstochowa. Jak podaje sam klub w komunikacie prasowym, kontrakt z 23-letnim bramkarzem został rozwiązany za porozumieniem stron.
Klaesson transferowym niewypałem
No cóż, najwyraźniej norweski bramkarz nie był zainteresowany podbojem polskich boisk — że się tak delikatnie wyrazimy. W połowie sierpnia w mediach pojawiły się doniesienia, że golkiper mimo kilku nadprogramowych kilogramów chętnie stołuje się w popularnym fast-foodzie. Wątpliwości co do profesjonalizmu 23-latka najwyraźniej uniemożliwiły dalszą współpracę. Raków sięgnął po golkipera, który przez ostatnie lata nie grał, ale wcześniej przypięto mu łatkę bramkarskiego talentu. To miał być doskonały strzał, ale nikt nie przewidział, że Klaesson bardziej od głodu gry poczuje zupełnie inny głód… Pocieszające, że polski klub prawdopodobnie nie stracił wiele pod względem finansowym.
Historia Kristoffera w Rakowie kończy się dużo wcześniej, niż planowaliśmy. Razem ze sztabem szkoleniowym podjęliśmy ryzyko zatrudnienia go na zasadzie transferu bezgotówkowego. Niestety dłuższa współpraca nie była możliwa, w związku z czym polubownie rozwiązaliśmy kontrakt bez dalszych kosztów dla naszego klubu — przyznał Samuel Cárdenas.
Paradoksalnie, zwycięzcą angażu Norwega okazał się Kacper Trelowski. 21-latek przesiedział ubiegły sezon na ławce rezerwowych Śląska Wrocław, a jednak latem 2024 roku dostał szansę u Marka Papszuna. Angaż Klaessona mimo sprzedaży Vladana Kovacevicia pozwolił na odejście Xaviera Dziekońskiego (sprzedany do Korony Kielce), Jakuba Mądrzyka (wypożyczony do Stali Mielec) oraz Muhameda Sahinovicia (wypożyczony do Zemplina Michalovce). Tym sposobem, w klubie pozostają jedynie Trelowski oraz Dusan Kuciak. Zamiast polsko-norweskiej rywalizacji, mamy pewniaka i słowacką alternatywę. Kristoffer Klaesson na własne życzenie poddał walkę o bluzę z numerem jeden.