Niesamowite derby na Stamford Bridge! Co za powrót Arsenalu!

Wow. Do teraz nie jestem w stanie przetrawić tego co wydarzyło się na Stamford Bridge. Arsenal na początku sezonu miewał swoje problemy. Chelsea od przyjścia Mauricio Pochettino rozwijała się w dobrym kierunku. Ale… czegoś takiego nie mógł spodziewać się nikt. The Blues przejechali się po Kanonierach, którzy popełniali błąd za błędem. To spotkanie na długo pozostanie w pamięci kibiców obu drużyn. I długo wydawało się, że może okazać się również meczem założycielskim Chelsea.

REKLAMA

Chelsea zrobiło duże wrażenie

Niebiescy w każdym z dotychczasowych spotkań w Premier League mieli większe expected Goals od swoich rywali. Pep Guardiola mówił, że jego zadaniem jest doprowadzenie drużyny do pola karnego przeciwnika, a tam odpowiedzialność spada już na piłkarzy. Jeśli zgodzić się z jego słowami, to Pochettino nie można było zbyt wiele zarzucić w pierwszych tygodniach. Szczelna defensywa, kreatywność w ofensywie, problemy z wykończeniem i mentalem. W derbach z Arsenalem te dwa ostatnie znikły, a elementy, które dotychczas wyglądały dobrze, wyróżniały się jeszcze bardziej. Co może dziwić jeszcze mocniej, Arsenal wydawał się wobec tego bezradny. The Gunners popełniali proste błędy, brakowało im pewności siebie, nie wykorzystywali mocnych stron, a Marc Cucurella schował do kieszeni Bukayo Sake. Scenariuszu tego spotkania nie da się jakkolwiek wyjaśnić.

Jednak przechodząc do meritum. Conor Gallagher, który jeszcze przed sezonem był niemal wyrzucany z klubu, dzielił i rządził w środku pola. Raheem Sterling i Mykhalo Mudryk objeżdżali bocznych obrońców, a Cole Palmer błyszczał kreatywnością. Już w początkowej fazie meczu ukraiński skrzydłowy wywalczył karnego, którego wykorzystał młody Anglik, sprowadzony latem z City. A Chelsea tylko się rozpędzała. Arsenal mimo większego posiadania piłki coraz bardziej tracił kontrolę nad spotkaniem. Tylko przypieczętowało to przepiękne trafienie Mudryka na początku drugiej połowy. Mikel Arteta mógł liczyć, że w szatni pobudzi drużynę do walki, a jego podopieczni dostali tylko „kolejnego gonga”.

Przebudzenie Arsenalu

Komfortowe prowadzenie zbyt rozluźniło gospodarzy. The Blues nie prezentowali już takiej determinacji i intensywności, a to wykorzystał nie kto inny jak Declan Rice. Anglik chyba nie zawiódł jeszcze w żadnym meczu, a zaważył o wyniku kolejnego hitu (wcześniej z United). Rice wykorzystał złe ustawienie Roberto Sancheza i pokonał go z pokaźnej odległości. Tego potrzebował Arsenal, bo bramka i wejście zmienników obudziły ospałych Kanonierów. Po wyrównującym golu Trossarda goście nie zamierzali się zatrzymywać i ruszyli po pełną pulę. The Blues również próbowali wrócić do wcześniejszej dyspozycji, ale Arsenal grał już w dużo lepszy sposób. Starcie na Stamford Bridge zakończyło się remisem i nie mi oceniać, czy był to zasłużony wynik. Wciąż nie mogę wyjść z szoku, jaki zrobiło na mnie to spotkanie. Jestem pewny tylko jednego — chcemy więcej takich hitów w Premier League!

Chelsea – Arsenal 2:2 (Palmer 15′, Mudryk 48′ – Rice 77′, Trossard 84′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ