Najbogatszy klub w historii, czy… największa ściema?

Muhammad ibn Salman ibn Abd al-Aziz Al Su’ud. Tak nazywa się człowiek, który od wczoraj elektryzuje umysły kibiców futbolu z całego świata. Media społecznościowe podbijają grafiki świadczące o finansowej potędze nowego właściciela Newcastle, kibice zastanawiają się kiedy do zespołu dołączą Mbappe, Haaland i Messi, a mnie nurtuje, ile w tym wszystkim prawdy, a ile skrajnego naginania faktów. Ale po kolei…

REKLAMA

Cofnijmy się do kwietnia 2020 r.

W tamtym czasie pojawiła się informacja o przejęciu Newcastle przez konsorcjum Public Investment Fund, PCP Capital Partners oraz braci Reuben. Szczególnie ten pierwszy podmiot dawał do myślenia – mowa bowiem o funduszu mającym aktywa warte 500 miliardów dolarów. Informacja, która poszła w świat była klarowna – Newcastle może stać się najbogatszym klubem na Ziemii, z właścicielem będącym kilkanaście razy bogatszym niż włodarze PSG i City. Sytuacja była o tyle kuriozalna, że cała ta otoczka była tylko i wyłącznie domysłem dziennikarzy.

Nie dostaliśmy żadnego konkretnego sygnału, ile „PIF” zamierza zainwestować w Newcastle. Media dopuściły się również nieuczciwego przekłamania – zamiast używać nazwy funduszu, informowały jedynie o jego przewodniczącym – Mohammadzie bin Salmanie. Przeciętny kibic dostał więc informacje o przebogatym księciu z Arabii Saudyjskiej, który ma 500 miliardów do wpakowania w Newcastle.

Brzmiało bajecznie intrygująco, ale było sporym przekłamaniem

Nie mamy bowiem do czynienia z prywatną firmą, która dysponuje określonym majątkiem i inwestuje go wedle uznania – typu „Tesla” Elona Muska. „PIF” powołano w 1971, by pomnażało środki rządu Arabii Saudyjskiej. Dlatego jej przewodniczącym jest członek arabskiej rodziny królewskiej – którego majątek w 2018 roku szacowano na około 3 miliardy dolarów – czyli mniej, niż posiada najbogatszy Polak, Michał Sołowow. Obecny majątek Pana Muhammada to – jak wyliczyła „Marca” 11 miliardów funtów. Mniej niż majątek Sheikha Mansoura z Manchesteru City. Powielana w mediach grafika jest więc sporą manipulacją, a mimo to czołowe portale bezmyślnie ją powielają.

Faktem jest jednak, że bin Salman reprezentuje potężny, chociaż mocno tajemniczy fundusz. Prosty przykład – Arabowie w zeszłym roku zdecydowali się na przejęcie akcji Electronic Arts oraz Activision Blizzard. Nowi właściciele Newcastle są zarazem po części właścicielami firmy produkującej m.in. gry z serii „FIFA”. Wiedzieliście o tym? Pewnie nie, bo takich transakcji „PIF” robi setki. Należą też do nich akcje m.in. facebooka, UBERa czy Disneya. Nie ze względu na chęć globalnej dominacji, to dla nich zwykły biznes i tak samo miało być w 2020 roku z Newcastle.

Ostatecznie jednak, transakcja w 2020 roku nie doszła do skutku

W sporym stopniu dlatego, że Arabowie nie przeszli tzw. „testu właścicieli”, czyli „wymagań, które obejmują wyroki skazujące na szereg przestępstw, zakazy wydawane przez organizacje sportowe, naruszenia kluczowych przepisów jak ustawianie spotkań”. Anglicy doskonale wiedzieli o czarnej stronie potencjalnego właściciela Newcastle, któremu zarzucano m.in. łamanie praw człowieka czy działania „pirackie” (Premier League transmitowano w Arabii Saudyjskiej nielegalnie).

Oficjalnie PIF wycofało się z transakcji winiąc Anglików za przeciąganie rozmów, a Anglicy winili PIF za brak przejrzystości. Takowa nigdy nie zostanie osiągnięta. „PIF” nie ma zamiaru tłumaczyć się ze swoich inwestycji, nie podaje oficjalnych raportów jakimi środkami dysponują, ani ile rocznie zarabiają. Przejęcie klubu stało się możliwe dopiero, gdy rząd Arabii Saudyjskiej oznajmił, że odcina się od całej transakcji. Brzmi idiotycznie, skoro fundusz inwestujący kasę rządu przejął Newcastle, ale Premier League takie zapewnienie wystarczyło.

Co dalej z klubem?

To zagadka, na którą dziś nie sposób znaleźć odpowiedzi. Osobiście nie sądzę, by zmiany były aż tak spektakularne, jak dzisiaj się przewiduje. Możemy być świadkami pojedynczych hitów, ale Public Investment Fund to INWESTORZY, a nie Święty Mikołaj, który będzie przepłacać. 500 miliardów dolarów to szacowane aktywa całego funduszu, a nie kasa, którą mogą wpakować w futbol. Jasne – nawet 500 milionów odpowiednio rozsądnie zainwestowane może zmienić Newcastle w czołowy zespół Premier League. Przeczuwam jednak, że cała historia będzie cały czas budziła konflikty.

Mamy bowiem ligę, w której finansowe fair-play odgrywa znaczącą rolę i fundusz, który rzadko przejmuje się przejrzystością swojej działalności. Czy Arabowie zmienią świat futbolu? Droga do tego jest bardzo długa. Dziś nie znamy prawdziwych intencji bin Salmana. Nie wiemy nawet, czy on sam bezpośrednio będzie angażować się w futbol, skoro Arabia Saudyjska przekazała komunikat, że nie będzie ingerować w klub. Być może to kolejne inwestycja, taka, która przede wszystkim ma nie przynosić strat i właścicielom bardziej niż na sukcesach sportowych będzie zależeć na promocji firm w których mają udziały.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,594FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ