Mourinho i Inzaghi z „prestiżowymi” porażkami – 5 wniosków po 13. kolejce Serie A

Napoli wciąż nie zwalnia tempa, Milan pokazuje charakter, Roma przegrywa Derby della Capitale, a na „deser” Juventus rozbija Inter. Jedna z najciekawszych kolejek obecnego sezonu Serie A jest już przeszłością, ale my mamy parę wniosków, które warto przedstawić, opisując 13. kolejkę włoskiej Calcio.

REKLAMA

Lazio przełamuje wyjazdową niemoc w derbach

Ostatni raz w derbach Rzymu drużyna grająca w roli „gościa” wygrała w 2017 roku. Również było to Lazio, a od tego czasu obie ekipy nie potrafiły zwyciężyć, grając w roli przyjezdnych. Tę nieciekawą tradycję udało się przełamać, a Biancochellesti na zwycięstwo całkowicie zasłużyli. Nie dlatego, że zagrali wybitnie, ale wystarczyło nie być tak nijakim, jak ich derbowi rywale.

Sam mecz, mówiąc delikatnie, nie porwał. Biało-błękitni odbili się nieco po odpadnięciu z Ligi Europy, przeskakując swojego lokalnego rywala oraz Atalantę, meldując się na trzeciej lokacie w Serie A. Roma natomiast po chwilowej zwyżce formy znów zawiodła. Skala nieskuteczności zawodników Jose Mourinho przeraża, bo gdyby jego gracze wykorzystywali przynajmniej połowę wykreowanych sytuacji, to najprawdopodobniej nie traciliby za wiele nawet do liderującego Napoli. W niedziele zabrakło wielu aspektów gry, ale nie oddając żadnego celnego strzału, ciężko wygrać tak prestiżowy dla kibiców pojedynek.

Juventus zaskakuje piłkarskie Włochy

Mimo rozegrania niezłego spotkania z PSG Bianconeri nie byli stawiani w roli faworyta. Kryzys w drużynie trwa w najlepsze, a Inter po spadku formy na początku obecnej kampanii Serie A, złapał wiatr w żagle, ewidentnie odnajdując nieco boiskowej tożsamości. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały zatem na zwycięstwo Nerazzurrich, szczególnie że nie licząc porażki z Bayernem, Inter miał na swoim koncie 8 meczów bez porażki.

Drużyna z Turynu zaskoczyła jednak wszystkich. Nie tylko pokonali oni swoich rywali. Dodatkowo rozegrali naprawdę niezłą drugą połowę, a zwycięstwo było w pełni zasłużone. Kostić zaliczył najlepszy występ, odkąd założył biało-czarną koszulkę. Cała drużyna stanęła na wysokości zadania, a Allegri wreszcie może zasypiać spokojnie.

Fiorentina powoli staje na nogi?

Początek sezonu w wykonaniu Violi był tragiczny. Drużyna nie potrafiła strzelać bramek, tracąc ich przy tym naprawdę sporo. Fiołki w zeszłym sezonie grały fantastycznie, dzięki czemu udało wrócić im się na europejskie salony. W Lidze Konferencji zajęli co prawda dopiero drugą pozycję, ale dalej udało im się wyjść z grupy. Styl nie zachwycał, a oprócz spełniania minimalnych założeń drużyna pogrążona była w chaosie.

Ostatnie tygodnie przyniosły Fiorentinie nieco słońca. Zawodnicy trenera Italiano zaczęli strzelać bramki, przy okazji wygrywając cztery kolejne mecze z rzędu. Już przegrane spotkanie z Interem dawał nadzieję na lekką poprawę gry. Viola nie gra efektownie, za to efektywnie. Każde kolejne zwycięstwo w Serie A nieco zmniejszają dystans między nimi, a ścisłą czołówką ligi. To może cieszyć, bo gracze z Florencji obudzili się w ostatniej chwili, tuż przed przerwą na zimowe Mistrzostwa Świata.

Powoli krystalizuje się „grupa spadkowa”

Lecce, Spezia, Cremonese Sampdoria i Hellas Verona. Jeśli cokolwiek łączy wszystkie te ekipy, to gra poniżej oczekiwań swoich fanów. O ile Spezia, Lecce czy Cremonese można było przed sezonem typować do zamykania ligowej tabeli, a ich dyspozycja nie „zaskakuje”, o tyle beznadzieja Sampdorii i Hellasu może dziwić. Szczególnie że to właśnie te dwie drużyny zamykają stawkę włoskiego Calcio. Drużyna z Genui zdobyła dodatkowo… ledwie sześć goli na przestrzeni wszystkich trzynastu gier.

Bardzo ważne w kontekście układu tabeli przed przerwą reprezentacyjną będzie pojedynek Sampdorii z Lecce. Jeśli beniaminek nie przegra z drużyną trenera Stankovicia, to najprawdopodobniej Quagliarella i spółka spędzą zimę jako czerwona latarnia całej Serie A. Oprócz tego Spezia zmierzy się z drużyną z Werony. Oba te mecze mogą zagrzebać aktualnie dwie najgorsze ekipy z włoskiej ekstraklasy na samym dnie tabeli.

Bologna nabiera rozpędu

O Rossoblu raczej nie wspomina się za wiele. Bologna powoli zaczęła jednak piąć się w górę, a w trzy kolejki z jednej z najgorszych drużyn Serie A zmienili się w solidnego średniaka ligi. Pokonanie Torino, Monzy i Lecce pokazuje, że czerwono-niebiescy są drużyną lepszą od tych „najgorszych” i najprawdopodobniej nie opuszczą prędko włoskiej ekstraklasy. Co ważne, zwycięstwa zostały zdobyte bez pomocy Arnautovicia, który na początku sezonu stanowił o sile drużyny. Teraz reprezentant Austrii przestał strzelać tak regularnie jak dawniej, ale mimo tego jego drużyna radzi sobie co najmniej dobrze.

REKLAMA

Na horyzoncie Bologne czeka pojedynek z Interem i Sassuolo. Nawet jeśli ekipa trenera Motty przegra oba pojedynki, to zbliżającą się przerwę zimową spędzą w bardzo spokojnym nastroju. Oczywiście, do zdobycia pozostała jeszcze masa punktów, ale zawodnicy udowodnili już, że mają jakość i nie powinni obawiać się na papierze słabszych drużyn. Radzą sobie bowiem z nimi co najmniej dobrze.

Prosto o Futbolu

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,599FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ