Mistrzowie tymczasowości — o zarządzaniu Wisłą Kraków

Jak już wszyscy dobrze wiemy, Wisła Kraków zdecydowała się na zmianę szkoleniowca: Adriana Gul’ę zastąpił Jerzy Brzęczek. Jako kibic Białej Gwiazdy czuję się po tej roszadzie oszukany. Nie dlatego, że uważam trenera Brzęczka za złego szkoleniowca. Jestem zniesmaczony tym, że kolejny „długofalowy projekt” okazał się marketingową wydmuszką.

REKLAMA

Ratownicy przejęli stery

Na wstępie chcę zaznaczyć jedno: ten tekst to subiektywna opinia pisana przez kibica Wisły Kraków. Chcę też podkreślić, że już zawsze będę wdzięczny panu Królewskiemu, Jażdżyńskiemu i Błaszczykowskiemu (i nie tylko im) za uratowanie Wisły w najtrudniejszym momencie w jej historii i podjęcia się jej odbudowy po dyletanckim zarządzaniu przez złodziei nazywających się „kibicami”. Skoro mamy to już ustalone, to chciałem też przypomnieć, jaki był pierwotny cel postawiony przez trio ratowników: uratować ligowy byt Wisły i przygotować ją do przejęcia przez kogoś innego. O ile to pierwsze udało się zrealizować, o tyle ponowne sprzedanie Białej Gwiazdy już do skutku nie doszło. Ratownicy przejęli na stałe stary w klubie i niestety wiele z ich decyzji wydają mi się podejmowane pod wpływem impulsów, a nie po faktycznej analizie.

Ale to już było

Jerzy Brzęczek jest piątym trenerem (pomijamy tymczasową kadencję Kazimierza Kmiecika), który będzie pracował w Wiśle od czasu przejęcia klubu przez obecnych właścicieli (czyli od początku 2019 roku). Wcześniej przy Reymonta pracowali kolejno: Maciej Stolarczyk, Artur Skowronek, Peter Hyballa i ostatnio Adrian Gul’a. O ile Stolarczyk obejmował stanowisko jeszcze za czasów poprzedniego zarządu, o tyle pozostali szkoleniowcy byli już zatrudniani przez obecne władze. Żaden z tych trenerów nie wytrzymał na stanowisku jednego pełnego sezonu z nowymi właścicielami Wisły.

Artur Skowronek, Peter Hyballa i Adrian Gul’a to był autorskie pomysły i projekty obecnych władz krakowskiego klubu. Powiedzieć, że te projekty nie wypaliły, to nic nie powiedzieć. Każdy z tych trenerów miał swoje dobre (choć czasem bardzo krótkie) momenty, np. Skowronek wydatnie przyczynił się do utrzymania Białej Gwiazdy w Ekstraklasie. Z perspektywy czasu jednak te kadencje ciężko nazwać sukcesami. Za każdym razem sprzedawana nam była historia o długofalowych planach związanych z poszczególnymi trenerami, której towarzyszyły odpowiednie ruchy marketingowe. Pamiętacie jeszcze koszulki sprzedawane przez Wisłę z hasłem „Gegenpressing”? Wciąż są do kupienia.

Stan na 15.02.22: koszulka dalej jest dostępna.

Obietnica zmian

Z trenerem Gul’ą miało być zupełnie inaczej. Przede wszystkim razem z nim przy Reymonta pojawił się w końcu dyrektor sportowy w osobie Tomasza Pasiecznego. Ta dwójka miała być w głównej mierze odpowiedzialna za czysto sportowe aspekty funkcjonowania Białej Gwiazdy, a więc wydawało się, że w końcu w Krakowie zarządzanie klubem przybierze nieco bardziej profesjonalną formę. Podkreślano, że trener Gul’a ma czas na wprowadzenie swojej długofalowej wizji zespołu, spójnej z polityka klubu i nieco zapomnianym już hasłem „krakowska piłka”. Nie oczekiwano wyników na już, podkreślano zaufanie do trenera. Mało tego, przy Reymonta pojawił się nowy sponsor: Orlen Oil. Wydawało się więc, że skoro sytuacja finansowa się normuje, to Wisła przestanie jawić się jako niestabilne, nieprzewidywalne miejsce do pracy. Jeszcze przed rozpoczęciem wiosennej rundy, Pasieczny na łamach portalu Łączy Nas Pasja opowiadając o okienku transferowym Wisły, wypowiedział takie słowa:

Każda rekomendacja jest też oczywiście przedyskutowana z trenerem Gulą, na którego patrzymy długofalowo. Dlatego też chcemy ściągać piłkarzy, którzy wpasowują się w jego styl gry oraz pomysł na piłkę. Trener otrzymuje więc też wszystkie nazwiska do akceptacji.

Tomasz Pasieczny, laczynaspasja.pl

To nie są słowa sprzed kilku miesięcy. To słowa opublikowane w wywiadzie z 4 lutego 2022 roku. Wtedy to trener miał mieć pełne poparcie, był na świeżo po przepracowaniu z zespołem zimowego okresu przygotowywawczego.

Zmiana kierunku

Tymczasem niespełna dwa tygodnie później, podczas prezentacji nowego szkoleniowca Białej Gwiazdy usłyszeliśmy od pana Pasiecznego następujące zdania:

Po meczu z Rakowem nie przyszło nam do głowy zwalniać trenera. Każdy z nas uznał, że na tym etapie budowy, na którym jest Raków, patrząc na to, jak gra w piłkę, gdzie jest i biorąc pod uwagę, że to był nasz pierwszy mecz wyjazdowy po obozie, uznaliśmy, że niestety taki mecz mógł nam się zdarzyć, choć był bardzo zły w naszym wykonaniu. Uznaliśmy, że to się zmieni i że zacznie działać. Ale w sytuacji, gdy ten mecz tak wyglądał, bo czym innym jest sama porażka ze Stalą, czym innym porażka w takim stylu, a jeszcze czym innym liczba stworzonych sytuacji, to było dla nas kluczowe, że licząc, iż styl gry stanie się bardziej efektywny, co się nie stało ze Stalą i patrząc na mecze przed nami, uznaliśmy, że nie możemy ryzykować. Oczywiście coś sobie założyliśmy przed sezonem, wszyscy wiecie, jakie były oczekiwania, co i jak chcieliśmy grać, ale niestety doszliśmy do momentu, gdy nasze oczekiwania trzeba urealnić — w tej chwili gramy o utrzymanie.

Tomasz Pasieczny, wisla.krakow.pl

O zwolnieniu trenera Gul’i w dużej mierze zadecydował mecz ze Stalą, po którym osoby decydujące w klubie uznały, że walczą o utrzymanie i nie mogą ryzykować. Czy zatem dwa tygodnie wcześniej władze klubu nie miały świadomości, że walczą o utrzymanie? Ktoś schował przy Reymonta ligową tabelę i dopiero teraz pokazał ją do publicznego widoku? Brzmi to wszystko jak nieśmieszny żart. Jeśli zdecydowano się latem na takiego, a nie innego trenera, to kto jest w głównej mierze odpowiedzialny za obecną sytuację: trener Gul’a czy osoby, które go zatrudniły?

Misja dla Brzęczka

Nie uważam, że gra Wisły w ostatnim czasie była na odpowiednim poziomie. Ostatni mecz przeciwko Stali Mielec był naprawdę męką dla oczu, wcześniej również zdarzały się fatalne spotkania. Nie ulega jednak też dla mnie wątpliwości fakt, że kadencja Adriana Gul’i to przede wszystkim kolejna porażka w zarządzaniu Wisłą Kraków. Wraz z nowym trenerem do Krakowa przybył w ostatnim czasie tabun nowych zawodników i nie jest dla mnie niespodzianką, że te nowe elementy nie zaskoczyły. Z jednej strony władze Wisły oczekiwały stworzenia czegoś trwałego, wedle wizji trenera, z drugiej zapominając, że przy Reymonta nic trwałego wcześniej nie zostało zbudowane i oczekując wyników po ładnej dla oka grze. Drużyna słowackiego szkoleniowca miała swoje momenty, ale to było zdecydowanie za mało.

Nie czuję, by zmieniło się cokolwiek. Dalej przy Reymonta żaden trener nie może być pewny swojej pozycji, a decyzje wciąż nie wydają się prawdziwie przemyślane. Teraz czas dla trenera Brzęczka i główna misja w postaci utrzymania w Ekstraklasie. Osobiście uważam, że ta misja się powiedzie, a Brzęczek sprawdzi się jako trener ekstraklasowej drużyny dużo lepiej, niż w roli selekcjonera kadry. Mam też jednak przeczucie, że jeśli w następnym sezonie pan trener dostanie misję wniesienia Białej Gwiazdy na kolejny poziom, to szansa na zbudowanie czegoś trwałego będzie bardzo nikła. Zostanie odprawiony przy pierwszej okazji, wszystko jedno czy na początku sezonu, roku, czy tydzień po okresie przygotowawczym. Nie wierzę w profesjonalizm władz Wisły. To wciąż trwanie w stanie tymczasowym, zarządzanie kryzysami, które samemu się tworzy. Przed obecnym sezonem dostawaliśmy obietnice, że jest inaczej. Nic się nie zmieniło. Dalej w Wiśle najlepszym planem na przyszłość są rozwiązania tymczasowe.

REKLAMA

Powodzenia, Trenerze.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,649FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ