Lechia Gdańsk zaczęła sezon od serii sześciu spotkań bez zwycięstwa. Przełamanie nadeszło dopiero przed przerwą reprezentacyjną. Kibice drużyny z Pomorza mogli zastanawiać się, czy dwa tygodnie bez gry nie odbiją się na dyspozycji zawodników Szymona Grabowskiego. 3 punkty przeciwko Radomiakowi Radom wydawały się jednak realnym scenariuszem.
Radomiak fatalnie wszedł w mecz
Piłkarze z Radomia od początku starali się pomóc swojemu rywalowi. Już w pierwszej minucie po błędach defensorów Radomiaka swoją szansę miał Bogdan Viunnyk. Gospodarze pokusili się nawet o trafienie, jednak arbiter odgwizdał spalonego. Działo się sporo, czuć było, że gol jest bliski, a jednak Maciej Kikolski potrafił utrzymać czyste konto. Kibice Lechii mogli obawiać się dalszej części spotkania. Gdańszczanie powinni bowiem wykorzystać słabość przeciwnika na starcie meczu, ale zamiast tego bezbramkowo remisowali. Co więcej, przed zmianą stron Szymon Weirauch musiał ratować swoją drużynę przed stratą gola po próbach Rafała Wolskiego i Leonardo Rochy. Istniało ryzyko, że Radomiak w dalszej części rywalizacji przejmie kontrolę i niewykorzystane okazje zemszczą się.
Obawy minęły w 57. minucie. Wtedy właśnie Weirauch popisał się udaną interwencją, a kontratak zakończył się faulem na Camilo Menie w polu karnym. Piłka wpadła co prawda do siatki, ale sędzia zbyt wcześnie odgwizdał przewinienie. Na szczęście dla ducha rywalizacji, sam poszkodowany zamienił jedenastkę na gola.
Skuteczność na dramatycznie niskim poziomie
Do ostatniego gwizdka pozostało ponad pół godziny gry, ale obie ekipy nie grzeszyły skutecznością, by podwyższyć prowadzenie lub doprowadzić do remisu. Kontry Lechii Gdańsk zostały fatalnie zmarnowane Antona Tsarenko oraz Kacpra Sezonienko. Leonardo Rocha zepsuł świetne podanie Leandro. Tym sposobem Lechia Gdańsk wygrała pierwsze domowe spotkanie w sezonie 2024/25 i z 8 punktami ucieka ze strefy spadkowej. Gospodarze mogą cieszyć się z drugiego kolejnego zwycięstwa, ale obie ekipy zdecydowanie muszą popracować nad skutecznością. Zgadzamy się bowiem z komentatorami meczu — skróty będą obfitować w ciekawe sytuacje, a jedyny gol padł po strzale z rzutu karnego.