Joao Mario – najlepszy portugalski zawodnik spoza mainstreamu?

Jeżeli ktoś zapytałby was o to, kto waszym zdaniem należy aktualnie do grona najlepszych, najciekawszych, najbardziej rozpoznawalnych portugalskich piłkarzy, zapewne odpowiedzi większości osób pokryły by się ze sobą w znacznej mierze. Cristiano Ronaldo, Rafael Leao, Joao Felix, Bruno Fernandes, Joao Cancelo, Bernardo Silva… – sam również sięgnąłbym po te nazwiska bez większego zastanowienia. Mało tego – uważam również, że ciężko szukać bardziej widowiskowych i wpływowych dla gry swoich drużyn graczy w obrębie top 5 lig Europy (z wyjątkiem CR7 oczywiście).

REKLAMA

Jednakże co bardziej uważni fani piłki śledzący na bieżąco rozgrywki Ligi Mistrzów, czy też poczynania portugalskiej Benfiki, zapewne zwrócili w tym sezonie uwagę na jeszcze inne portugalskie nazwisko. I nie, nie mam tu na myśli przebojowego Goncalo Ramosa. To piłkarz, który w poważnej piłce figuruje już od blisko dekady, ale dopiero teraz może budzić prawdziwy podziw u postronnych obserwatorów futbolu. Mowa tu o Joao Mario – pomocniku, który niedawno skończył 30 lat, a obecnie rozgrywa bez wątpienia najlepszy sezon w swojej karierze.

Joao Mario z nagrodą dla najlepszego gracza za miesiąc luty w lidze portugalskiej.

Transferowy niewypał

W sierpniu 2016 roku Inter przeprowadził transfer Joao Mario wart blisko 45 mln euro. Do dziś jest to trzecia najdroższa transakcja w historii zespołu z Giuseppe Meazza – więcej kosztowali jedynie Christian Vieri w sezonie 99/00 oraz Romelu Lukaku w sezonie 19/20. W Mediolanie spodziewano się narodzin prawdziwej gwiazdy futbolu. 23-letni, perspektywiczny Portugalczyk wychowany w Sportingu i występujący w seniorskiej drużynie klubu z Lizbony, miał wnieść nową jakość do ekipy Nerazzurrich.

Pierwszy sezon spędzony na włoskiej ziemi faktycznie był dla Joao Mario całkiem udany. W trakcie kampanii 16/17 Portugalczyk testowany na różnych pozycjach uzbierał 3 gole i 7 asyst w 32 występach jako zawodnik Interu. Joao stanowił ważny punkt drużyny, potrafił wnieść pozytywną energię do gry, wydawało się że może być tylko lepiej. Tymczasem w kolejnych rozgrywkach portugalski pomocnik niespodziewanie stracił miejsce w wyjściowym składzie Nerazzurrich i już w zimie 2018 roku udał się na wypożyczenie do West Hamu. I tak zaczęła się jego wieloletnia tułaczka.

Najpierw pół roku w West Hamie, następnie rok na wypożyczeniu spędzony w Lokomotiwie Moskwa, potem powrót do Sportingu na kolejny sezon. Latem 2021 roku Inter uznał, że ta praktyka nie ma większego sensu, a szanse że Joao Mario stanie się zawodnikiem wartym kwoty, którą niegdyś za niego zapłacono, są bardzo nikłe. I tak w lipcu po sezonie 20/21 Joao trafił na zasadzie wolnego transferu do Benfiki – największego rywala klubu, w którym się wychował.

Miało być pożegnanie z grą na szczycie, tymczasem Joao Mario wystrzelił jak nigdy wcześniej

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Ciężko o lepsze zastosowanie tego słynnego cytatu, niż właśnie w przypadku Joao Mario. Po powrocie do ojczyzny Portugalczyk ponownie zaczął objawiać swój piłkarski talent w pełnej krasie, tak jak zrobił to lata wcześniej za czasów gry w Sportingu. Joao z miejsca stał się kluczową postacią w zespole Orłów. Ówczesny szkoleniowiec Benfiki – Jorge Jesus, wykorzystał doświadczenie i wszechstronność 28-latka. Większość sezonu 21/22 Mario rozegrał w roli środkowego pomocnika regulującego tempem gry i zapewniającego kontrolę na boisku. Jednak kiedy zaszła taka potrzeba, 55-krotny reprezentant Portugalii doskonale odnajdywał się również w roli ofensywnego pomocnika, który skupiał się na kreowaniu gry i napędzania ataków ekipy z Estadio da Luz.

Na przestrzeni 45 występów w swojej pierwszej kampanii w barwach Encarnados, Joao uzbierał 4 trafienia oraz 7 asyst. Pośród nich znalazły się chociażby takie spotkania jak pamiętne zwycięstwo 3:0 z FC Barceloną w Lidze Mistrzów. To była dopiero zapowiedź tego, co miało nadejść w rozgrywkach 22/23.

Latem 2022 roku nowym trenerem Benfiki został Roger Schmidt – menadżer, który prowadził wcześniej RB Salzbur, Bayer Leverkusen, czy PSV Eindhoven. Zespoły 56-letniego szkoleniowca z Niemiec znane były z nastawienia na bardzo ofensywny, widowiskowy futbol. Dzisiejsza Benfica stała się idealnym odzwierciedleniem jego futbolowych idei, a Joao Mario przeszedł spektakularną transformację. Schmidt postanowił wykorzystać 30-latka w systemie 1-4-2-3-1 jako skrzydłowego. To okazał się być strzał w dziesiątkę. Portugalczyk zaczął strzelać bramki i asystować już na samym początku sezonu i wciąż trzyma wysoką formę. Na ten moment – czyli po 40 występach w sezonie 22/23 – Joao Mario ma na swoim koncie już 23 gole i 12 asyst we wszystkich rozgrywkach. Więcej niż jakakolwiek gwiazda portugalskiej piłki, spośród tych które wymieniłem na wstępie.

Z nowym powołaniem po kolejne wyzwania?

Aż ciężko uwierzyć w niesamowitą przemianę Joao Mario. Z piłkarza, który nie wyróżniał się w Lokomotiwie, do zawodnika który na przestrzeni jednego sezonu jest w stanie podwoić swój dorobek bramkowy z całej kariery. Zupełnie tak, jakby był on urodzony do gry na aktualnej pozycji, ale odkrył swoje piłkarskie powołanie dopiero w wieku 30 lat. A jak wiemy, we współczesnym futbolu nie jest to jeszcze wiek, który przekreślałby szansę na grę w topowym europejskim klubie. Nawet pomimo negatywnej weryfikacji na wcześniejszym etapie kariery.

Nie twierdzę tu oczywiście, że Benfica wielkim klubem nie jest, ale… pewnych zasad rynku nie da się oszukać. Lada moment finansowi giganci ponownie zawitają do Lizbony w celu pozyskania takich graczy jak Goncalo Ramos, Antonio Silva, czy Alexander Bah. Trener Schmidt wykręcający kosmiczny wynik na poziomie 2.63 pkt na mecz również powinien budzić zainteresowanie największych marek w świecie futbolu. Może Joao Mario również powinien rozważyć wykorzystanie swojego niepodważalnego atutu w postaci liczb z obecnego sezonu i zacząć szukać nowego pracodawcy?

REKLAMA

A może to wszystko niepotrzebne spekulacje, bo Joao świetnie czuje się w Lizbonie i zwyczajnie nie ma powodu szukać innego klubu? Cóż, jedno jest pewne. Joao Mario pokazał wszystkim, że nawet po latach niepowodzeń można odnaleźć właściwe miejsce do rozwoju i błyszczeć na arenie międzynarodowej. Tego, niezależnie od kolejnych etapów jego kariery, nie odbierze mu już nikt.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,570FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ