Interesowały się nim Juventus, BVB, czy Arsenal. Obecnie gra ogony w Portugalii

Jeszcze na początku zeszłego roku przyciągnął uwagę Juventusu, BVB i Newcastle. Podczas letniego okienka łączono go także z Arsenalem, czy FC Barceloną. Kwota odstępnego była niezwykle atrakcyjna – zaledwie 20 mln euro. Ostatecznie został sprzedany za ponad połowę mniej, bo 9 mln euro. Nie trafił również do żadnego z wymienionych wyżej klubów, a do Sportingu. Ivan Fresneda, bo o nim mowa, jak na razie rozczarowuje po transferze z Realu Valladolid, w którego barwach imponował przeciwko drużynom LaLiga.

REKLAMA

Falstart po przenosinach do Portugalii

Oczekiwania wobec takiego transferu na pewno były (i wciąż są) w Sportingu niemałe. W końcu Fresneda jawi się jako jeden z najbardziej perspektywicznych prawych obrońców nie tylko z Hiszpanii, ale i pośród graczy z całej Europy. Poważne zainteresowanie Arsenalu czy Borussi Dortmund 19-latkiem nie było przypadkowe. Na rynku brakuje ciekawych graczy na tę pozycję, a były zawodnik Realu Valladolid już na wczesnym etapie piłkarskiego rozwoju prezentował wyjątkowe atuty fizyczne i uniwersalność w grze. Nikt nie spodziewał się oczywiście, że z miejsca będzie w stanie zastąpić Pedro Porro, który jest aktualnie jednym z najlepszych bocznych obrońców w Premier League. Jednakże to w jaki sposób Fresneda przywitał się z Lizboną budziło więcej wątpliwości aniżeli pozytywnych odczuć.

Nowy nabytek Sportingu wystąpił jak dotąd tylko w 6 oficjalnych spotkaniach. W 5 z nich wchodził z ławki, a łącznie uzbierał „zawrotne” 169 minut. Jasne, nie można w tym miejscu przejść obojętnie względem urazu pleców, jakiego Hiszpan nabawił się w połowie listopada. Opuścił przez to 17 spotkań i wrócił do gry dopiero w ostatnich tygodniach. Nie zmienia to jednak faktu, że gdyby był tak dobry jak opowiadano w mediach, z miejsca wygrałby konkurencję z podstarzałym i mocno przeciętnym Ricardo Esgaio czy młodym Mozambijczykiem Genym Catamo. A tak, nie dość że stracił sporą część sezonu z racji na kontuzję, to jeszcze w okresie kiedy był zdrowy grał rzadko i głównie ogony.

Drzemiący potencjał

Początki futbolowej przygody Fresnedy w Portugalii są jak na razie ciężkie. Nie znaczy to jednak, że Fresneda ma nie odpalić jeszcze w tym sezonie. Pracuje ze znakomitym szkoleniowcem jakim jest Ruben Amorim, który bez dwóch zdań potrafi wprowadzać i rozwijać młodych zawodników. Jak już wspomniałem, jego konkurencja na prawym wahadle nie jest wybitna, a sam Hiszpan musi jeszcze złapać rytm meczowy. Możliwe też, że przejście z ustawienia z czwórką defensorów na formację 3-4-3, gdzie Hiszpan ma grać wyżej, okazało się bardziej problematyczne w adaptacji niż sądził. Taktycznie i fizycznie jest to zawodnik już naprawdę dobrze ukształtowany. Wciąż ma dopiero 19 lat, więc jest czas aby ugruntował swoją pozycję w Sportingu i dał kolejny sygnał topowym europejskim klubom, że jest gotowy na grę na najwyższym poziomie.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ