Gumny najlepszym z Polaków! 5 wniosków po 10. kolejce Bundesligi

10. kolejka Bundesligi za nami! Z czołowej dwunastki rozgrywek tylko trzy drużyny zdołały odnieść zwycięstwo. Bayern Monachium udowodnił swoją wyższość nad Borussią Dortmund, cenną wygraną zaliczył także Bayer Leverkusen. Coraz gorzej prezentuje się sytuacja Unionu Berlin, za to od dna odbiło się Mainz. Błysnął również Robert Gumny. Co jeszcze wydarzyło się w ten weekend na niemieckich boiskach? Oto nasze subiektywne podsumowanie.

REKLAMA

Robert Gumny to obecnie najlepszy polski piłkarz w Bundeslidze

Jakub Kamiński wszedł na boisko w 84. minucie, Dawida Kownackiego zabrakło w kadrze meczowej z powodu choroby. „Polskie” starcie Wolfsburga z Werderem okazało się… niezbyt polskie. Co więcej, dobrze zaprezentował się Rafael Santos Borré — bezpośredni rywal Kownackiego w walce o pierwszy skład. Paradoksalnie, najlepszym polskim piłkarzem w Bundeslidze jest więc obecnie Robert Gumny. Były zawodnik Lecha Poznań po pierwsze — regularnie gra. Właśnie zaliczył 4 kolejny mecz i chociaż opuścił murawę po 45 minutach, miał swój moment przy golu Philipa Tietza. Gumny świetnie przedryblował rywali po wznowieniu piłki z autu, a niemiecki napastnik wykończył akcję, w której spore zasługi możemy zapisać Polakowi.

źródło: Viaplay Sport Polska – X

Status Kamińskiego się nie poprawia, Kownackiego trudno winić za przyczyny losowe – jednak faktem jest, że Borré wykorzystał nieobecność Polaka. Gumny chociaż miał być odstawiony na boczny tor, bardzo spokojnie robi swoje. Okazał się potrzebny, a czasem – jak w 10. kolejce potrafi dorzucić coś „ekstra”.

Harry Kane zapoluje na rekord Roberta Lewandowskiego

Fakt, że Anglik nie opuścił murawy w końcówce spotkania z Borussią Dortmund, jest jasnym sygnałem — Thomas Tuchel zamierza „do maksa” wykorzystać potencjał strzelecki Kane’a. Harry odpoczywał w meczu Pucharu Niemiec z 1. FC Saarbrücken, z czego szkoleniowiec Bawarczyków musiał się później tłumaczyć. Wygląda więc na to, że Kane będzie występował „od deski do deski” w każdym spotkaniu Bundesligi. Po 10 kolejkach ma już na swoim koncie 15 trafień, więc prosty rachunek daje średnią 1.5 gola na mecz. Utrzymując takie tempo, ma szansę poprawić rekord 41 ligowych trafień Roberta Lewandowskiego. Tym bardziej, że Bawarczycy potrzebują sukcesów, a zarząd udowodnienia, że polityka transferowa była trafiona. Czy jest lepszy sposób, niż spektakularny wynik najdroższego letniego wzmocnienia?

Borussia Dortmund – Bayern Monachium 0:4

Mecz z Borussią Dortmund był bowiem pokazem siły Bayernu. Kane skompletował hat-tricka, ale tak naprawdę każdy zawodnik zespołu Tuchela zasłużył na pochwały. Inna kwestia, że piłkarze BVB zbyt łatwo pozwolili rywalom zdominować spotkanie. Bayern był piekielnie mocny i bezwzględny — Borussia nie podjęła rękawicy. O ile możemy zrozumieć słabszych rywali, którzy wymiękają w starciu z bawarskim gigantem, o tyle Dortmund zawalił po całości.

Victor Boniface to nie tylko gole

Pochwały po meczu z Hoffenheim spadły na Alejandro Grimaldo. Całkowicie zasłużenie, bowiem dwa trafienia Hiszpana przesądziły o zwycięstwie Bayeru Leverkusen. Teoretycznie ponarzekać moglibyśmy na Victora Boniface, który w 5 ostatnich spotkaniach ligowych strzelił tylko 1 gola. Nigeryjczyk pokazuje jednak, że nie jest jedynie napastnikiem czekającym na sytuacje. Tym razem zanotował dwie asysty i zamiast finalizować akcje, pracował „pod kolegów”. O ile na początku sezonu Boniface kojarzony był z przebojowym napastnikiem, który ma ogromną łatwość dochodzenia do sytuacji bramkowych, ale mnóstwo z nich marnuje, o tyle ostatnio widzimy jego drugie oblicze. Zawodnika, który ciężko pracuje dla zespołu.

Hoffenheim – Bayer Leverkusen 2:3

Bayer Leverkusen namęczył się przeciwko Hoffenheim, ale ostatecznie zdołał odnieść zwycięstwo, do czego niemałą cegiełkę dołożył właśnie Nigeryjczyk. 28 punktów w pierwszych 10 kolejkach to drugi najlepszy wynik w dziejach Bundesligi. Lepszy był jedynie Bayern Monachium w sezonie 2015/16, gdy zdołał wywalczyć komplet punktów. Bawarczycy z bezpieczną przewagą sięgnęli wówczas po tytuł mistrzowski.

Lipsk zaczął jak nigdy, ale skończy jak zawsze?

RB Lipsk ma skład nie gorszy niż Bayer Leverkusen. Mimo to, po 10 kolejkach traci do ekipy Xabiego Alonso 8 punktów. Dlaczego? O ile Aptekarze potrafią przepychać zwycięstwa – jak z Hoffenheim, o tyle zespół Marco Rose jak już ma gorszy dzień – to mógłby grać i 190 minut, ale nie będzie potrafił znaleźć drogi do siatki rywali.

REKLAMA

Te trzy mecze łączy nie tylko wysokie posiadanie piłki i negatywne wyniki. Lipsk w żaden sposób nie był w stanie kreować groźnych sytuacji bramkowych. O ile w Leverkusen taki Grimaldo daje czynnik X – potrafi celnie uderzyć z rzutu wolnego czy błysnąć nieszablonowym zagraniem, o tyle w Lipsku jak już nie idzie – to nie idzie. Ewidentnie brakuje Daniego Olmo, a Xavi Simons nie daje rady w pojedynkę wygrywać spotkań. Zawodzi Christoph Baumgartner, który ma bardzo marne statystyki. Marco Rose nie może liczyć na liderów i chociaż w teorii jego zespół nie gra jakoś fatalnie, to często jest to gra dla samej gry, utrzymywanie się przy piłce i próby kreacji nie prowadzące do celnych strzałów. Dobre chęci RB nie kończą się groźnymi akcjami bramkowymi. Niby nikt nie podważa pracy szkoleniowca, jednak jeszcze 1-2 takie wpadki, a może pojawić się pomysł poszukania nowego trenera…

Mainz odbija się od dna, Union do tego dna zbliża

12 kolejnych porażek. Seria Unionu Berlin staje się coraz poważniejsza, a powodów do optymizmu brakuje. Co prawda kibice i działacze na każdym kroku okazują wsparcie Usowi Fisherowi, jednak co z tego, skoro zaczyna brakować punktów? Domowa klęska z Eintrachtem Frankfurt była dowodem na to, że przebudzenie Unionu z ponurego koszmaru może być trudnym zadaniem. I tak jak szanujemy ogromne zasługi szkoleniowca dla berlińskiego klubu, tak jego statek idzie na dno, a on jako kapitan jedynie apeluje o spokój. Jeśli Union ogarnie się z obecnego kryzysu, działacze będą bohaterami, bowiem odważna wiara w Fishera jest ryzykowna. Trudno w obecnej sytuacji znaleźć optymalne rozwiązanie i przewidzieć co byłoby lepsze. Stawiać na Fishera czy mimo wszystko szukać impulsu zmian?

Mainz? Powtórzymy po raz kolejny – są lepszym zespołem niż wskazuje pozycja w ligowej tabeli. To tylko kwestia przypadku, że przełamanie nastąpiło akurat po zmianie trenera. Zresztą, wszyscy solidarnie zadedykowali zwycięstwo nad Lipskiem Bo Svenssonowi.

Co jeszcze wydarzyło się w 10. kolejce Bundesligi?

  • Guirassy wróć! Stuttgart bez swojego najlepszego strzelca zanotował kolejną wpadkę, przegrywając 0:2 z beniaminkiem z Heidenheim.
  • Kolonia zremisowała z Augsburgiem, co mimo wszystko jest stratą punktów. Jeśli w następnej kolejce nie uda im się pokonać Bochum, posada Steffena Baumgarta może być zagrożona.
  • Manuel Neuer w swoim drugim ligowym występie po powrocie zanotował drugie czyste konto. Sven Ulreich przez 8 wcześniejszych kolejek zanotował… trzy czyste konta. Efekt Manu?
SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,624FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ