Pojedynek Girony z Atletico Madryt zapowiadał się na hit 19. kolejki LaLiga. Z jednej strony kapitalna, ofensywna Girona będąca rewelacją w całej Europie. Z drugiej zawsze nieprzewidywalne Atletico, potrafiące prezentować bardzo odmienne od siebie oblicza. Ku uciesze fanów hiszpańskiego futbolu – dobrze zapowiadająca się rywalizacja dostarczyła wielu pozytywnych wrażeń.
Jazda bez trzymanki
Girona nie patyczkowała się i już w pierwszych 30 sekundach meczu mogła objąć prowadzenie. Savinho zagrał z prawego skrzydła idealne podanie do Artema Dovbyka. Ukrainiec minimalnie jednak spudłował. Gospodarze nie przejęli się tym zbytnio i zamienili na gola kolejną okazję, która nadarzyła się kilkadziesiąt sekund później. Pablo Torre przytomnie zagrał do Valery’ego Fernandeza, a ten jak na gierce treningowej ściął do środka, skąd oddał techniczny strzał przy słupku. Bułka z masłem.
Atletico otrząsnęło się po tej zimnej kąpieli bardzo szybko. Podopieczni Diego Simeone zdołali przejąć inicjatywę i konsekwentnie przesuwali się pod pole karne rywali. Dobry fragment gry w wykonaniu gości zaowocował golem wyrównawczym w 14. minucie. Antoine Griezmann sprytnie przerzucił piłkę nad obrońcami Girony, znajdując przed sobą Alvaro Moratę. Hiszpan świetnie przygotował sobie piłkę do strzału jednym kontaktem i pokonał Paulo Gazzanigę uderzeniem po dalszym słupku. Mecz zaczął się od nowa.
To było jedno z tych spotkań, w których bardzo wyraźnie rysowały się fazy dominacji poszczególnych drużyn. Girona i Atletico wymieniały się pod tym względem niczym gracze tenisa stołowego odbijający do siebie piłeczkę pingpongową. Zgodnie z tą regułą, po wyrównaniu Los Colchoneros przyszedł czas na turę Blanc-i-vermells. Nieudana próba rozegrania od tyłu przez Los Rojiblancos została wykorzystana przez Savio, który zdobył swojego piątego gola w tym sezonie. Atleti próbowało odpowiedzieć, ale nieskutecznie, więc pałeczkę znów przejęła ekipa z Estadi Montilivi. W 39. minucie do mocnego dośrodkowania Aleixa Garcii sprytnie przyłożył nogę Dovbyk. Dzięki temu piłka przemknęła na dalszy słupek, gdzie z bliska wpakował ją do siatki Daley Blind.
Nie był to koniec emocji w pierwszej połowie, bowiem w 44. minucie gola kontaktowego dla przyjezdnych po znakomitej indywidualnej akcji zdobył Alvaro Morata. Mało brakowało, a w doliczonym czasie gry Hiszpan skompletowałby hattricka. Analiza VAR wykazała jednak, że napastnik Atletico znajdował się na pozycji spalonej.
Girona przygasła w drugiej połowie, ale było ją stać na błysk w decydującym momencie
Pierwsze kilkanaście minuty drugiej odsłony tej pasjonującej rywalizacji należało do Atletico Madryt. Ekipa Materaców mogła zdobyć w tym okresie kilka bramek, gdyby była skuteczniejsza. Niemniej, gościom udało się zdobyć gola na 3:3 za sprawą Alvaro Moraty, który skompletował hattricka ładną, techniczna podcinką z ostrego kąta. Należy podkreślić również dużą rolę Rodrigo de Paula, który oprócz tytanicznej pracy w pressingu i defensywie, asystował przy dwóch z trzech goli hiszpańskiego napastnika.
Girona odzyskała nieco rezonu koło 60. minuty. Pablo Torre świetnie obrócił się z piłką gubiąc krycie i zagrał precyzyjnie do Dovbyka. Ukrainiec mimo dość ostrego kąta zdecydował się na uderzenie z lewej strony, które zmusiło Jana Oblaka do interwencji. Niestety ciekawie prezentujący się dziś Torre musiał zejść chwilę później z powodu kontuzji. Michel wprowadził za niego Arnau Martineza, a Dovbyka zastąpił Christian Stuani.
Te zmiany nie wniosły jednak wiele dobrego do gry gospodarzy. W zasadzie od około 70. do 90. minuty lepiej na murawie prezentowało się Atletico. Mimo tylu straconych goli, na głównego bohatera zaczynał wyrastać Gazzaniga, który interwencja po interwencji utrzymywał nadzieje Girony na coś więcej niż remis. Starania Argentyńczyka nie poszły na marne. Bowiem w 90+1. minucie, Ivan Martin psim swędem przebił się przez gąszcz rywali w ich polu karnym i w zasadzie z miejsca uderzył w samo okienko bramki Oblaka. Żołnierze Simeone byli na kolanach, Michel i jego fantazja znów zwyciężyły. Tym samym, Girona wciąż utrzymuje taki sam bilans punktów jak Real Madryt, znajdujący się na szczycie LaLiga.