Fatalna passa Unionu przerwana z Napoli!

Napoli jest na dobrej drodze do uzyskania awansu do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Na półmetku rozgrywek grupowych mistrzowie Włoch zajmują 2. miejsce, po zwycięstwie z Unionem i Bragą oraz porażce z Realem. W Serie A podopieczni Rudiego Garcii zajmują 4. pozycję ze stratą 7 punktów do pierwszego Interu i 1 oczkiem mniej niż trzeci w tabeli Milan. Teraz celem było kolejne zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Zadanie pozornie wydawało się łatwe — ich rywalem był Union Berlin. Ekipa ze stolicy Niemiec jest w katastrofalnej formie. Wszystkie z ostatnich 12 meczów przegrali — na zwycięstwo berlińczycy czekają od 26 sierpnia. I choć sytuacja w Bundeslidze dla podopiecznych Ursa Fischera jest bardzo zła, tak gra w Lidze Mistrzów, jest dla nich raczej przygodą, gdzie nie mają nic do stracenia.

REKLAMA

W Neapolu pachniało golem i spalonymi petardami

W to spotkanie lepiej weszli neapolitańczycy. Wywierali sporą presję na przeciwniku na ich połowie, napierali na bramkę rywala. Union jednak sprawiał gospodarzom nieco kłopotów, a także za sprawą kontry w 4. minucie zakończonej niezbyt groźnym strzałem Sheraldo Beckera pokazał, że ich gra nie będzie się sprowadzać jedynie do obrony. W pierwszym kwadransie brakowało groźnych akcji. Więcej działo się poza boiskiem, gdzie można było usłyszeć coraz głośniejsze wybuchy petard.

Pierwszą niebezpieczną akcję Napoli miało w 17. minucie. Mimo ostrego kąta groźny strzał oddał Piotr Zieliński. Polak był bliski zdobycia gola, lecz tutaj bardzo dobrze zachował się Frederik Ronnow i do straty gola nie dopuścił. Gospodarze po raz kolejny zaatakowali w 24. minucie. Zieliński świetnie wrzucił piłkę w pole karne. Strzał głową oddał Natan, lecz Brazylijczyk trafił w słupek — berlińczycy mieli mnóstwo szczęścia, bo strzał był niebezpieczny.

W 30. minucie zgromadzili się w pobliżu pola karnego, szybko i precyzyjnie wymieniając między sobą podania. Na dalszy słupek piłkę zacentrował Mario Rui, przyjął ją Giovanni Di Lorenzo, a akcję sfinalizował Frank Anguissa. Stadio Diego Armando Maradona w Neapolu eksplodował z radości, lecz nie na długo. Po protestach piłkarzy Unionu cała akcja została zweryfikowana przez VAR. Gol ostatecznie nie został uznany — Di Lorenzo zagrywając do Anguissy faulował Jerome’a Roussillona.

Walczyli, zabiegali i w końcu gola strzelili

Ale jak to się mówi, co się odwlecze, to nie uciecze. W 39. minucie Mario Rui miał mnóstwo przestrzeni na skrzydle i wrzucił ją w głąb pola karnego. Po odbiciu się od nogi obrońcy Unionu piłka trafiła w klatkę piersiową Matteo Politano i wpadła do bramki. Tu już żadnych wątpliwości nie było. Napoli całkowicie zasłużenie objęło prowadzenie, bowiem wyraźnie przeważali w tym spotkaniu. Pod sam koniec, w 7. minucie doliczonego czasu gry w końcu jakieś zagrożenie stworzył Union, a dokładniej Josip Juranović — były piłkarz Legii jednak trafił w słupek.

Koniec końców pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem mistrza Włoch. Przewaga mało okazała w ilości bramek, za to w grze — już bardziej. Napoli zdecydowanie przeważało, inicjatywa była po ich stronie, a Union miał sporo szczęścia, bo ekipa z Półwyspu Apenińskiego mogła strzelić więcej niż tylko jedną bramkę. Nie oznaczało to jednak, że goście nie mieli już szans — kwestia tego meczu pozostała otwarta.

Arcyważny gol berlińczyków

Pierwsze minuty drugiej połowy lepiej zaczęło Napoli, dążąc do podwyższenia wyniku. Lecz to Union, choć wcześniej dość cofnięty, jako pierwszy w drugiej połowie wyprowadził bolesny w skutkach dla gospodarzy cios. Obrońca Unionu wybił daleko piłkę, do której pobiegł David Datro Fofana. Kontrę próbował zahamować Stanislav Lobotka — nieskutecznie. Iworyjczyk podał do Beckera, Surinamczyk oddał mocny strzał na bramkę. To uderzeni Alex Meret obronił, jednak przy dobitce Fofany nie miał nic do powiedzenia. Union wrócił do gry, gol ich wyraźnie ożywił i byli coraz bliżej zdobycia pierwszego, historycznego punktu w Lidze Mistrzów.

źródło: Polsat Sport/X

Drugą połowę Union rozegrał znacznie lepiej niż pierwszą. Bramka Fofany ewidentnie dodała im pewności siebie i chcieli pójść za ciosem. Poczuli, że ta fatalna passa może być wreszcie przełamana — i to w meczu takiej rangi. Wprawdzie zdecydowanie dłużej przy piłce utrzymywali się podopieczni Rudiego Garcii, jednak Union w ofensywie był bardziej konkretny — po 75 minutach oddali 6 celnych strzałów (Napoli 3). Ostatni kwadrans był kluczowy dla obu zespołów, bowiem decydował on o ostatecznym rozstrzygnięciu. Zwłaszcza że kibice Napoli wcale nie byli zadowoleni, a na zmianę wyniku jak dotąd na ich korzyść się nie zapowiadało.

Dla Azzurrich to był ostatni dzwonek na wyjście na prowadzenie. Grali otwarcie, bo czas nie grał na ich korzyść. Oblegali bramkę Ronnowa, lecz brakowało skuteczności, albo defensywa Unionu dawała sobie radę i utrzymywała remis. Czasu neapolitańczykom nie wystarczyło.

To starcie 4. kolejki Ligi Mistrzów zakończyło się remisem 1:1. Napoli przez większość czasu wyglądało lepiej na boisku niż Union, jednak to nie styl w głównej mierze decyduje o wyniku. Mogło być nieco lepiej w ofensywie, choć wcale to nie był słaby mecz mistrzów Włoch. Z kolei dla Unionu to będzie pamiętny mecz — ten do niedawna niewielki klub ze stolicy Niemiec, będący w cieniu lokalnej Herthy zdobył swój pierwszy, a jakże cenny punkt w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Ponadto pierwszy raz od 26 sierpnia nie przegrali meczu, co może dodać im pewności siebie i natchnąć ich w walce o punkty w Bundeslidze.

Napoli – Union Berlin 1:1 (Politano 39′ – Fofana 52′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,603FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ