Dawid Kownacki i Bundesliga. Relacja, która się nie klei

Dawid Kownacki przed obecnym sezonem miał niezbyt korzystny bilans 30 występów w Bundeslidze z ledwie 4 trafieniami. O ile wejście na niemieckie boiska dawało nadzieję — Kownacki w marcu 2019 roku popisał się m.in. dwoma trafieniami przeciwko Schalke — o tyle sezon 2019/20 był już dramatycznie zły. Polak ani razu nie zdołał wówczas pokonać bramkarza rywali. Po zdobyciu mistrzostwa Polski na wypożyczeniu do Lecha Poznań i udziale w łącznie 23 trafieniach podczas rozgrywek 2. Bundesligi 2022/23, Kownacki postanowił ponownie podjąć próbę podboju najwyższej klasy rozgrywkowej w Niemczech. Ta, póki co nie pozostawia większych złudzeń.

REKLAMA

Wczorajszy występ przeciwko Borussii Dortmund był mocno nieudany. „Bild” oceniając występ wszystkich zawodników, przyznał Polakowi notę 5 (w skali 1 – klasa światowa, 6 – występ poniżej krytyki). Jedynie Kownacki oraz Romano Schmid „zapracowali” na tak słabą ocenę. Czy rzeczywiście było tak źle? Tak, ale… Dawid nie spełnia pokładanych oczekiwań. Werder Brema sprowadził napastnika, by… strzelał gole. Nie ma przecież w tym żadnej filozofii. O ile słaby początek sezonu sprawiał, że kibice Werderu wręcz domagali się szans dla Polaka, który błyszczał w okresie przygotowawczym, o tyle kolejne jego występy mocno zniechęciły. Kibice, którzy apelowali do Ole Wernera, by zaczął odważniej stawiać na Kownackiego, dziś zauważają, że korzyści z jego gry są znikome. Nie można win całego zespołu zrzucać na jednego zawodnika, a zarazem ten jeden zawodnik nie robił wiele, by cały zespół „odpalił”.

Czyli Bundesliga ponownie boleśnie weryfikuje Dawida?

To zbyt duże uproszczenie. Oczywiście, ostatecznie ocenia się bowiem bilans trafień. Ten wygląda brutalnie — Kownacki ma w tym momencie za sobą 26 (!) kolejnych występów w Bundeslidze bez gola. Wczoraj gasł w oczach, jakby nie był gotowy na 90 minut gry. Przede wszystkim, brakowało mu jednak pewności siebie. Mając sytuacje 1 na 1 z rywalami, zamiast wejść w drybling, albo przyśpieszeniem zgubić przeciwnika, pojawiał się moment zawahania, który kosztował przegrany pojedynek. Czasami ta sekunda zwątpienia decyduje to tym, czy dana akcja kończy się golem, czy też jest skasowana przez pierwszego rywala. Dawid Kownacki, który był świadomy swoich atutów w 2. Bundeslidze, obecnie ewidentnie jest przytłoczony presją oczekiwań. Tak, jak oczekiwano od niego, że będzie równie skuteczny co Niclas Füllkrug, tak niestety po 8. kolejkach wciąż nie zdołał pokazać swoich atutów. Coś tam biega, coś tam powalczy i wymusi faul rywala i właściwie tyle.

źródło: Szkodziu 🇪🇺🇵🇱 w serwisie X

Trener Ole Werner będzie szukał różnych rozwiązań. Ma do dyspozycji 4 napastników, z których żaden na dobrą sprawę nie gra tak, jakby od niego oczekiwano. Być może Kownacki za chwilę wyląduje na ławce rezerwowych, a wydaje się, że Polak po prostu potrzebuje zaufania. Zauważmy, że najlepiej wyglądał w Lechu Poznań — gdy z wiadomych względów mógł liczyć na spore poparcie sztabu trenerskiego i wsparcie kolegów, a także w Fortunie Düsseldorf, gdy od deski do deski grał każdy mecz. To znacząca różnica. W 2. Bundeslidze notował 5 spotkań bez gola? To w 6. dawano mu do strzelania rzut karny. Poziom wyżej nie może liczyć na taki komfort. Nie strzela? To adios na ławkę.

Przed sezonem prognozowaliśmy, że Dawid Kownacki strzeli w tym sezonie Bundesligi mniej niż 8 goli. Mamy jednak nadzieję, że myliliśmy się

Przesadny optymizm części rodzimych dziennikarzy, którzy widzieli Kownasia w roli pretendenta do korony króla strzelców mógł mu jedynie zaszkodzić, bowiem oczywiste było, że czeka go ciężka rywalizacja o każdą minutę gry. Na razie, średnio sobie z tym radzi. Szczęście w nieszczęściu, że nie tylko on ma problemy w Werderze Brema. Ole Werner (lub ktoś, kto go zastąpi, co nie jest nierealne) będzie dalej szukał napastnika, którego gola uratują utrzymanie. Kownacki musi złapać nieco dystansu (może warto poszukać dobrego psychologa sportowego?), przypomnieć sobie, że ma odpowiednie umiejętności, a następnie bez obawy o niepowodzenie, po prostu spróbować zrobić swoje. Żadnych bajek o reprezentacji, żadnego sztucznego pompowania balonika. Kolejny raz, gdy Kownaś wyjdzie na murawę, musi czuć swoją siłę, a nie obawiać się niepowodzenia. Łatwo jednak napisać, trudniej wprowadzić w życie.

Na ten moment jego sytuacja wygląda źle, ale to od niego zależy, czy dalej będzie nieporadnym piłkarzem, który nie ma żadnego wpływu na grę Werderu, czy napastnikiem, który bierze na siebie odpowiedzialność i robi różnicę.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,605FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ