Czy mali mają prawo grać z gigantami?

W mediach trochę atmosfera się podgrzała po tym jak znowu została poruszona kwestia sensowności gry ze słabszymi nacjami piłkarskimi. Po raz kolejny pojawiły się głosy, żeby maluczkich odgrodzić od największych.

Mowa o takich drużynach jak San Marino, Andora czy Liechtenstein. Praktycznie nie wygrywających i dostających łupnia praktycznie od każdego. Na razie, ponieważ nie wiadomo jakie jeszcze zespoły tak naprawdę zostałyby podciągnięte pod tą kategorię, gdyby postanowiono rzeczywiście stworzyć jakieś preeliminacje. Przecież zawsze możnaby dodać do nich coraz więcej kadr, byleby się elita za bardzo nie napracowała. Nigdy nie wiadomo czy i Naszej reprezentacji, w którymś momencie by tam nie wepchali.

REKLAMA

Utrudnione szlaki

Ktoś może podać kontrargument, że przecież na innych kontynentach tak się przecież robi. Takie reprezentacje jak Zimbabwe, Malezja czy Kanada w obecnym kwalifikacjach do mundialu w Katarze musiały zacząć od dodatkowych rund zanim miałyby szansę bezpośrednio grać o awans. I chociaż za tym rozwiązaniem idzie pewna logika, bo trafiają tam zespoły znajdujące się w rankingu najniżej, tak można przy okazji zadać sobie istotne pytanie. Dlaczego w wyścigu o mistrzostwa wszyscy nie mieliby wystartować z tej samej linii?

Oczywiście w większości przypadków układ sił zostanie zachowany. Taki Meksyk grając przeciwko Antigui i Barbudzie prawie zawsze będzie zwyciężać. Ale już zawodnicy z małych wysp dostaną możliwość sprawdzenia się na tle dobrego przeciwnika. No i kluczowe jest też to słowo „prawie”. Przecież na sto pojedynków przynajmniej jeden może zaskoczyć końcowym rezultatem.

Pięć lat temu rzecznik prasowy San Marino  wystosowała list otwarty do Thomasa Müllera, który po wysokim zwycięstwie Niemiec powiedział, że rozgrywanie takich meczów jak ten z La Serenissimą:

Drogi Thomasie Muellerze,


Masz rację. Mecze takie, jak ten piątkowy nie znaczą nic Dla ciebie. Z drugiej strony, drogi Thomasie, nikt nie kazał ci przyjeżdżać za psi grosz do San Marino w weekend, w którym nie gra Bundesliga. Mogłeś go równie dobrze spędzić na kanapie z żoną w twojej luksusowej willi lub też wziąć udział w jakimś evencie sponsorskim, dzięki któremu mógłbyś zarobić kolejne kilka tysięcy euro. Wierzę ci, ale pozwól, że przedstawię 10 dobrych powodów, dla których uważam, że mecz San Marino – Niemcy był bardzo użyteczny. Chciałbym, żebyś zapoznał się z poniższą listą iw miarę możliwości odniósł się do wymienionych argumentów.

Po pierwsze, piątkowa potyczka posłużyła temu, byś przekonał się, że nie jesteś w stanie strzelić gola nawet tak słabej drużynie, jak nasza.

Posłużyła temu, by twoi menedżerowie zrozumieli, że futbol nie jest ich własnością, że należy on do wszystkich, którzy go kochają. Chcesz tego czynię znajdujemy się wśród nich. Posłużyła temu, by przypomnieć setkom dziennikarzy w całej Europie, że istnieją wciąż goście, którzy kierują się swoimi marzeniami, a nie twoimi zasadami.

Ten mecz pokazał, że wy, Niemcy, nigdy się nie zmienicie, a historia jeszcze nie nauczyła was, że arogancja nie zawsze stanowi gwarancji zwycięstwa.

Posłużył temu, by uświadomić 200 występującym w San Marino zawodnikom, dlaczego trenerzy zawsze proszą ich o to, by starali się, jak tylko mogą. Kto wie, być może ich poświęcenie nie doprowadzi ich do gry przeciwko mistrzom świata.

Posłużył twojej federacji (a także naszej) w pobraniu pieniędzy za prawa wizerunkowe, które – poza opłaceniem twojego kłopotu – mogą pomóc w budowie boisk dla dzieci w twoim własnym kraju, szkół, a także w zwiększeniu bezpieczeństwa na stadionach.

Powiem ci w sekrecie, że budujemy nowe boisko w Acquaviva. Ty mógłbyś zbudować je za twoją sześciomiesięczną pensję, my – budujemy je za 90 minut meczu. Nieźle, prawda?

Ten mecz posłużył krajowi tak dużemu, jak twoje boisko w Monachium, żeby trafić do gazet z dobrego powodu, ponieważ mecz piłkarski to zawsze dobry powód.

Sprawił, że kilku Sanmaryńczyków mogło poczuć się przez chwilę szczęśliwymi z powodu tego, że ich kraj ma swój zespół.służył temu, by twój zaczynający przygodę z reprezentacją przyjaciel Gnarby mógł strzelić dla drużyny narodowej trzy gole.

Posłużył temu, bym zrozumiał, że nawet jeśli na co dzień masz na sobie najpiękniejszy sprzęt Adidasa, wgłębi duszy i tak nosisz białe skarpety, do których zakładasz sandały.

Z poważaniem, Alan

Przetłumaczony list do Thomasa Müllera

Jeśli to całe gadanie o tym, że piłka jest dla wszystkich ma mieć jeszcze jakiś sens, to nie powinno się odbierać w Europie perspektywy gry z najlepszymi

To w zasadzie jeden z ostatnich filarów podtrzymujących tą ideę. Jego upadek doprowadzi do zniszczenia garstki romantyzmu, której ten sport i tak coraz bardziej się wyzbywa.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,607FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ