Bez bramek na Selhurst Park. Piłkarze wystrzelali się w Sylwestra

Puchar Anglii wchodzi w fazę, w której do rywalizacji dołączają kluby Premier League i zaczyna robić się ciekawie. W 1/32 finału FA Cup obejrzeliśmy spotkanie Crystal Palace z Evertonem, czyli dwóch drużyn, które tułają się gdzieś w dolnych rejonach tabeli ligowej. Forma nie zachwyca, efekt było widać także podczas tego starcia, w którym bramek nie doświadczyliśmy.

REKLAMA

Wzajemne sprawdzanie swoich możliwości

Pierwszy kwadrans był co najwyżej niemrawy, żeby nie powiedzieć nudny. Bo jak inaczej można opisać początek meczu, w którym najciekawszym wydarzeniem była próba wymuszenia rzutu wolnego przez Eberechiego Eze, za co obejrzał żółtą kartkę. Sytuacja na boisku trochę się ożywiła za sprawą Arnauta Danjumy, który dwukrotnie uderzał lewą nogą. Za pierwszym razem trafił w boczną siatkę, za drugim razem dobrze interweniował Dean Henderson. Bramkarz gospodarzy zachował czujność także w 26, minucie, odbijając piłkę zmierzającą do bramki bezpośrednio z rzutu rożnego. Do głosu zaczęli także dochodzić zawodnicy Crystal Palace. Dwa razy szarpnął Jean-Philippe Mateta, dośrodkowanie Jeffreya Schluppa podniosło temperaturę w polu karnym Evertonu poprzez rykoszet, a na koniec Jefferson Lerma uderzył sprzed pola karnego tuż nad poprzeczką. Gorąco w pierwszej połowie zrobiło się jeszcze w 40 minucie za sprawą Joachima Andersona. Duńczyk odbił piłkę pod nogi Jamesa Garnera, a następnie zablokował strzał pomocnika Evertonu, czym naprawił swój błąd.

źródło: Emirates FA Cup w serwisie X

Bez fajerwerków

Na początku drugiej połowy znów wyróżnił się Eze, tym razem w pozytywny sposób. Anglik groźnie uderzył z obrębu pola karnego, ale dobrą paradą popisał się Joao Virginia. Portugalski bramkarz zaliczył tym samym swoją pierwszą interwencję w spotkaniu, co może zobrazować poziom emocji, jakie towarzyszyły kibicom na Selhurst Park. Ekipa Seana Dycha mogła wyjść na prowadzenie w 62 minucie, ale świetnego podania na wolne pole nie wykorzystał Dominic Calvert-Lewin i uderzył z bliska prosto w bramkarza. Everton kontrolował grę, choć efektów z tego nie było prócz paru niegroźnych dośrodkowań. W 74. minucie postanowił przypomnieć o sobie Danjuma, który, choć długo niewidoczny, zagroził mocnym strzałem. Goście zaczynali się mocno rozpędzać, natomiast przeszkodzić postanowił ich zawodnik, Calvert-Lewin. Początkowo sędzia przegapił jego faul, natomiast po interwencji VARu wyrzucił Anglika z boiska. O dziwo, nie zatrzymało to The Toffies, bo gola po dograniu od Beto mógł zdobyć Garner, jednak fatalnie spudłował. Swoją szansę miał także Jack Harrison, ale efekt jego strzału był taki sam jak Garnera. Chris Kavanagh doliczył 9 minut, podczas których mocniej przycisnęli zawodnicy Crystal Palace, lecz bez happy-endu.

Bezbramkowy remis oznacza, że o awansie do dalszej fazy rozgrywek zadecyduje rewanż, tym razem na stadionie Evertonu, Goodinson Park.

Crystal Palace — Everton 0:0

autor: Mateusz Wiśniewski

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,606FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ