Bayern Monachium od początku sezonu serwuje swoim sympatykom huśtawkę nastrojów. Zaczęło się źle — od fatalnej klęski w Superpucharze Niemiec. Potem obserwowaliśmy jednak dwa solidne zwycięstwa, które zdawały się wskazywać, że Bawarczycy wracają na właściwe tory. Kuriozalne zwieńczenie okienka transferowego zaburzyło sielankowy nastrój, a dodatkowo Bayern jechał na trudny mecz z Borussią Mönchengladbach. Jeśli moglibyśmy napisać, że jakiś rywal ma patent na monachijczyków, to właśnie ekipa „Źrebaków”.
Bayern bez woli walki
W składzie na mecz z Borussią zabrakło jednego ważnego zawodnika — Jamala Musiali. Za plecami Harry’ego Kane’a pojawił się więc Thomas Muller. Obaj ofensywny zawodnicy w pierwszej połowie bardzo rzadko byli w ogóle przy piłce. Bayern zachowywał się, jakby mecz miał sam się wygrać, co oczywiście nie mogło się skończyć dobrze. Uprzedając fakty — grając przeciwko takiemu rywalowi jak Borussia, trzeba szybko strzelić gola i jak diabeł święconej wody unikać stałych fragmentów gry dla przeciwnika. Co zrobili podopieczni Thomasa Tuchela? Oddali ledwie 2 celne strzały przez 45 minut gry, a dodatkowo dali się zaskoczyć przy rzucie rożnym. Ko Itakura był kompletnie niekryty w polu karnym i z dużą łatwością pokonał Svena Ulreicha. Co więcej — Gladbach niedługo później miało kolejną sytuację i znów widzieliśmy zagubioną defensywę Bayernu.
Boki obrony, które miały być znakiem firmowym zespołu Tuchela nie potrafiła znaleźć odpowiedniego rytmu. Tak samo skrzydłowi — Bayern grał zbyt wolno i zbyt spokojnie. Bawarczycy nie byli w stanie przebić się przez środek pola, a na bokach nie byli w stanie wypracować znaczącej przewagi.
Lepsza druga połowa
Po zmianie stron Bayern ruszył do ataku. Zdecydowanie lepiej prezentowała się gra skrzydłowych, którzy rozciągali Borussię, znajdując w końcu sobie nieco przestrzeni. Próby Bawarczyków powiodły się już w 58. minucie, gdy dogranie Kimmicha na gola zamienił Leroy Sane. Strzelec gola dał impuls do walki. Oddajmy też, że Gladbach nie miało już poważniejszych szans na ponowne prowadzenie w meczu. Ko Itakura dwoił się i troił, ale goście coraz mocniej dominowali na murawie. Gdy wydawało się, że mecz musi się skończyć remisem, bohaterem Bayernu został Mathys Tel, który wykorzystał wrzutkę z rzutu rożnego. Borussia w drugiej połowie liczyła już jedynie na nieskuteczność Bawarczyków i zostaje z zerowym kontem. Dodajmy jedynie, że Bayern wywozi 3 punkty z Mönchengladbach po raz pierwszy od 2019 roku. Czarna seria dobiegła końca.
Podopieczni Thomasa Tuchela zagrali dziś dużo poniżej oczekiwań, ale wywalczyli jakże cenne 3 punkty. 15 września czeka ich pojedynek przeciwko Bayerowi Leverkusen, a następnie mecz z Manchesterem United. Bayern po dzisiejszej stracie punktów będzie musiał zagrać zdecydowanie lepiej — kalkulowanie absolutnie nie wchodzi w grę.