Barca przełamuje serię bez zwycięstwa – podsumowanie 18. kolejki La Liga

REKLAMA

Barcelona się przełamuje

Duma Katalonii czekała na upragnione 3 pkt od 27.11 i niespodziewanego zwycięstwa z Villarrealem. Późniejsze niepowodzenia podopiecznych Xaviego, niektórzy tłumaczyli właśnie wykorzystaniem rezerw szczęścia w tamtym pojedynku. Potem były porażki z Betisem na Camp Nou i wstydliwa przegrana z Bayernem w Monachium. Do tego remis z Osasuną i i kolejna porażka w serii rzutów karnych przeciwko Boca Juniors w Maradona Cup. Blaugrana potrzebowała przełamania i w końcu je odnalazła.

To był mecz należący do młodzieży. Ferran Jutgla z debiutancką bramką dla Barcelony w meczu o stawkę, Gavi z akcją w stylu Andresa Iniesty i Nico Gonzalez zapewniający komplet punktów w końcówce spotkania. Mimo wielu braków kadrowych, Barcelona zagrała bardzo dobre spotkanie w ofensywie i tym razem nie dała się upokorzyć niżej notowanemu rywalowi. Jasne, to żaden wyczyn pokonać u siebie Elche. Natomiast kibice Barcelony mogą być naprawdę zadowoleni z gry młodych, którzy z meczu na mecz w coraz większym stopniu decydują o sile drużyny z Katalonii.

Real nie dał rady Cadiz (znowu)

Cadiz nie zawahał się urwać punktów gigantowi i zrobił to po raz kolejny. Już w zeszłym sezonie zespół z Kadyksu napsuł masę krwi topowym ekipom La Ligi. Jedną z nich był właśnie Real Madryt, który przegrał wtedy z drużyną El Submarino Amarillo na własnym stadionie. Czy Los Blancos zagrali słabe spotkanie? Nie. Czego zabrakło drużynie Carletto, aby zdobyć komplet punktów? Ciężko powiedzieć, ale w dużym uproszczeniu możemy sprowadzić to do nieskuteczności. 36 strzałów, w tym 9 celnych, ponad 80% posiadania piłki, totalna dominacja.

Utrzymanie bezbramkowego remisu w takich starciach to rzadkość. Jednak do dziś zdarzają się przypadki stawiania przysłowiowego „autobusu”. W mojej opinii to wyjątkowe spotkania, gdzie na końcowy rezultat składa się zarówno niebywałe szczęście jednych i ogromny pech drugich, przez co obrazek który otrzymujemy, zdaje się być jakby zaczarowany. Tak było w spotkaniu Barcelony z Granadą, czy też Hiszpanii ze Szwecją kilka miesięcy temu. I dobrze. Takie spotkania przypominają, że w piłce nie ma rzeczy niemożliwych. Parafrazując klasyka: piłka jest jedna, bramki są dwie… i 11 rywali broni dostępu do bramki we własnym polu karnym 😉

Sevilla z cenną wygraną

Przetrzebiona Sevilla wygrywa z Mistrzem Hiszpanii? Brzmi imponująco, ale kiedy weźmiemy pod uwagę kilka czynników, fakty przestają zadziwiać. Wszyscy wiemy, w jakiej formie znajduje się całe Atletico. Oblak zalicza chyba najgorszy sezon w karierze, defensywa Atleti jest dziurawa jak durszlak, w pomocy i ataku praktycznie nic się nie klei. Do tego Luis Suarez przestał strzelać i Los Colchoneros brakuje goli. Tym razem Materacom nie pomogła nawet kiepska sytuacja Sevilli. W zespole gospodarzy brakowało, bądź też wypadło w trakcie gry, kilku kluczowych zawodników. Mowa tu o Jordanie, Acunii, czy Suso.

Tutaj spokojnie mógł paść remis. Wynik 1:1 utrzymywał się aż do 88 minuty spotkania. W tym sezonie, to Atletico bardzo często przechylało szalę na swoją korzyść w ostatnich minutach rywalizacji. Ale sobotniego popołudnia dokonała tego Sevilla, a dokładnie Lucas Ocampos, który wykorzystał niefrasobliwość obrońców zespołu gości i zapewnił zwycięstwo swojej drużynie. Jeśli podopieczni Lopeteguiego wygrają zaległ mecz z Barceloną, zmniejszą stratę do Realu na jedynie 3 pkt. To byłoby coś.

La Liga show na San Mames i Estadio Ciudad

Pamiętacie, jak w pierwszych kolejkach po starcie aktualnego sezonu La Ligi, narzekaliśmy na brak emocji i widowiskowych akcji? Po wydarzeniach 18. kolejki można puścić tamte dawne czasy w niepamięć. Fantastyczne spektakle zapewniły nam bowiem spotkania Athletiku Bilbao z Realem Betis oraz Levante z Valencią. W tym pierwszym Betis grał jak z nut, do czego przyzwyczaił nas w ostatnich tygodniach. Wydawało się, że nie mogą przegrać grając na takim poziomie. Jednak zdominowane przez Los Verdiblancos Bilbao postanowiło tym razem zagrać wyjątkowo skutecznie. Kilka udanych kontr i odpowiednia regulacja celowników przesądziły o wyniku znakomitej rywalizacji. Betis mógł jedynie unieść ramiona w geście zrezygnowania, bo zrobili wszystko jak należy, a nie zdobyli punktów.

Aż do derbów Walencji, będących ostatnim meczem kolejki, był to główny kandydat do miana spotkania tygodnia La Liga. Ale walka nietoperzów nie zawiodła. Oba zespoły dały z siebie wszystko, tworząc przy tym genialne show. 7 goli, dublet Solera i Guedesa, 2 czerwone kartki na koniec meczu. Prawdziwa uczta dla fanów piłki, niezależnie od upodobań i preferencji co do lig i drużyn. Po takim meczu, aż ciężko uwierzyć, że potrafiące zagrać w taki sposób Levante, nie ma na swoim koncie jeszcze ani jednego zwycięstwa w lidze. Jeśli jednak zagrają z taką zawziętością i walecznością w innych spotkaniach, to mają szansę na odbicie się od dna.

Villarreal nabiera wiatru w żagle

Można powiedzieć, że Villarreal z Gerardem Moreno na czele, w końcu wyglądają tak jak powinni. Do bardzo dobrej gry zaczęły dochodzić wyniki – w zeszłym tygodniu wygrana z Rayo, a w sobotę zwycięstwo z Realem Sociedad. Dwa zwycięstwa pod rząd, z rywalami znajdującymi się wyżej w tabeli. Jeśli walczyć o topowe lokaty w la lidze, to właśnie w taki sposób. Żółta Łódź Podwodna w końcu dołożyła skuteczność i przestała doprowadzać do ogromnie deprymujących błędów. Dzięki konsekwentności własnych poczynań i powrocie Gerarda Moreno do formy (3 gole 2 ostatnich meczach La Ligi), Villarreal w końcu punktuje jak na drużynę tego kalibru przystało. Pytanie tylko, jak długo uda im utrzymać ten właściwy kierunek?

REKLAMA

Wspaniały Jorge Molina

Wiele mówi się obecnie o „długowieczności” piłkarzy. Średnia długość wieku zaczyna wśród nich rosnąć nie dlatego, że brakuje młodych chętnych do gry. Po prostu sami zawodnicy przykładają większą wagę do własnego zdrowia. Mam tu na myśli kwestie diety, regeneracji, świadomości i technologii. Doskonale znanymi przykładami tego trendu są chociażby Cristiano Ronaldo czy Ibra. Jednakże najstarszym strzelcem hattricka w Europie został Hiszpan, Jorge Molina. Ten, w wieku 39 lat i 241 dni zdobył 3 trafienia w ostatnim meczu Granady z Mallorką. Doświadczony snajper został dzięki temu również najstarszym strzelcem w La Lidze (aktywni zawodnicy) i 3 najstarszym zdobywcą bramki w historii ligi hiszpańskiej. Niesamowity wyczyn Jorge Moliny, okraszony łzami szczęścia i autentycznym wzruszeniem.

I my, ze łzami szczęścia w oczach, żegnamy się z Wami i życzymy zdrowych, spokojnych świąt Bożego Narodzenia!

grafika: Zuzanna Twardosz/ZT Graphics

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    107,600FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ