Piątą kolejkę Ligi Mistrzów rozpoczynały spotkania dwóch wielkich firm, które potrzebowały pewnych zwycięstw, aby uspokoić swoją sytuację w tabeli. Obie czekały mecze wyjazdowe, jednak z drużynami z ostatniego, czwartego koszyka. Atletico Madryt udało się do Pragi na spotkanie z miejscową Spartą, natomiast AC Milan czekał pojedynek ze Slovanem w Bratysławie.
Całkowita kontrola Atletico
Sparta Praga od samego początku nie miała wyraźnego planu na przeciwstawienie się Atletico. Drużyna Diego Simeone bardzo szybko przejęła pełną kontrolę nad meczem, a po kwadransie gry wyszła na prowadzenie po znakomitym uderzeniu z rzutu wolnego w wykonaniu Juliana Alvareza. Goście długo utrzymywali się przy piłce, a po stracie bardzo szybko ją odzyskiwali. Jeszcze przed przerwą padł drugi gol, tym razem autorstwa Marcosa Llorente. W tej sytuacji wyjątkowo nie popisał się golkiper gospodarzy, Peter Vindahl.
ALVAREEEEEEEEZ! Przepięknie otwiera nam worek z bramkami w ten wtorkowy wieczór z Ligą Mistrzów UEFA! 😎
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 26, 2024
📺 Mecz trwa w CANAL+ EXTRA3 i CANAL+ online: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/s4anrGPI1W
Po przerwie nic się nie zmieniło. Sparta była jedynie tłem dla gości z Madrytu, momentami stawiając rywalom niemal treningowe warunki. Podobnie jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej pierwszy gol padł po kwadransie gry, a jego autorem ponownie był Alvarez. Zawodnicy Atleti nie musieli wypruwać z siebie żył, mogli pozwolić sobie na zwolnienie tempa gry, a i tak utrzymywali całkowitą kontrolę nad przebiegiem meczu. Na listę strzelców wpisali się jeszcze rezerwowi w tym spotkaniu, raz Antoine Griezmann i dwukrotnie w samej końcówce Angel Correa. Atletico bez żadnych problemów wykonało swoje zadanie, dopisując sobie trzy punkty. A Sparta Praga? Z takim zaangażowaniem jak dzisiaj trudno czegokolwiek szukać w Lidze Mistrzów.
Sparta Praga 0:6 Atletico Madryt (Alvarez 15′, 59′, Llorente 43′, Griezmann 70′, Correa 85′, 89′)
Niepotrzebne nerwy Milanu
Rossoneri podobnie jak Los Rojiblancos w równoległym spotkaniu mieli ogromną przewagę w posiadaniu piłki, ale w przeciwieństwie do ekipy z Madrytu nie byli przy tym aż tak produktywni. Co prawda to Włosi rozpoczęli strzelanie za sprawą Christiana Pulisica, ale ta radość nie trwała długo. Już po kilku minutach Milan zachował się bardzo nieodpowiedzialnie przy okazji własnego rzutu rożnego i w bardzo naiwny sposób nadział się na kontrę gospodarzy. Na listę strzelców wpisał się Tigran Barseghyan, zdecydowanie najlepszy zawodnik Slovana w tym meczu.
W drugiej połowie gospodarze również skupiali się na defensywie, i trzeba powiedzieć, że bronili się bardzo dobrze, jednak do czasu. A dokładnie do 68. minuty, kiedy to po fenomenalnym prostopadłym podaniu Youssoufa Fofany gola zdobył Rafael Leao. Tym razem jednak Slovan nie zdołał szybko odpowiedzieć, a zamiast tego na własne życzenie stracił kolejną bramkę. Trafienie zanotował Tammy Abraham, który rozgrywał bardzo dobry mecz. Anglik miał wkład przy poprzednich golach, a w końcu sam wpisał się na listę strzelców. Tempo wyraźnie spadło, ale zawodników Slovana stać było na jeszcze jedno trafienie. Gol kontaktowy pozwolił na chwilę uwierzyć w wywalczenie remisu. Plany te pokrzyżował Marko Tolić, oglądając dwie żółte kartki, jedną po drugiej. Milan ostatecznie wygrywa, i dla drużyny Paulo Fonseki to już trzecie z rzędu zwycięstwo w Champions League.
Na tym poziomie takich błędów popełniać nie można… Tammy Abraham trafia na 3:1 dla Milanu w meczu ze Slovanem ⚽
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 26, 2024
📺 Mecz trwa w CANAL+ EXTRA2 i CANAL+ online: https://t.co/CSTjelglZW pic.twitter.com/SvMOr1I4qq