Za nami pierwszy tydzień zmagań w NBA dzięki czemu możemy już rozpocząć wyciąganie wniosków. Jak podsumować start sezonu?
Boston Celtics wrócili i mają się dobrze
Mistrzowie NBA po lekkich zmianach w składzie wrócili do rywalizacji w najlepszej lidze świata i póki co wyglądają jeszcze lepiej niż w tamtym sezonie. Celtics wygrywają bez większych problemów. Co zaskakujące, do tej pory największe kłopoty sprawili im gracze Pistons jednak świetna czwarta kwarta pozwoliła wygrać drużynie Joe Mazulli. Zespół pomimo osiągnięcia absolutnego szczytu dalej się rozwija, co widać chociażby na przykładzie Paytona Pritcharda, który z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. 26-latek zalicza eksplozję talentu (28 punktów przeciwko Bucks) i może stać się fundamentalnym zawodnikiem w trakcie sezonu zasadniczego.
Paolo Banchero potrafi być zabójczy
28.5 punktu na mecz – to średnia zdobycz lidera Magic w tym sezonie. Orlando są mocniejsi niż w poprzedniej kampanii, a forma skrzydłowego tylko to potwierdza. Amerykanin włoskiego pochodzenia był w stanie rzucić 50 oraz 33 punkty. Co istotne, wciąż nie robi tego na dobrej skuteczności. System Magic pozwala Banchero oddawać dużą liczbę rzutów. Jeśli skrzydłowy poprawi swoją skuteczność może stać się jednym z topowych zawodników w lidze (o ile już nim nie jest).
Oklahoma gotowa na walkę o tytuł
Pomimo piekielnie mocnej konferencji zachodniej faworyt do jej wygrania jest tylko jeden. OKC weszli w sezon demolując rywali (w tym wciąż mocne Denver Nuggets) i nic nie wskazuje na to, aby mieli się zatrzymać. Shai Gilgeous-Alexander znów jest efektywny i powtarzalny, Chet Holmgren zalicza kosmiczne 4 bloki na mecz, skład wciąż dojrzewa i jest świetnie zbilansowany. Jakby tego było mało, nową twarzą w zespole stał się jeden z najlepszych obrońców w lidze, Alex Caruso, pozyskany za będącego ciężarem (także pod względem moralno-prawnym poprzez zamieszanie w aferę seksualną sprzed roku) Josha Giddey.
12 lat temu zupełnie inny skład Oklahomy znalazł się w finale z Miami Heat. Był młody, pełen talentu oraz chęci zawojowania ligi. Analogia jest ciężka do niezauważenia. Pamiętamy jak skończyła się historia poprzedniej drużyny. Mam ogromną nadzieję, że ,,nowa era” OKC spotka się z bardziej pozytywnym zakończeniem i przyniesie już w najbliższej przyszłości mistrzowskie pierścienie.
Milwaukee Bucks – jak grać w koszykówkę dwoma zawodnikami
Po rozczarowującej kampanii, która naznaczona pasmem kontuzji zakończyła się dla Bucks na pierwszej rundzie play-off, 2-krotni mistrzowie NBA wchodzą w ten sezon z ogromnymi oczekiwaniami. I pomimo tego, że dwie największe gwiazdy są zdrowe i spisują się świetnie nie otrzymują one żadnego wsparcia od reszty drużyny. Różnica pomiędzy drugim, a trzecim najlepszym punktującym zespołu to niemalże 17 punktów. To koszykarska przepaść.
Oczywiście, trzecia opcja drużyny, czyli Khris Middleton, dalej jest kontuzjowana co zdecydowanie wpływa na wyniki drużyny, ale nawet bez niego widzimy ogromny problem mistrzów NBA z 2021 roku. Kolejnym mankamentem jest wiek najważniejszych zawodników. Giannis 29, Lillard 34, Middleton 33, Lopez 36. Bucks mają przed sobą ostatnie lata (jeśli nie rok) poważnej walki o mistrzostwo, potem będzie musiała nastąpić przebudowa. Przed Giannisem i spółką piekielnie ważny oraz ciężki sezon. Doc Rivers musi wykazać się ogromną klasą trenerską, aby pokonać Boston, nie wspominając o konferencji zachodniej.
aut. Miłosz Szumierz