Sergi Roberto – czy zasłużył na miano legendy FC Barcelony?

Sergi Roberto przez lata był wzorem do naśladowania, szczególnie dla młodzieży z La Masii. Uchodził za przykład gracza, któremu ciężka praca, cierpliwość oraz oddanie dla klubu przyniosły spełnienie marzeń w postaci wieloletniej gry w barwach pierwszego zespołu FC Barcelony. Jednak 32-latek jak każdy inny piłkarz miał swoje wzloty i upadki. Czy po 11 latach spędzonych w seniorskim zespole Blaugrany należy traktować Hiszpana jako legendę Barcy?

Elementarny przykład

Nie sposób mówić o Sergim Roberto bez wspomnienia o jego rozwoju w akademiach Barcelony. To gracz, który przeszedł przez wszystkie szczeble juniorskich, a następnie młodzieżowych drużyn w klubie, aby finalnie trafić do ekipy gwiazd. Wielu próbowało powtórzyć drogę bocznego obrońcy, jednak przez lata Barca nie mogła pochwalić się własnym produktem o podobnej historii. Dopiero w ostatnich latach La Masia znów wystrzeliła na dobre i kibice Dumy Katalonii mogą żywić realne nadzieje na powtórzenie podobnych losów przez takich graczy jak Pedri, Gavi, Yamal, czy Cubarsi.

REKLAMA

Zapchajdziura czy jakościowe uzupełnienie składu?

Co najmniej od kilku sezonów fani FC Barcelony domagali się raczej odejścia Sergiego Roberto aniżeli jego pozostania w klubie na kolejne rozgrywki. Mimo, że Hiszpan nie był jakoś zaawansowany wiekiem, to widać było u niego spore braki fizyczne. Całościowo 32-latek odstawał zbyt mocno, aby pełnić rolę zawodnika podstawowej jedenastki. Często w celu łapania minut był rzucany na różne pozycje. Wahadłowy lub skrzydłowy jeszcze za kadencji Ronalda Koemana, boczny obrońca schodzący do środka czy też pomocnik u Xaviego. Wbrew pozorom i sceptycznemu nastawieniu, w wielu meczach Roberto sprawdzał się naprawdę dobrze w roli zmiennika. Jeśli mógł skupić się na korzystaniu ze swojej techniki, doświadczenia i rozumienia gry, wyglądało to niekiedy naprawdę dobrze.

Jednakże nigdy nie był to typ lidera, który wziąłby za fraki cały zespół w momencie kryzysu i wstrząsnął szatnią poprzez płomienną przemową. Absolutnie nie. Nie ten charakter, nie ten temperament. Stąd decyzja o przydzieleniu Roberto opaski pierwszego kapitana drużyny po odejściu Sergio Busquetsa mocno gryzła się z rzeczywistością. To nie miało prawa się sprawdzić i przynieść odpowiedniego impulsu drużynie, tak bardzo cierpiącej na kryzys mentalności zwycięzców od dobrych 6 lat.

Są jednak pewne rzeczy, których Sergio nikt już nigdy nie zapomni

Żeby nie być gołosłownym, zacznijmy od statystyk i największych osiągnięć Sergiego Roberto w barwach FC Barcelony:

  • 375 oficjalnych meczów
  • 19 goli
  • 43 asysty
  • 7x Mistrzostwo Hiszpanii
  • 6x Superpuchar Hiszpanii
  • 6x Puchar Króla
  • 2x Liga Mistrzów
  • 2x Superpuchar Europy
  • 2x Klubowe Mistrzostwa Świata

Mówimy zatem o jednym z najbardziej utytułowanych graczy, jednego z największych klubów na świecie. Absolutnie nie było też tak, że Roberto zgarniał to trofea jako rezerwowy, praktycznie nie mając wkładu w sukcesy drużyny. Szczególnie w pierwszych sezonach pełnił bardzo ważną rolę w zespole naszpikowanym gwiazdami i nie odstawał od nich poziomem. A takie momenty jak rajd z Realem Madryt przy ikonicznym golu Leo Messiego na 3:2, czy bramka z PSG na 6:1 w pamiętnym dwumeczu Ligi Mistrzów (notabene oba wydarzenia miały miejsce wiosną 2017 roku), były pokazem klasy światowej ze strony Hiszpana. A dla kibiców wspomnieniem na całe życie.

A zatem – „leyenda” czy to za dużo powiedziane?

W mojej prywatnej opinii, termin „legenda” w stosunku do Sergiego Roberto to odrobinę za dużo. To bez wątpienia ważna postać, która zapisze się na kartach klubowej historii na dobre. Natomiast do prawdziwej wielkości i miana futbolowego giganta po prostu mu brakowało. Każdy znał jego zalety i wady, z których ja osobiście najbardziej ceniłem bezkonfliktowość, a daleko mi było z kolei do jego osoby w roli lidera szatni i kapitana.

Jest to oczywiście jednak tylko moja skromna opinia. Jeśli ktoś przedstawiłby Sergiego Roberto młodym pasjonatom piłki jako klubową legendę, a przede wszystkim postać godną naśladowania w drodze rozwoju sportowego, to podpisałbym bym się pod tym bez najmniejszego problemu.

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,721FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ