W ostatnim meczu Memoriału Agaty Mróz-Olszewskiej biało-czerwone zmierzyły się z najtrudniejszym rywalem w tym turnieju, Serbkami. Mecz zapowiadał się emocjonująco i miał stać dobrym siatkarskim poziomie.
Serbki zdominowane
Polki zaczęły pierwszego seta naprawdę rewelacyjnie. Dzięki mądrej grze zdobyły trzy punkty z rzędu i objęły pewne prowadzenie w meczu (3-0). Nasze siatkarki bardzo dobrze grały w obronie i wygrywały dość trudne piłki. Serbki starały się postawić i łapać jakieś większe serie punktowe, ale to Polki, mimo lekkich problemów w pewnym momencie, dominowały w każdym elemencie. Rywalkom naprawdę ciężko było przebić się przez nasz blok, a jeśli już to czyniły, to nasza obrona była uruchomiona w dobrym momencie. W pewnym momencie nasza przewaga wynosiła aż 9 punktów (20-11)! Nie było już szans, aby Serbki jakkolwiek zbliżyły się punktowo do siatkarek trenera Lavariniego, ale mimo tego starały się jakkolwiek niwelować stratę, którą zrobiły. Na szczęście po ataku Natalii Mędrzyk to biało-czerwone wygrały tego seta (25-17) i wyszły na prowadzenie w meczu.
Problemy Polek
Drugi set był naprawdę podobny do pierwszego. Polki kolejny raz wyszły na prowadzenie (3-0). Niestety Serbki bardzo szybko dogoniły wynik i doprowadziły do remisu (5-5). Pd tego momentu gra była bardzo zacięta, nikt nie odpuszczał i żadna drużyna nie wyszła na te minimum dwa punkty przewagi. W środku seta przełamały się jednak nasze rywalki. Dobra gra w obronie i efektywny atak dał im pewne prowadzenie (11-14). Ich imponująca gra utrzymywała się przez dłuższy czas. Widać było, że podniosły się po dość bolesnej porażce w poprzedniej partii. Ich pewność na boisku była o wiele bardziej widoczna, a poszczególne elementy były bardziej dopracowane. Niestety Lozo celnie zaatakowała i nasze rywalki wygrały tego seta (21-25) i doprowadziły do remisu w meczu.
Rywalki miażdżą biało-czerwone
Trzecia odsłona spotkania zaczęła się z wielkim zacięciem. Żadna drużyna nie odpuszczała i dokładała wszelkich starań, aby wyjść na prowadzenie. Niestety to Serbki popełniały mniej błędów i grały precyzyjniej, co dało im pewną przewagę (4-8). Brak skuteczności Polek był wręcz rażący. Blok naszych rywalek ustawiał się pewnie i nie zawodził. Niestety po stronie biało-czerwonych pojawiła się też kwestia błędów, których było więcej niż u reprezentantek Serbii, które wyszły na ogromne prowadzenie (7-15). Atak naszego teamu był zbyt miękki, przez co rywalki łatwo broniły i wyprowadzały kontry. Niestety było tak praktycznie do samego końca. Można by rzec, że powtórzył się pierwszy set, ale niestety zmieniła się drużyna przegrywająca. Trzecią partię zakończyła Blanka Buša i Serbki wygrały z miażdżącą przewagą (15-25).
Niestety porażka…
Czwarty set Polki zaczęły całkiem nieźle, chociaż nie miały łatwego zadania. Serbki od samego początku wyprowadzały pewne ataki i świetnie grały w przyjęciu. Niestety u nas było wręcz na odwrót. Biało-czerwone miały bardzo zły odbiór, co dawało naszym rywalkom tak naprawdę darmowe punkty i pewną przewagę (4-9). Siatkarki terenera Lavarini’ego rozpoczęły odrabianie strat, chcąc jeszcze powalczyć w tym spotkaniu o tie-breaka. Niestety to było zadanie prawie niewykonalne, gdyż rywalki grały po prostu na świetnym poziomie. Każdy element był wykonany wręcz idealnie, czego niestety nie można było powiedzieć o naszej drużynie. Niestety błędy kierowały grą Polek, co bądźmy szczerzy, nie miało prawa przynieść nic dobrego. W pewnym momencie Polki jakby się przebudziły z ośmiu punktów straty, doprowadziły do tylko czterech (19-23), co dawało optymistyczne przesłanki. Niestety to Serbki pewnie skończyły tego seta (19-25) i zamknęły mecz 1:3.