FC Barcelona wygrywa z RCD Mallorką przed własną publicznością! Mimo, iż na ławce mecz zaczął Robert Lewandowski a kontuzji nabawił się Raphinha, Duma Katalonii zdołała ugrać u siebie korzystny wynik z finalistą tegorocznej edycji Copa del Rey.
Bezzębna Barcelona i strasząca Mallorca
FC Barcelona zmagająca się z plagą kontuzji miała dziś naprawdę trudne zadanie, aby zagrać z Mallorką na tyle solidnie, a zarazem bez nadmiaru wysiłku w perspektywie rewanżu z Napoli i osiągnąć korzystny rezultat w piątkowy wieczór. Xavi zdecydował się na ciekawe rotacje. Przede wszystkim na ławce mecz zaczął Robert Lewandowski, a jego miejsce zajął Marc Guiu. Ronalda Araujo zastąpił w obronie Inigo Martinez. Za to na prawym skrzydle znalazł się Lamine Yamal, gdyż Raphinha powędrował pięterko niżej.
Jak to wszystko wyglądało w praktyce? No cóż, tutaj zgodnie z przewidywaniami nie zobaczyliśmy fajerwerków. Barca dominowała, ale rzadko kiedy udawało jej się przedrzeć pod pole karne Mallorki, która jak zwykle bardzo dobrze organizowała się w obronie. Gospodarze z reguły zagrywali piłkę do Gundogana bądź Cancelo i liczyli na jakieś magiczne podanie z ich strony. Za to goście niejednokrotnie wychodzili z kontrami, które zazwyczaj nie były wykorzystywane w stu procentach z racji na jakość takich zawodników jak Cyle Larin. Jednak po 20. minucie Duma Katalonii dostała prezent od losu w postaci rzutu karnego. Prezent, który zmarnowała. A dokładnie zmarnował go Ilkay Gundogan, który bardzo słabo wykonał jedenastkę i Predrag Rajković z łatwością obronił jego strzał.
Nie była to pozytywna wiadomość dla fanów Blaugrany. Tak samo jak zejście Raphinhii w 37. minucie. Kolejna kontuzja, która pogorszyła plagę nękającą Barcę. W pierwszej połowie podopieczni Xaviego mieli jeszcze niezłe okazje w postaci strzału Felixa tuż obok słupka czy uderzenia głową Fermina Lopeza, które w ostatniej chwili sparował za bramkę Rajković. Przy gwizdku sygnalizującym zejście do szatni na tablicy wyników wciąż widniało jednak 0:0.
Lamine Yamal znów zbawcą Barcelony
W drugiej odsłonie spotkania gra zdecydowanie się ożywiła. Mallorca nieco bardziej się otworzyła, dochodząc do kilku ciekawych sytuacji. Dzięki temu również FC Barcelona zaczęła znajdować więcej luk w ustawieniu Els Vermellencs. Xavi posłał do boju Vitora Roque i Roberta Lewandowskiego, dając wyraźny sygnał do walki o pełną stawkę punktów. Piłkarze Blaugrany najlepiej odnajdywali się w kreowaniu sytuacji z bocznych sektorów. Tam wiecznie aktywni Joao Cancelo i Lamine Yamal co chwilę stwarzali zagrożenie dla rywali.
Barcelona potrzebowała jednakże naprawdę wybitnej próby, aby pokonać świetnie dysponowanego dziś Rajkovicia. Nie wystarczyło uderzyć celnie, trzeba było dołożyć do tego coś ekstra. Tak, jak zrobił to Lamine Yamal w 73. minucie. 16-latek uderzył w cudowny sposób, nie dając żadnych szans serbskiemu bramkarzowi. Futbolówka po strzale Hiszpana przybrała taką parabolę lotu, że chyba nawet sam Marc Andre Ter Stegen nie wyjąłby piłki lecącej wprost do okienka. To było doprawdy magiczne uderzenie barcelońskiej perełki.
W końcówce meczu Duma Katalonii dominowała już wyraźnie, szukając kolejnego gola który przypieczętowałby ich triumf. O to starali się m.in. Roque czy Lewy, ale ostatecznie więcej goli nie padło. Barca pojedzie więc na mecz z Napoli zadowolona i podbudowana dobrym wynikiem w lidze.