Jeszcze przed początkiem EURO 2020 nazwisko Schick znały jedynie osoby, które w piłce nożnej „siedzą”. Musiałeś oglądać Bundesligę, żyć piłką tudzież interesować się nią w pewnym stopniu, aby wiedzieć cokolwiek o niepozornym czeskim napastniku. Zawodnik Bayeru Leverkusen miał co prawda za sobą całkiem niezły sezon, ale dalej nie był osobą, która podbijałaby czołówki najważniejszych gazet. Przecież piłkarzy, którzy strzelali w niemieckiej elicie niecałe 10 bramek jest całkiem sporo, prawda? Patrick udowadnia jednak, że potrafi być napastnikiem przez duże „N”, niemal w pojedynkę punktując kolejnych rywali napotkanych na swojej reprezentacyjnej drodze!
Skrojony pod reprezentacje
Zawodnik „aptekarzy” nigdy nie błyszczał w rozgrywkach klubowych. W pewnym sensie odbił się od Serie A (78 spotkań 16 goli), nieco lepiej idzie mu jednak w Bundeslidze. Co prawda statystyki dalej nie są „piorunujące” (51 spotkań, 19 bramek), ale widać w tym wszystkim progres. W samym Bayerze czuje się całkiem nieźle, trafiając również w LE czy też pucharze Niemiec. Cokolwiek by jednak nie mówić o jego karierze klubowej, najlepiej idzie mu w narodowej koszulce.
Patent na rywali trzeba mieć!
28 spotkań, 14 bramek. W średnio co drugim meczu w swojej reprezentacji, Patrick Schick wpisuje się na listę strzelców. Jest dla Czech po prostu nieocenionym wsparciem, a oprócz Mistrzostw Świata (na których nie grał) trafiał w każdym z możliwych turniejów tudzież eliminacji. Co warto zaznaczyć, zazwyczaj gdy zdobywa już bramkę, to jego kadra nie przegrywa (wyjątki to Ukraina i… Kosowo!). Widać, że w trykocie „krecików” czuję się jak ryba w wodzie, a jeżeli podtrzyma strzelecką formę dorzucając na tym turnieju jedną, tudzież dwie bramki, z pewnością wzbudzi zainteresowanie większych zespołów z całej Europy!
Możliwe, że napastnik nie wpiszę się już więcej na listę strzelców, a wszelkie pochwały w jego stronę są nieco pochopne. Nie można jednak podważać faktografii, a wszystkie gole zdobyte dotychczas przez reprezentacje Czech to zasługa pociesznego Schicka. Daje swojej kadrze ogrom jakości, swoimi trafieniami w pojedynkę zapewniając im awans do 1/8 turnieju. Niektórzy gracze lśnią w klubach, inni wolą barwy swojego kraju. Do tej drugiej grupy zalicza się z pewnością bohater dzisiejszego tekstu, który kolejny raz udowadnia, że nie można traktować go z przymrużeniem oka. Bestia, która potrafi wypalić w niemal każdej chwili!