Bartłomiej Drągowski jest bliski angażu w Panathinaikosie Ateny, o czym informuje Jakub Białek z weszlo.com. 2-krotny reprezentant Polski najprawdopodobniej po raz pierwszy od 2016 roku opuści Italię, by odbudować swoją karierę w czołowej drużynie ligi greckiej. Kierunek jest zaskakujący, jednak zarazem rozsądny dla samego golkipera. Przede wszystkim, w Atenach powinien liczyć na regularne występy.
Drągowski znalazł się ostatnio w specyficznym momencie kariery
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu widziano w nim potencjalnego następcę Wojciecha Szczęsnego w reprezentacyjnej bramce. Media prześcigały się wymieniając kolejne kluby zainteresowane jego zatrudnieniem. Słyszeliśmy chociażby o Borussii Dortmund, ale i solidnych drużynach Premier League. Finalnie, Drągowski popełnił kilka kolosalnych błędów. Stracił miejsce w bramce Fiorentiny, a angaż w Spezii zakończył się spadkiem do Serie B. Co więcej, zespół na poziomie drugiej ligi włoskiej rozczarowuje. Polak stał się jednym z obiektów krytyki, w czym spore znaczenie ma jego pensja. Tok myślowy jest banalny – gra drużyny nie układa się zgodnie z oczekiwaniami, więc uderza się w tego, kto zarabia najwięcej. Plotki o przejściu Bartłomieja do BVB, i problemy z grą w Serie B dzieli ledwie 2.5 roku. Przykra i niespodziewana droga w dół. Każdy kolejny ruch okazywał się coraz gorszy.
Niedźwiedzią przysługę 26-latkowi wyrządził także selekcjoner Michał Probierz. Dziś każdy tekst dotyczący Drągowskiego zawiera słowa „trzeci bramkarz hierarchii Probierza”, co jest oczywiście dużym uproszczeniem. „Ten trzeci” i tak niewiele wnosi do gry reprezentacji. To nie jest tak, że Drągowski na siłę był wciskany między słupki kadry narodowej. Powtórzmy, pod wodzą obecnego selekcjonera zagrał… 0 minut w reprezentacji. Probierz mu w żaden sposób nie pomógł, a jedynie narobił Drągowskiemu złej prasy. Kibice na każdym kroku krytykują go, szydząc że znalazł się w niesławnej hierarchii wyżej niż Marcin Bułka – zaliczający sezon życia w Nicei. Jeden zbiera pochwały w Ligue 1, drugi będzie próbował odbudować się w lidze greckiej.
Panathinaikos? Czemu nie
Angaż w Panathinaikosie (nie wiemy jeszcze czy będzie to transfer definitywny czy wypożyczenie) to duża szansa dla Drągowskiego z jednego prostego powodu. W Atenach powinien być ważną personą, a zarazem liczyć na regularną grę. Rywalem Polaka miałby być 32-letni Alberto Brignoli, który podobno i tak szykuje się do opuszczenia kluby (ostatnio był odstawiany na boczny tor, z końcem sezonu wypełni dotychczasowy kontrakt). Drągowski wciąż może wrócić do wielkiej piłki, mimo że znalazł się na poważnym zakręcie kariery. Niepowodzenie w Atenach byłoby jednak potężnym ciosem. Wydaje się, że Bartłomiej nie ma innej opcji. Chce grać i nie może wybrzydzać w wyborze nowego pracodawcy.