Hubert Hurkacz zachwycił, wygrywając w niedzielę silnie obsadzony turniej w Szanghaju. Dzięki zwycięstwu stanął przed szansą awansu do turnieju ATP Finals. By tego dokonać, musiał skutecznie punktować podczas zawodów w Tokio, Bazylei i Paryżu. Innymi słowy – dochodzić do dalszych rund, niż zawodnicy, który są obecnie wyżej w rankingu ATP. Ci, którzy wierzyli, że Polak poprawi swoją pozycję już podczas turnieju w Tokio, zaliczyli niemiłą niespodziankę. Hurkacz odpadł już po pierwszym swoim meczu.
Hurkacz coś wygrał, Hurkacz coś przegrał
Dzisiejszym rywalem Polaka był Chińczyk Zhinzhen Zhang. Panowie zmierzyli się niedawno podczas turnieju w Shanghaju, więc mieliśmy swoisty rewanż po ledwie 8 dniach. Pojedynek ułożył się lustrzanie do pierwszego. Wówczas po trzech setach wygrał Polak – dziś lepszy był Chińczyk. Czy możemy narzekać na postawę Hurkacza? Paradoksalnie nie, bowiem przed tygodniem po prostu w decydującym momencie wygrał tie-breaka, a dziś go przegrał. Tylko tyle i aż tyle. Trudno pisać o sensacji, skoro już kilka dni temu widzieliśmy, że różnica między tenisistami nie jest duża i tak naprawdę detale decydują o wygranej jednego lub drugiego.
Hurkaczowi brakuje spokoju. Jego starcia są często wspaniałym, emocjonalnym trzysetowym show. Hubert nie umie jednak brzydko wygrywać, pokonując rywali niskim nakładem sił. Dlatego właśnie, bo wielkim triumfie w Szanghaju, kolejne zawody kończy na pierwszej rundzie. Prawdopodobnie za chwilę znów zachwyci, a potem znów szybko odpadnie. Taki scenariusz trwa od kilku lat. W Cincinnati grał kapitalny mecz z Alcarazem, by kilkanaście dni później przegrać 0:3 z Draperem (88. rakieta ATP). Na Wimbledonie zachwycił Novaka Djokovicia, by w kolejnym występie przegrać ze 101. tenisistą rankingu – Michaelem Mmohem.
Z perspektywy czasu, udział w turnieju w Tokio był stratą czasu. Hurkacz dopiero skończył inne zawody, potrzebował chwili odpoczynku. Teraz będzie mógł zregenerować siły i wrócić na właściwe tory. Jeśli dalej marzy o ATP Finals, nie może pozwolić sobie na kolejne podobne niepowodzenia i po cichu liczymy – że to zmotywuje go do wysokiej koncentracji.