Hubert Hurkacz dopiero trzeci raz w swojej singlowej karierze dotarł do finału turnieju Masters 1000. Polski tenisista w kwietniu 2021 roku wygrał rywalizację w Miami, a w sierpniu 2022 roku musiał uznać wyższość Pablo Carreño Busta w decydującym starciu Canadian Open. Dzisiejszy finał Szanghai Masters był o tyle ciekawy, że Hurkacz przystąpił do niego rozstawiony z numerem 16, więc w teorii nie dawano mu większych szans na końcowe zwycięstwo. Jednocześnie, była to szansa na jeden z najważniejszych „skalpów” w karierze Polaka.
Typowy Hurkacz
Hubert w drodze do finału pokonał Zhanga, Marozsana i Kordę, więc w teorii nie miał nad wyraz wymagającej drabinki. Jego dzisiejszy rywal — Andrey Rublev w pokonanym polu pozostawił Paula, Humberta i Dimitrova. Panowie uniknęli więc pojedynków z najwyżej rozstawionymi tenisistami — Alcarazem, Medvedevem, Rune czy Tsitsipasem. Jednocześnie, za faworyta bukmacherów uchodził tenisista z Rosji, który wygrał dwa ostatnie pojedynki z Polakiem. Na szczęście, Hurkacz potrafił wyeksponować dzisiaj swoje atuty.
Hubert od początku deklasował swoim serwisem. Gemy przy własnym podaniu kończył często do 15. Jednocześnie, świetnie returnował, a swoją ofensywną postawą sprawiał Rublevovi olbrzymie problemy. Nic dziwnego, że w końcu znalazł sposób na przełamanie Andreya. Polak miał niemalże perfekcyjną skuteczność punktowania przy pierwszym serwisie i stosował firmową taktykę. Deklasował serwisem i starał się powalczyć przy podaniu przeciwnika. Biorąc pod uwagę, że ma jeden z najlepszych serwisów na świecie, a odpowiednio skoncentrowany potrafi iść w wymiany ze światową czołówką — Rublev miał dziś piekielnie trudne zadanie. Pierwszego seta stosunkowo gładko przegrał 3:6.
Rublev wrócił do gry w drugim secie
W pierwszym secie, to był ten Hubert Hurkacz, którego swego czasu chwalił sam Novak Djoković. Pewny swoich atutów i konsekwentnie wprowadzający swój plan na mecz w życie. Kiedy jednak wszystko wskazywało na efektowne zwycięstwo Polaka… Rublev zdołała przełamać jego serwis. Teraz to Rosjanin był pewniejszy przy pierwszym serwisie, a Hurkacz musiał odrabiać straty, co sprawiedliwie rzecz ujmując, średnio mu się udawało. Oddajmy jednak, po przegranym gemie serwisowym, w kolejnych Hubert oddał ledwie 1 punkt. Co z tego, skoro to Rublev wygrał seta i wyrównał stan rywalizacji.
Trzeci set to zgodnie z oczekiwaniami niezwykle zacięta batalia. Żaden z tenisistów nie był w stanie przełamać podania drugiego, chociaż Hurkacz miał dwa break-pointy, w tym jeden na mecz. Pisaliśmy już, że to był typowy Hurkacz? Starym zwyczajem musieliśmy więc obserwować trzeci set i tie-break. Podczas niego wszystko wskazywało na zwycięstwo Rosjanina, który prowadził już 5:2, ale na szczęście znakomity pościg Huberta pozwolił na jakże dramatyczne, ale zwycięskie zakończenie.