A więc jednak! Julian Nagelsmann – najbardziej logiczny kandydat do poprowadzenia reprezentacji Niemiec, przyjął ofertę DFB i według informacji „Bilda” podejmie się wyzwania pracy z kadrą naszego zachodniego sąsiada. Podobnie jak w Bayernie Monachium, przyjdzie mu zastąpić Hansiego Flicka, chociaż okoliczności angażu w obu sytuacjach znacząco się różnią. Jaki będzie efekt związku jednego z najbardziej uzdolnionych trenerów świata i reprezentacji, która w całej swojej historii miała ledwie 13 selekcjonerów?
Nagelsmann gotowy na wyzwanie
Jeśli wierzyć doniesieniom Bilda, angaż Nagelsmanna udaje się z trzech ważnych powodów. Po pierwsze – Bayern Monachium zrezygnował z jakiegokolwiek odszkodowania. To było oczywiste, jednak w ostatnim czasie niemieccy dziennikarze sugerowali, że Bawarczycy mogą blokować swojego byłego szkoleniowca, który wciąż był związany kontraktem. Co zrozumiałe, podjęcie pracy z kadrą oznacza rozwiązanie umowy z Bayernem. Nagelsmann wiedział, że jego pensja jako selekcjonera będzie niższa (ma zarobić ok. 4 mln euro) niż to, co dostaje nie sprawując obecnie żadnej funkcji w klubie. Zgodził się jednak, stawiając trenerskie aspiracje ponad oczekiwania finansowe.
Co nie mniej ważne, wygląda na to, że strony dogadały się w kwestii okresu trwania umowy. Nagelsmann nie chce się podobno zamykać na inne wyzwania. Jest młodym szkoleniowcem, w lipcu skończył 36 lat! Bez wątpienia, do niedawna w ogóle nie rozważał takiej możliwości, by starać się o posadę selekcjonera. Sytuacja jest jednak niecodzienna. Niemcy potrzebują impulsu. Kogoś, kto jest nie tylko dobrym trenerem, ale także ma mentalność lidera i uporządkuje nieporządek panujący w kadrze. Tak na marginesie, to spore kuriozum – te same media, które narzekały, że Nagelsmann nie potrafi dogadać się z gwiazdami Bayernu Monachium, teraz widzą w nich znakomitego opiekuna, który znajdzie wspólny język z gwiazdami. Ot rzetelność w ocenach.
Odciąć się od problemów
Podejmując pracę w Bayernie, Nagelsmann miał przede wszystkim nie zepsuć tego co stworzył Flick. W reprezentacji będzie musiał odciąć się od problemów, które pojawiały się za kadencji jego poprzednika. Wykorzystać do maksimum potencjał zawodników, osiągnąć jak najlepszy wynik na Euro 2024, a potem… zobaczy się. Sam Nagelsmann musi poczuć, że praca w kadrze narodowej – różniąca się znacznie od prowadzenia drużyny klubowej, w ogóle mu odpowiada. Póki co, to ma być jednorazowe wyzwanie, które wzmocni pozycję 36-latka na rynku trenerskim, a zarazem odbuduje zaufanie względem kadry narodowej. To, co zepsuło się za Flicka, ma zostać odzyskane przez Nagelsmanna.