Szykując teksty dotyczące hitowo zapowiadających się wzmocnień Bayernu w ostatnim dnie okienka transferowego… zmarnowaliśmy jedynie czas. Bawarczycy finalizowali transfer João Palhinhi, a także pracowali nad sprowadzeniem jednego z defensorów. W grę wchodzili Trevoh Chalobah oraz Armel Bella-Kotchap. Wszystko wskazuje na to, że w dużej chmury nie spadnie nawet jedna kropla. Thomas Tuchel nie dostanie żadnego z zapowiadanych dziś wzmocnień. Wszystkie wątki zamiast szczęśliwego zakończenia, po prostu trafił szlag.
João Palhinha jest obecnie w Monachium, gdzie przeszedł badania lekarskie
W mediach pojawiły się nawet zdjęcia, na których widać Portugalczyka z koszulką Bayernu Monachium, którą miał najprawdopodobniej zaprezentować przed kamerami. Mistrzowie Niemiec walczyli z czasem, jednak przegrali. Fulham miał zgodzić się na transfer, dopiero gdy znajdzie następcę Portugalczyka. Jak już wiemy, plan nie doszedł do skutku, a Palhinha musi wracać do Londynu. Przyleciał do Niemiec, zrobił podobno dwie serie testów medycznych, przeszedł sesję fotograficzną w nowych barwach i… nie zostanie graczem Bayernu. No cóż…
Chalobah oraz Bella-Kotchap? Już wczoraj przewidywaliśmy, że oba transfery są niezbyt realne. Bayern niby próbował walczyć o obu, jednak były to starania bez większej wiary w powodzenie. Paradoks całej sytuacji polega na tym, że Bawarczycy chcieli oszczędzić na transferze defensora, bowiem jako ważniejszy cel stawiali pozyskanie Palhinhi. Ograniczyli jedne starania dla drugich, by finalnie oblać obie misje.
Bayern w końcówce okienka — komedia pomyłek
Podsumujmy więc — Bayern Monachium zgodził się na wypożyczenie Josipa Stanisicia do Bayeru Leverkusen, bo w klubie miał zostać Benjamin Pavard. Następnie zgodził się na sprzedaż Pavarda, bo miał „dogadanego” następcę. Żaden z kandydatów nie trafił jednak do Monachium. Kuriozum sytuacji mogłaby zamknąć sprzedaż Ryana Gravenbercha do Liverpoolu przy braku transferu João Palhinhi. Nie, to nie ma sensu — ale chyba Bayern stać na tak komiczne rozwiązanie.
Jasne, to jeszcze nie koniec świata. Bawarczycy nadal mają mocny skład — i bez oczekiwanych wzmocnień pozostają klasową drużyną. Cel numer jeden — pozyskanie Harry’ego Kane’a skończyło się przecież szczęśliwie. Trudno nie odnieść jednak wrażenia, że polityka transferowa od tamtego momentu to pasmo nieporozumień z zawstydzającym finałem. Bayern łapał wiele srok za ogon i został z pustymi rękami. A przepraszam — na pamiątkę będzie mieć zdjęcia z sesji Palhinhi.