Bournemouth pokonane. Drugie zwycięstwo z rzędu Tottenhamu

Bournemouth po dwóch pierwszych kolejkach zdobyło zaledwie jeden punkt. Nieustannym problemem tej drużyny jest defensywa, która na własnym boisku zachowała jedno czyste konto w 2023 roku. Dlatego Tottenham na papierze miał przed sobą bardzo łatwe zadanie. Ale jak wiemy, papier wszystko przyjmie. „Koguty” aktualnie są w przebudowie i uczą się radzić sobie z graniem bez snajpera jakim był Harry Kane.

Ofensywny Tottenham

Od samego początku zawodnicy „Kogutów” mieli tylko w głowie jedną myśl – atakować. Kontrolowali dodatkowo grę obronną. Znakomicie rządzili w środku pola, a dokładniej jeden gracz, którym jest oczywiście James Maddison. Anglik jest szefem swojej drużyny. Bez jego udziału nie może przejść żadna akcja zespołu Ange Postecoglou. Wyprowadził nawet swój zespół na prowadzenie w 17. minucie kończąc składną akcję.

REKLAMA

Jednak żeby nie było tak pięknie to od momentu strzelenia gola w Tottenhamie wkradł się moment przestoju. Bournemouth próbowało się odgryzać, lecz brakowało w tym wszystkim jakości i składu. Dodatkowo „Koguty” marnowały coraz więcej sytuacji. Zwłaszcza Son i Richarlison, którzy sprawiają, że Jamesa Maddisona jest po prostu szkoda. Nie potrafią wykorzystać umiejętności kreacyjnych Anglika, który w tym meczu strzelił swoją pierwszą bramkę w Premier League w barwach Tottenhamu. „Koguty” mogły spokojnie zamknąć już ten mecz w pierwszej połowie, lecz brakowało w pewnych momentach spokoju i wyrachowania. Widać, że ta drużyna jest w momencie budowy. Ma i pewnie jeszcze będzie mieć momenty słabości. Jednak Tottenham, który jest nastawiony ofensywnie dobrze się ogląda.

Wyrachowanie granie

Początek drugiej połowy kompletnie nie przypominał tego z pierwszej. Tottenham spokojnie w nią wchodził. Na tyle spokojnie, że niemal ospale. Nic nie kreował i nawet w pewnym momencie oddał inicjatywę gospodarzom. Jednak przetrwali słabszy moment i spokojnie z minuty na minutę zaczęli coraz bardziej ruszać na swoich rywali. Efekt? Gol w 63. minucie Dejana Kulusevskiego. Szwed się w końcu przełamał, bo na gola w Premier League czekał od 19 stycznia.

Po golu na 2:0 obie drużyny spuściły zdecydowanie z tonu. Tottenham spokojnie kontrolował tempo gry. Ange Postecoglou przeprowadził kilka zmian, bo wiedział, że w tym meczu nie może się wydarzyć już nic złego. Poza tym chce dawać szanse wszystkim swoim zawodnikom. Ma piłkarzy, których musi budować w kontekście przyszłości, a ten sezon jest do tego idealnym, ponieważ Tottenham nie gra w europejskich pucharach.

Quo Vadis Richarlison?

Przełamać jednak nie może się Richarlison. Brazylijczyk już w 60. minucie opuścił boisko. Narastała w nim frustracja z powodu nie wykorzystanych okazji. Miał momenty kiedy potykał się o własne nogi i z powodu niemocy zaczął się tylko denerwować przez co zarobił żółtą kartkę. Ange Postecoglou chyba miał dosyć występu swojego podopiecznego i postanowił oszczędzić swojego piłkarza i kibiców, którzy musieli ten występ oglądać. Reprezentant Brazylii nie może się przełamać. Próbuje, walczy, lecz te próby na nic się zdają. Brakuje chłodnej głowy i spokoju. Ambicja jest. U tego snajpera działa jednak ona trochę odwrotnie niż powinna, ponieważ przez nią pojawiają się tylko i wyłącznie niepotrzebne nerwy. To świetny piłkarz i kibicom Spurs nie pozostaje nic innego jak wierzyć, że nowy trener Tottenhamu trafi do jego głowy i będziemy jeszcze mogli oglądać gole Richarlisona na Tottenham Hotspur Stadium.

Bournemouth – Tottenham 0:2 (Maddison 17′, Kulusevski 63′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    108,724FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ