Z jakim nastawieniem wychodzi na murawę zespół, który w pierwszej odsłonie dwumeczu przegrał 0:5? Pogoń Szczecin została zmiażdżona w wyjazdowym starciu przeciwko Gent. Nawet najwięksi optymiści nie wierzyli w możliwość odrobienia strat. Jednocześnie, Portowcy mogli godnie pożegnać się z europejskimi pucharami, pokazując, że nie są jedynie pachołkami treningowymi dla Belgów. Na swoim terenie, podopieczni Jensa Gustafssona zamierzali chociaż po części odbudować zaufanie kibiców.
W porównaniu do pierwszego meczu, w składzie Pogoni zabrakło Mateusza Łęgowskiego, który w międzyczasie został sprzedany do Salernitany. Zmieniona została także linia defensywna — kwartet Koutris — Malec — Zech — Wahlqvist zmienił się w linię obrony Stolarski — Loncar — Lisowski — Borges. Między słupkami miejsce zachował Bartosz Klebaniuk, który dostał szansę odkupienia win z katastrofalnego występu w Belgii.
Moglibyśmy zażartować, że Pogoń od początku prezentowała się lepiej — bowiem zagrać gorzej niż w pierwszym meczu byłoby wielkim wyczynem
Portowcy mieli inicjatywę, potrafili zbliżyć się pod pole karne Gentu, a zarazem brakowało im wykończenia. Belgowie nie zamierzali odpuścić rewanżu, ale przede wszystkim — to Pogoń tym razem nie rozdawała prezentów. Klebaniuk zachował czujność przy uderzeniach, które musiał wybronić. Defensywa nie popełniała szkolnych błędów i potrafiła dobrze się ustawić gdy Gent próbował swoich akcji ofensywnych. O ile grę Pogoni w pierwszej połowie można pochwalić, o tyle brakowało w niej konkretów. Obie drużyny często oddawały strzały, jednak niewiele z nich zmierzało w światło bramki.
Gustafsson usiłował dać impuls, by przeprowadzić tę jedną akcję na wagę wygranej, po godzinie gry dokonał więc czterech zmian. Murawę opuścił wówczas m.in. Kamil Grosicki, a szansę dostał 16-letni Adrian Przyborek. Przebieg rywalizacji nie ulegał jednak zmianie… aż do 78. minuty. Wówczas antybohaterem został bramkarz Gent — Davy Roef, który próbował dryblować z piłkarzami Pogoni i został skarcony przez Efthymiosa Koulourisa. Portowcy wywalczyli to, co chcieli wywalczyć. I mieli ochotę na więcej! Mariusz Fornalczyk dał sygnał do walki, a w 86. minucie Koulouris dorzucił drugiego gola. Oczywiście, było już zbyt późno by liczyć na cud. Do solidnej gry z całego spotkania, w końcówce doszły konkrety, chociaż — zauważmy, że Belgowie skapitulowali dopiero po własnym błędzie. Cóż za ironia.
Gol Hugo Cuypersa z 90+4 minuty niewiele już zmienił. Jaki jest wynik 2:1? Słodko-gorzki, bowiem można cieszyć się ze zwycięstwa i punktów, ale w tyle głowy wciąż jest rezultat z pierwszego spotkania.
Czy Portowcy odkupili winy z pierwszego meczu?
Dziś oficjalnie zakończyli swoją przygodę z europejskimi pucharami w sezonie 2023/24. Klęska z Gent była bolesna, a zwycięstwo w rewanżu w żadnym stopniu nie rekompensuje niepowodzenia. Oczywiście, Portowcy w dzisiejszym meczu zaprezentowali się zdecydowanie lepiej, czyt. nie popełniali amatorskich błędów.
Nigdy nie dowiemy się, co by było, gdyby piłkarze Gustafssona w pierwszym meczu byli tak samo skoncentrowani jak dzisiaj. Nie zapominajmy o tym, że Belgowie też nie grali na 100%. Przygoda w europejskich pucharach dobiega końca, ale projekt pt. „Pogoń Szczecin pod wodzą Jensa Gustafssona” trwa. Czas teraz skupić się na lidze, a za rok być mądrzejszym o popełnione błędy, jeśli uda się wywalczyć prawo gry w kwalifikacjach LKE.