Naby Keïta po zakończeniu sezonu 2022/23 zaskoczył przenosinami do Werderu Brema. 28-letni środkowy pomocnik reprezentował wcześniej Liverpool, w którym zanotował 129 występów i… opuścił 109 spotkań z powodów zdrowotnych. Pechowy reprezentant Gwinei zamierzał odbudować się w Bundeslidze i udowodnić, że problemy są już za nim. Zanim jednak doczekał się pierwszego oficjalnego spotkania nowego sezonu… doznał kolejnej kontuzji.
Typowy Keïta…
Pomocnik doznał kontuzji mięśnia przywodziciela podczas rozgrzewki przed towarzyskim meczem przeciwko VfB Oldenburg. Jak poinformował sam klub w oficjalnym komunikacie medialnym, Keïta nie będzie dostępny na początku sezonu ligowego. Trener Ole Werner przyznał, że przez pierwsze kolejki będzie musiał radzić sobie bez 28-latka. Jak długo będzie trwała jego absencja? Tego trudno przewidzieć. Wypada w trakcie okresu przygotowawczego, który miał być kluczowy, by zbudować formę na sezon. Kwintesencja pecha.
Z dużej chmury mały deszcz?
W Bremie wiele obiecywali sobie po nowym zawodniku, jednak okazuje się, że Naby Keïta nabawił się kontuzji tak naprawdę przy pierwszej możliwej okazji. Początek przygody Gwinejczyka z Werderem jest więc mocno niefortunny. Tak na marginesie, obserwując ostatnie wydarzenia w klubie, można zauważyć sporą niekonsekwencję. Po pozyskaniu Keïty i Kownackiego wydawało się, że Werder ma apetyt na znacznie wzmocnienie składu. Okazuje się jednak, że bremeńczycy zatrzymali się na tej dwójce. Oczywiście, warto docenić, że Marvin Ducksch przedłużył swoją umowę, jednak negocjacje z Niclasem Füllkrugiem nie są już tak owocne. Co więcej, król strzelców Bundesligi ma w nowym sezonie zarabiać… jeszcze mniej niż w ubiegłym.
Werder mocno wszedł w okienko transferowe, ale okazuje się, że Naby Keïta zgodnie z przewidywaniami zaczyna sezon od wizyt w gabinetach lekarskich, a kolejnych ruchów na ten moment nie widać. Nadzieje walki na coś więcej niż miejsce w środku tabeli wydają się coraz mniejsze…