Spezia Calcio jest swoistym ewenementem w skali Europy. Włoski klub regularnie korzysta bowiem z usług 4 Polaków. Leonardo Semplici w swojej podstawowej jedenastce ma większe grono biało-czerwonych niż niejeden szkoleniowiec z Ekstraklasy. Niestety, Bartłomiej Drągowski, Przemysław Wiśniewski, Arkadiusz Reca oraz Szymon Żurkowski w przeciwieństwie do kolegów z polskich boisk, 11 czerwca nie mogli spędzać na wakacjach, a zostali skazani na walkę o zachowanie ligowego bytu. Wróć! Tak naprawdę sami siebie skazywali na dodatkowy baraż, tzw. Spareggio przeciwko Hellasowi Verona.
Pół żartem, pół serio — mecz był idealną odtrutką po wczorajszym finale Ligi Mistrzów
O ile najważniejsze spotkanie sezonu klubowego w Europie okazało się partią szachów, podczas której emocji było jak na lekarstwo, o tyle przedstawiciele Calcio nie zamierzali skupiać się na defensywie i spokojnym wyczekiwaniu przeciwnika. Pierwszy gol padł już w 5. minucie i trzeba uczciwie przyznać — palce maczał w nim Przemysław Wiśniewski, zbyt łatwo ograny przez Darko Lazovicia. Ten wystawił piłkę nabiegającego Faraoniemu, który dał prowadzenie Hellasowi — chociaż tak naprawdę futbolówkę do siatki skierował Ethan Ampadu. Ten sam zawodnik dziesięć minut później odpalił bombę, która doprowadziła do wyrównania.
Różnica poziomów była jednak odczuwalna
Szybko prowadzenie Veronie przywrócił Cyril Ngonge, ten sam zawodnik przed przerwą po raz drugi pokonał Drągowskiego. Spezia prezentowała się beznadziejnie w defensywie, w ofensywie również nie stwarzała wielu klarownych sytuacji. Oczywiście, po zmianie stron to piłkarze Sempliciego prowadzili grę, jednak nic z tego nie wynikało… aż do 68. minuty. Właśnie wtedy futbolówkę zmierzającą do siatki ręką zatrzymał Davide Faraoni. Efekt był oczywisty — rzut karny i czerwień. Mecz, który Hellas nie miał prawa przegrać, stawał się otwarty. Szybko okazało się jednak, że w szaleństwie Faraoniego jest metoda, bowiem M’Bala Nzola zmarnował jedenastkę! Historia jak z dobrego thrillera, z tym że fani Spezii w tym momencie przestali już liczyć na happy-end. To Hellas dowiózł wygraną do końca i to zawodnicy Marco Zaffaroniego — w tym Paweł Dawidowicz — zagrają w Serie A w następnym sezonie.
Co dalej z Polakami? No cóż, szkoda by była, gdyby musieli grać na poziomie Serie B. Cała czwórka to przecież zawodnicy, którzy ocierają się o kadrę narodową. Z drugiej strony, nie mogą mieć do nikogo pretensji, bowiem dziś cała Spezia zawaliła postawione zadanie.