W drugim meczu w ramach 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy Legia Warszawa zwyciężyła u siebie z Jagiellonią Białystok aż 5:1.
Jeszcze w Jagielloni, a już w Legii
Mowa oczywiście o Marku Gualu, który po sezonie zamieni Białystok na Warszawę. Informacja ta została potwierdzona ledwie wczoraj, a już dzisiaj… Hiszpan miał okazję zaprezentować się przy Łazienkowskiej 3. Widać było, że „Pszczółki” swoją grę opierają właśnie na nim oraz Jesusie Imazie. Ale to nic nowego, wszak panowie w tym sezonie zdobyli już łącznie 29 bramek i często sobie asystowali.
I to właśnie ten duet dał o sobie znać w 8. minucie, kiedy to Gual wprowadził podaniem w pole karne Imaza. Ten znakomicie „położył” na murawie próbującego interweniować Rafała Augustyniaka, przymierzył, ale jego strzał padł łupem Kacpra Tobiasza.
Po upływie 15 minut młodzieżowiec w bramce Legii nie miał już szans na skuteczną obronę
Wszystko zaczęło się od niedokładnego podania Josue, które wykorzystał Aurelien Nguiamba. Francuz nie tylko zebrał wolną piłkę, ale i z pierwszej piłki wypuścił Marka Guala. Po niefortunnym rykoszecie Maika Nawrockiego nowy nabytek „Wojskowych” zabłysnął przed trybunami nie tylko golem, ale i zachowaniem – nie ciesząc się z trafienia.
Prowadzenie przyjezdnych nie trwało jednak długo. Sprawy w swoje nogi wziął ten, który najbardziej zawinił przy bramce dla Jagi – sam kapitan Josue, strzelając po raz drugi w tym sezonie bezpośrednio z rzutu wolnego. Zresztą białostoczanie nieprzesadnie dobrze wspominają Portugalczyka. W meczu w Białymstoku w październiku ubiegłego roku, 32-latek zanotował bowiem hat-tricka, a Legia wygrała aż 5:2.
Pod koniec pierwszej połowy ponownie do wzmożonych ataków ruszyli goście. Dwie doskonałe okazje mieli Tomas Prikryl oraz Imaz. Jednak zarówno jeden, jak i drugi obili słupek, niemal w tym samym miejscu. Oglądaliśmy dynamiczne, żywe, acz wyrównane 45 minut
Po przerwie fajerwerki odpalił Bartosz Slisz
Chwilę po wznowieniu gry defensywny pomocnik Legii odnalazł się w polu karnym Jagi, a następnie zanotował asystę, jakiej nie powstydziłby się największy magik futbolu. Sprytnym zgraniem z piętki wycofał futbolówkę do nadbiegającego Ernesta Muciego, który pokonał Zlatana Alomerovicia. Albańczyk był już zresztą bardzo aktywny podczas pierwszej odsłony, kiedy to co rusz próbował mocnych uderzeń z dystansu.
Josue w jednym z wywiadów śmiał się niegdyś, że powoli, powolutku uczy Slisza grać w piłkę i asystować, a nie tylko biegać niezliczone kilometry. Jak widać nauka nie idzie w las, a 24-latek w końcu zbiera liczby w ofensywie. Przy trzecim trafieniu bowiem, autorstwa Maćka Rosołka, ostatnie podanie zaliczył także wspomniany Slisz.
Warszawianie wciąż byli nienasyceni
Dążyli do kolejnych i kolejnych goli, całkowicie dominując nad bezbarwną i niemrawą w drugiej połowie Jagiellonią. Postawa podopiecznych Adriana Siemieńca jest dla mnie całkowicie niezrozumiała. Zawodnicy z Białegostoku wyraźnie przygaśli, mimo że do pewnego momentu wynik wciąż był sprawą otwartą.
Ostatecznie wynik dzisiejszego pojedynku podwyższył jeszcze z główki Nawrocki, wykorzystując dogranie Josue. Rezultat natomiast ustalił wchodzący z ławki Blaz Kramer. Słoweniec stracił niemal cały sezon z powodu kontuzji, dlatego to trafienie miało tym bardziej ogromne znacznie dla 26-letniego napastnika.
Swoją drogą niezwykle interesująco zapowiada się rywalizacja wśród snajperów w Legii. Na tę chwilę trener Kosta Runjaić będzie miał do dyspozycji Tomasa Pekharta, Macieja Rosołka, Carlitosa, Blaza Kramera oraz Marka Guala. Pytaniem otwartym pozostaje, którzy z nich pozostaną w stolicy.