Juventus podchodził do dzisiejszego rewanżu ze Sportingiem w optymistycznych nastrojach. Nie dość, że po pierwszym spotkaniu z portugalskim zespołem turyńczycy posiadali korzystny bilans (1:0), to na dodatek jeszcze przed meczem ogłoszona została decyzja o tymczasowym anulowaniu kary punktowej dla Bianconerich w Serie A. Jednak aby móc świętować awans do półfinału Ligi Europy, Stara Dama musiała zmierzyć się z zaprawionym w bojach Sportingiem na ich własnej ziemi.
Juventus mógł ustawić sobie mecz, ale nie złapał równowagi w porę
Pierwsza bramka spotkania padła jeszcze zanim na zegarze wybiła 10 minuta rywalizacji. W 9. minucie doszło do zamieszania w polu karnym gospodarzy, które wykorzystał Adrien Rabiot. Debiutanckie trafienie Francuza w tegorocznej edycji rozgrywek dało wczesne prowadzenie drużynie gości. W tym momencie można byłoby pomyśleć, że to przecież idealny scenariusz dla Juventusu Allegriego na resztę meczu. Dwubramkowe prowadzenie, wliczając zaliczkę z pierwszego starcia, w teorii powinno pozwolić podopiecznym włoskiego szkoleniowca na komfortowe utrzymywanie wyniku i skupienie się na bronieniu rezultatu premiującego do awansu.
Tymczasem Juventus znany z dyscypliny i skuteczności w defensywie pozwolił Sportingowi na przełamanie swoich szyków obronnych. Marcus Edwards urwał się na prawym skrzydle i zagrał groźną piłkę w szesnastkę Szczęsnego. Tam błąd popełnił zdobywca gola – Rabiot, który w ewidentny sposób faulował Manuela Ugarte. Sędzia wskazał na wapno, a z 11. metra nie pomylił się Edwards. Bianconeri otrzymali ostrzeżenie i od tego momentu musieli mieć się na baczności. Juve potrzebowało jeszcze chwili aby odzyskać rezon, ale im bliżej przerwy, tym ekipa z Turynu wyglądała pewniej, przenosząc grę na połowę rywala. Leões próbowali odpowiadać szybkimi atakami po odbiorze piłki, ale ich kolejne próby nie były zbyt groźne.
Sporting pokazywał się z najlepszej możliwej strony, ale Juve nie dało się już więcej zaskoczyć
Druga połowa spotkania wyglądała już zupełnie tak, jak w większości meczów w których Juventus jest zadowolony z wyniku i przestaje specjalnie dbać o grę w ataku. Piłkarze Starej Damy oddali futbolówkę rywalom i powiedzieli „sprawdzamy na co was stać”. I choć Zielono-Białych stać było naprawdę na wiele, to w poczynaniach podopiecznych Rubena Amorima zabrakło najważniejszego – trafienia dającego nadzieję na dogrywkę i dalszą walkę o awans. Goście kontrolowali obszar własnej szesnastki, nie pozwalając na doprowadzenie do klarownych sytuacji ze strony gospodarzy. Ta pragmatyczna postawa okazała się skutecznym rozwiązaniem na przeciwnika korzystającego w głównej mierze z pozostawionej mu przestrzeni. Kiedy Juve zamknęło te wolne obszary, portugalska drużyna nie potrafiła znaleźć recepty.
I tak Juventus utrzymał wynik dający im awans do półfinału Ligi Europy. Zespół Massimiliano Allegriego zmierzy się w nim z Sevillą, która sensacyjnie rozbiła u siebie Manchester United.