W niedzielny wieczór kibice zgromadzeni na Stadio Olimpico mogli oglądać prawdziwy hit 25. kolejki ligi włoskiej. W jego ramach gospodarze gościli ekipę Bianconerich. Spotkanie zwyciężyli piłkarze AS Romy, pokonując przeciwników dzięki bramce Gianluci Manciniego.
Juventus oraz Roma podchodziły do tego spotkania w zupełnie przeróżnych nastrojach. Stara Dama w poprzedniej kolejce wygrała z derbach Turynu, zaś rzymianie sensacyjnie ulegli zespołowi Cremonese. Dlatego też, dla piłkarzy Jose Mourinho pojedynek był ten szczególnie ważny – zwłaszcza w kontekście walki o miejsce gwarantujące udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów.
W ciągu pierwszej połowy kompletnie nie było widać stawki spotkania
Oba zespoły były bardzo powolne, schematyczne i nie stwarzały prawie żadnych groźnych sytuacji (nie licząc uderzenia Adriena Rabiota). Z tego powodu po pierwszych czterdziestu pięciu minutach mogliśmy odczuwać spore rozczarowanie. Jednak o ile pierwsza połowa mocno zawiodła, o tyle druga chociaż po części nam to zrekompensowała.
Emocje rozpoczęły się w 53. minucie
Wówczas atomowym uderzeniem popisał się stoper rzymian – Gianluca Mancini. 26-latek oddał na tyle precyzyjny strzał sprzed linia pola karnego, iż Wojciech Szczęsny był przy nim bez jakichkolwiek szans na interwencję.
Choć do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie, to obejrzeliśmy jeszcze kilka ciekawych sytuacji. Warto wspomnieć także o kuriozalnej sytuacji z doliczonego czasu gry. Moise Kean minutę po zameldowaniu na murawie „popisał się” świetnym zagraniem, po którym otrzymał bezpośrednią czerwoną kartkę. 23-latek nie wytrzymał nerwów i bez powodu kopnął Gianlucę Manciniego.
Jednak podsumowując, obie ekipy w drugiej części gry zaprezentowały się o wiele lepiej niż w pierwszej i widać było, że liczą na uzyskanie korzystnego rezultatu. Lecz patrząc na cały przebieg spotkania, to można pokusić się o stwierdzenie, że to właśnie rzymianie bardziej zasłużyli na zwycięstwo.
Aczkolwiek to co może martwić polskich kibiców, to słaby występ Nicoli Zalewskiego. Reprezentant Polski nie pokazał się zbyt dobrze, prawie sprokurował bramkę dla Juventusu i szybko opuścił murawę.