Charakterny Apacz, który swego czasu bardzo podpadł sir Alexowi Fergusonowi. Gdy Carlos Tevez zamieniał Manchester United na Manchester City, „Obywatele” postawili w mieście bilbord z napisem „Welcome to Manchester”. Oczywiście było to wprost skierowane w rywala zza miedzy i sugerowało, że dopiero po przejściu na błękitną stronę można powiedzieć, że Tevez naprawdę pojawił się w Manchesterze.
Na Old Trafford Argentyńczyk spędził dwa lata.
Z racji swojej waleczności oraz nieustępliwości był prawdziwym ulubieńcem trybun. Jednak gdy w United pojawił się Dimitar Berbatow, Tevez zaczął grywać mniej i wkrótce przeniósł się do Manchesteru City. Zarzucał wówczas sir Alexowi, że ten nie zrobił nic, aby zatrzymać go u siebie. Szkocki szkoleniowiec odpierał zarzuty, mówiąc, że Tevez miał przedstawioną propozycję umowy, ale z niej nie skorzystał. Dodał także, że napastnik nie jest wart, by płacić za niego 25 milionów funtów. Ferguson wprost wypowiadał się, że City nie stać na żaden triumf, a pamiętny bilbord to wyraz kompleksów, jaki mają „The Citizens” wobec „Czerwonych Diabłów. „Fergie” nie wierzył w jakikolwiek sukces derbowego przeciwnika, mówił, że ci nic nie osiągną „po jego trupie”.
Gdy City sięgnęło po Puchar Anglii w 2011 roku, Tevez „zasłynął” z kontrowersyjnego napisu.
Nawiązując do zaczepki byłego managera, podczas mistrzowskiego przejazdu przez miasto odkrytym autobusem, wzniósł w górę transparent z napisem „R.I.P. Fergie”. Miał to być dosłowny odwet na wypowiedź Szkota.
Klub od razu wydał oficjalne oświadczenie z przeprosinami. Wówczas jednak głos postanowił zabrać sam Carlos:
Jak się okazało, także i na Etihad Stadium wkrótce zaczął sprawiać problemy.
Istnieją dwie wersje wydarzeń mających miejsce w trakcie meczu City z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów. Jedna mówi, że Tevez odmówił wejścia na murawę; druga, że nie chciał kontynuować rozgrzewki. To rozsierdziło Roberto Manciniego, który niemal natychmiast odebrał mu opaskę kapitańską oraz rzucił, że ten może wracać do ojczyzny, bo u niego jest skończony.
Krnąbrni piłkarze nie są łatwi w prowadzeniu. Ale swoim charakterem mogą wiele dać drużynie. Carlos Tevez jest najlepszym tego przykładem.