Barcelona kusi Roberta Lewandowskiego, Lewandowski chce trafić do Barcelony i nie zamierza dłużej grać w Bayernie. Jednocześnie Bayern chce Sadio Mane, Mane chce do Bayernu i planuje opuścić Liverpool, który… nie chce rozstawać się z Senegalczykiem, nie otrzymując solidnej rekompensaty i zarazem nie mając konkretnego następcy. Brzmi zawile? Tak najprawdopodobniej wygląda obecna sytuacja na hiszpańsko-niemiecko-angielskim froncie transferowym. Bayern został zagoniony w narożnik i przytłoczony perspektywą utraty swojej największej gwiazdy, ale paradoksalnie w takiej sytuacji może być jeszcze bardziej nieugięty względem polskiego napastnika…
Nie będę w tym tekście analizować, dlaczego Robert Lewandowski chce opuścić Bayern Monachium
Rozumiem, że potrzebuje zmian w swoim życiu, ale pamiętajmy też, że ma kontrakt ważny do czerwca 2023 roku. Jedno jest pewne – po tym, jak Bayern nie wyraził zgody na wcześniejsze rozstanie z Polakiem (bo i dlaczego miałby podejmować niekorzystną dla siebie decyzję?), ten próbuje wymusić swoje odejście. Czy „Bawarczycy” mogą tak po prostu zaakceptować żądania Lewego, przyjąć te 30 milionów euro od Barcelony i mieć święty spokój? Nie.
Bayern chce być postrzegany jako potęga. Nie powiedzą, że nie stać ich na jakiegoś piłkarza, ale będą zapewniać, że mogliby zatrudnić każdego, tylko większość gwiazd futbolu ma nielogiczne oczekiwania finansowe. Zauważcie, że nawet te największe persony jak Neuer czy Müller nie dostały długich kontraktów z pensją na poziomie PSG. Czy dlatego, że klubu nie stać na większy wydatek? Absolutnie nie! Monachijczycy chcą pokazywać swoją siłę, nie idąc na ustępstwa. Albo grasz kartami rozdawanymi przez Bayern, albo nie ma już dla ciebie miejsca przy stole.
Czy Bawarczycy mogli sprzedać Davida Alabę, oszczędzając chociaż kilka milionów euro? Jasne. Czy mogli zaoferować mu umowę lepszą niż Real Madryt? Pewnie. Nie przyjęli jednak żądań Austriaka i jego agenta, którym jest… Pini Zahavi. Przedstawiciel również Roberta Lewandowskiego został nazwany „chciwą na pieniądze piranią”, a Bayern nieco na przekór nie szukał ugody. Wolał stracić obrońcę „za darmo” niż zgadzać się na ich zdaniem nieuczciwy układ. Dziś padają słowa o tym, że Lewy to osoba wyjątkowa dla Bayernu, więc powinien być wyjątkowo traktowany przez klub. Tylko wiecie co? Przy Alabie podawano ten sam argument. Przecież on kocha Bayern, zasługuje na lepsze warunki! Odwróćmy rolę – czy zawodnicy godzą się na gorsze warunki, bo są związani z Bayernem od wielu lat?
Z Robertem nie będzie robienia wyjątków
Tym bardziej, że Lewy próbuje podchodzić do tematu z pozycji siły. Postanowił, że odejdzie i tyle. O ile Alaba spokojnie wypełnił swoją umowę i odszedł, o tyle Robert poszedł krok dalej, chcąc odejść w trakcie trwania kontraktu. Ba! Lewandowski nie bierze dziś pod uwagę innego scenariusza. Od razu na myśl przychodzi mi Harry Kane, który chciał opuścić Tottenham i miał być mocno niezadowolony z faktu, że klub blokuje jego odejście. Finalnie jednak, Kane został i… dziś podobno jest zainteresowany przedłużeniem kontraktu. Na to pewnie liczyli w Bayernie, chcąc przeczekać „bunt” Polaka. Bunt, w którym moim zdaniem Robert nie ma wielu argumentów. Zostanie i będzie grał źle? Przecież sam na tym najbardziej ucierpi.
Moim zdaniem Bayern nie zgodzi się na grę Zahaviego. W przeszłości Borussia Dortmund miała problem z Ousmanem Dembele, który postanowił odejść do Barcelony i odmawiał dalszej współpracy. Zasadnicza różnica – Barca w końcu zapłaciła 140 milionów euro. BVB traciło zbuntowaną gwiazdę, ale otrzymywało potężne pieniądze, więc finalnie mogło podnosić rękę w geście zwycięstwa. Dziś Lewy i jego agent sugerują, że Bayern już przegrał walkę. Jedyne logiczne rozwiązanie to ich zdaniem zgoda na odejście Roberta, nawet jeśli oferowane pieniądze nie są zadowalające. Próbują ograć gracza znanego z żelaznych nerwów i potężnej konsekwencji.
Cień nadziei daje Sadio Mane
Gdyby sprowadzono Senegalczyka, Bayern mógłby podchodzić do tematu na zasadzie – odchodzi jedna gwiazda, przychodzi druga. Osobiście uważam jednak ten scenariusz za wątpliwy. Od początku nie chciałem wierzyć w transfer Mane. Piłkarz o innej charakterystyce niż Lewandowski, mający 30 lat. Co zabawne, będący w podobnej sytuacji co Robert – chce odejść z Liverpoolu, ale ma ważny kontrakt, a „The Reds” nie zgadzają się na wcześniejsze rozstanie (bo i dlaczego mieliby podejmować niekorzystną dla siebie decyzję?), jeśli nie otrzymają korzystnej oferty. Zauważmy jedną prostą różnicę. Mane ma komunikować, że nie przedłuży umowy, na co ma święte prawo. Lewandowski chce odejść, mimo ważnej umowy, do czego prawa nie ma.
Na rynku transferowym nie ma sentymentów, a kluby nie kierują się dobrocią serca, tylko własnym interesem. Bayern chce Sadio Mane? Musi zapłacić. Barca chce Roberta Lewandowskiego? Również będzie musiała zapłacić. Odnoszę wrażenie, że nawet Zahavi nie ukrywa, że cała otoczka wokół Polaka to chęć rozmiękczania Bawarczyków. Zauważcie, że jeszcze kilka tygodni temu mówiono, że Lewy chce odejść, bo marzy mu się gra w Barcelonie. Dziś już chce odejść, bo źle mu w Monachium. Każda wypowiedź, każdy ruch jest przemyślany i ma konkretny cel.
Każdy ma swój interes
Lewandowski kieruje się własnymi korzyściami. Zahavi chęcią zarobku (to w sumie zabawne, gdy agent deklaruje, że nie myśli o pieniądzach). Liverpool nie zamierza tracić swojego zawodnika za czapkę gruszek. Bayern chce lub nie, ale stał się uczestnikiem skomplikowanej kampanii. Bawarczycy przez lata unikali tego typu sytuacji, jasno stawiając swoje oczekiwania. Z Lewandowskim jest podobnie – nie chcą sprzedać Polaka i w sumie od kilku tygodni powtarzają te same zdania.
Jako kibic nie ukrywam, że chętnie zobaczyłbym Roberta w Barcelonie. Szanuję, że chce spróbować czegoś nowego. Rozumiem jednak Bayern, który walczy o coś więcej niż najlepszego strzelca. Jak znam osoby decyzyjne w klubie, wymuszanie na nich podjęcia konkretnej decyzji może mieć dokładnie odwrotne skutki. Pytanie, czy Barca zaoferuje pieniądze, które Bayern może uznać za dobry interes? Czy Bawarczycy mogą sprowadzić tak dobrego gracza, który zostanie uznany nie za substytut, a racjonalne następstwo? Wątpliwości jest dużo i moim zdaniem większość z nich wskazuje na to, że Robert zostanie w Monachium. Transfery lubią ciszę, a w tej historii jest dużo wypowiedzianych słów, a póki co mało konkretów.