Piłkarze FC Barcelony, tylko od początku sezonu 21/22 do chwili obecnej, opuścili z powodu kontuzji łącznie aż 220 spotkań. W czołówce tej niechlubnej statystyki plasują się tacy zawodnicy jak Sergi Roberto, Ansu Fati, Pedri, czy Martin Braithwaite. Przygotowanie fizyczne od lat jest kwestią dyskusji wokół katalońskiego klubu. To kolejna kampania z rzędu, w której Barca ma poważne problemy kadrowe, spowodowane urazami zawodników. Czy Xavi wraz z nowym sztabem medycznym będzie w stanie wpłynąć na poprawę tej sytuacji w dłuższej perspektywie? A może to kwestia indywidualna i Barcelona powinna postawić wyższe wymagania samym zawodnikom poza boiskiem?
Brutalna weryfikacja
Liczby nie kłamią. Barca ponosi ogromne straty z powodu absencji wielu kluczowych zawodników. Tak prezentuje się klasyfikacja zawodników z największa liczbą spotkań opuszczonych z powodu kontuzji w sezonie 21/22:
1. Sergi Roberto (35)
2. Ansu Fati (34)
3. Pedri (27)*
4. Martin Braithwaite (26)
5. Samuel Umtiti (19)
6. Ousmane Dembele (16)
7. Memphis Depay (15)
8. Sergino Dest (10)
9. Gerard Pique (8)
10. Ronald Araujo (7)
* Pedri doznał w meczu rewanżowym z Eintrachtem kontuzji, która wyklucza Hiszpana z gry do końca sezonu. Tak więc liczba absencji z powodu urazów w jego przypadku wzrośnie najprawdopodobniej do 33. (Powyższe dane zostały zaczerpnięte z serwisu Transfermarkt).
Jak zatem sami widzicie, liczba meczów omijanych przez część graczy Dumy Katalonii jest wręcz kolosalna. Gdyby nie zimowe transfery Ferrana Torresa, Pierre-Emericka Aubameyanga i Adamy Traore oraz przyjście Daniego Alvesa, to problemy drużyny prowadzonej przez Xaviego byłyby jeszcze większe, niż ma to miejsce obecnie. Ostatnie tygodnie pokazały dobitnie, że Barca nie jest w stanie rywalizować na kilku frontach. Nie tylko z powodu braku szerokiej, jakościowej kadry, ale również ze względu na powracające jak bumerang kontuzje. Pedri, Araujo czy Ansu Fati, to zawodnicy którzy mają być przyszłością tego klubu. Ba, kiedy tylko są zdrowi, już w tej chwili stanowią o sile zespołu, są jej fundamentami. Problem w tym, że rzadko kiedy wszyscy z nich znajdują się w optymalnej formie. A im więcej takich zawodników jak oni, zmaga się z problemami zdrowotnymi, tym bardziej zespół z Katalonii się dusi.
Eintracht Frankfurt powiedział „sprawdzam” i niestety okazało się, że talia Xaviego nie była tak mocna jak mu się wydawało. Kilka dni później Cadiz również uznał, że ta Barcelona wcale nie jest taka straszna. I podobnie jak drużyna z Niemiec, pokonał ją na Camp Nou. Były to pierwsze 2 porażki Blaugrany pod rząd, na własnym stadionie od 2003 roku.
Potrzeba adaptacji
Nie zrozumcie mnie źle. Moją intencją nie jest tu krytykowanie w żaden sposób Xaviego i jego sztabu medycznego oraz lekarzy Barcelony. Wiadomo przecież, że na przestrzeni kilku miesięcy, ciężko w sposób obiektywny oceniać pracę nad poprawą przygotowania fizycznego. Czas na taką weryfikację przyjdzie w przyszłym sezonie, kiedy cały zespół przepracuje okres przygotowawczy pod okiem nowego sztabu. Chcę przede wszystkim podkreślić, jak ważny w dzisiejszym futbolu jest aspekt fizyczności. I że Barcelona za kadencji Bartomeu tę kategorię zdecydowanie zaniedbała. Spójrzmy chociażby na taki Bayern Monachium. Zespół, który w 2020 roku sięgnął po Ligę Mistrzów, pokonując po drodze Barcę 8:2 i upokarzając klub z Katalonii. W zeszłym roku w obu meczach fazy grupowej Champions League, ekipa Roberta Lewandowskiego również z łatwością ogrywała Barcelonę. 3:0 na wyjeździe i 3:0 u siebie – dla nich nie miało to znaczenia.
Nie bez powodu mówi się, że ta drużyna niczym kombajn przejeżdża się po kolejnych rywalach, miażdżąc ich w drobny mak. Poziom przygotowania fizycznego w Bayernie to absolutny top. Tacy zawodnicy jak Lewy, Davies, czy Goretzka wyglądają po prostu jak maszyny. To nie tak, że przybierają na masie, a potem nie dają rady biegać. Co to, to nie. Bawarczycy dbają o to, aby ich zespół był silny, szybki, wyznaczający tempo i intensywność. To oni zazwyczaj dyktują warunki swoim przeciwnikom. Barca robiła to przez lata głównie za sprawą inteligentnego wymieniania podań i budowania przewagi w posiadaniu piłki.
Dzisiaj w wielu sytuacjach zdarza się jednak, że to za mało. Jeśli nie masz odpowiednio szerokiej kadry – jak Manchester City, Chelsea, czy Liverpool. Bądź też wielkiego profesjonalizmu w podejściu do swojego prowadzenia się jako piłkarz i dobrego przygotowania w klubie – jak ma to miejsce w Realu Madryt czy Bayernie – to nie licz, że będziesz w stanie rywalizować na najwyższym poziomie. Tym bardziej na kilku frontach.
Transfery to nie wszystko – Barcelona potrzebuje zwycięskiej mentalności
Kiedy oglądamy 36-letniego Lukę Modricia, zagrywającego bajeczne podanie zewnętrzną częścią stopy do Rodrygo w Lidze Mistrzów, nie możemy wyjść z podziwu dla Chorwata. Zastanawiamy się: „Jak to w ogóle możliwe, że ten gość jeszcze gra w piłkę!? A on nie dość że gra, to jeszcze wyprawia takie rzeczy na boisku. To niewiarygodne!”. Fakt, Luka to rzeczywiście chyba jakiś genetyczny fenomen. Ale pomocnik Realu, podobnie jak 34-letni Karim Benzema, jest wzorem profesjonalizmu i ciężkiej pracy. Oni nie wychodzą z założenia, że skoro w piłce osiągnęli już właściwie wszystko, to należy im się to i tamto. Nie czekają na gotowe i nie obijają się na wakacjach jak Hazard. Tylko zapie*rzają systematycznie na treningach i w wolnym czasie poza klubowym ośrodkiem. Nawet Vinicius podkręcił obroty latem, a obecnie widzimy tego efekty.
W Barcelonie takiego podejścia brakuje. Jasne, można zauważyć poprawę w przypadku takiego Dembele, który w ostatnich miesiącach prezentuje się naprawdę dobrze. Ale gdy weźmiemy pod uwagę kolektyw, to nie jest już tak kolorowo. A każdy z nich jest częścią zespołu. Każdy z nich może i powinien mieć swój wpływ na wzajemną motywację do ciężkiej pracy. To nie może być przypadek, że tacy Malcom, czy Junior Firpo, po odejściu z Barcy wypowiadali się na temat drastycznej różnicy w intensywności treningów. A ich obecne kluby – Zenit Sankt Petersburg i Leeds – to nie są futbolowi giganci.
To pokazuje z czym musi borykać się Xavi i nowy sztab. Oni muszą zadbać nie tylko o lepszy program treningowy. Ich zadaniem jest również odmiana postawy zawodników w skali micro – zachęta do cięższej pracy indywidualnej. Transfery nowych zawodników mogą pomóc w zmianie poglądu na ten aspekt, ale nie zapełnią luki w całości. I dopóki Barcelona Xaviego nie upora się z tym fundamentalnym problemem, dopóty w mojej ocenie nie wróci na piłkarski szczyt.