Po ostatnim meczu ligowym Leeds United, który miał miejsce przeciwko Chelsea na Stamford Bridge, na polskiego pomocnika — Mateusza Klicha — spadła dość duża fala krytyki, głównie wśród angielskich użytkowników Twittera. Polak postanowił odsunąć się w cień z tego powodu.
Krytyka w Anglii
Zacznijmy od tego, że jakiś czas temu „Clichy” wystąpił w Foot Trucku, gdzie od minuty 24:04 wypowiadał się na temat angielskich kibiców i ich reakcji po przegranych meczach. W skrócie powiedział, że w takich momentach ludzie jadą z nimi równo i Twitter w Anglii jest czymś chorym. Pół żartem, pół serio, dał do zrozumienia, że w porównaniu na linii polski-angielski Twitter, to u nas jest kultura. Stwierdził, że wszędzie jest patologia, ale w Anglii to zjawisko jest naprawdę mocne i co niektórzy zachowują się niczym zwierzęta w tego typu social mediach. Za przykład podał sytuację kolegi z kadry, Kamila Glika, na którego wylało się wiadro pomyj po reprezentacyjnym meczu z Anglikami. Mocna szydera, czarny humor — tego nie brakuje.
Spotkanie z Chelsea
Za co oberwało się Matiemu? Krótka piłka. W 59. minucie meczu Mateusz Klich wszedł na boisko — minutę po stracie bramki przez Leeds na wynik 2:1 dla Chelsea. W 83. minucie Klich brał udział, a raczej „odgrywał pierwsze skrzypce” (zdaniem komentatorów) w wyrównującej rezultat akcji bramkowej dla Leeds. W doliczonym czasie gry sprowokował rzut karny, wskutek czego Chelsea wyszło na prowadzenie i ostatecznie wygrało. Co do samej decyzji o przyznaniu „jedenastki” – Klich nie trafił w piłkę i kopnął Rudigera, który sprytnie to wykorzystał i się przewrócił. Kontakt nie był na tyle mocny, ale piłkarz Chelsea po prostu wykorzystał moment, dodając pewnie przy tym sporo od siebie. Sędzia w tej sytuacji raczej nie mógł tego puścić płazem, bo miał podstawy do odgwizdania. Tak obecnie wygląda futbol.
Grunt to wstać silniejszym
Jaki z tego morał? Na pewno taki, że linczowanie Klicha mija się z celem. Oczywiście mógł się zachować lepiej w tej sytuacji, ale nie zapominajmy, że Chelsea wcześniej z jakiegoś powodu zdobyła dwie bramki (jedną również z karnego). Polski zawodnik popisał się przy wyrównującej bramce na 2:2, ale o tym już nikt nie będzie pamiętał. Taki jest sport. W tej historii jest jednak pozytywna strona. Sporo angielskich kibiców okazało Polakowi wsparcie m.in. poprzez wysyłanie prywatnych wiadomości na Instagramie.