Za nami kolejny tydzień z ligą NBA, więc czas na następne podsumowanie. Jak wygląda sytuacja w tabeli? Dlaczego Clippers zwolnili Chrisa Paula? Kto został zawodnikiem tygodnia? Kto okazał się największym rozczarowaniem? Odpowiedzi znajdziecie poniżej.
Sytuacja w tabeli
Konferencja Wschodnia
Liderem Wschodu pozostają Detroit Pistons, choć przewaga nad New York Knicks (którzy wyprzedzili Raptors) stopniała już do trzech zwycięstw. Ciągły postęp widać również u Magic, którzy awansowali na szóste miejsce.
Największym pozytywnym zaskoczeniem są jednak Boston Celtics. 18-krotni mistrzowie NBA wygrali 8 z ostatnich 10 spotkań i zajmują obecnie piątą lokatę. Nigdy nie wydarzyłoby się to bez Jaylena Browna, który pod nieobecność Jaysona Tatuma notuje średnio 29 punktów na mecz.
Coś absurdalnego dzieje się natomiast w Chicago Bulls. Oczywiste było, że dyspozycja z początku sezonu jest nie do utrzymania, ale jeśli w przeciągu kilku dni przegrywasz z Nets, Hornets i Pelicans, to znak, że coś ewidentnie nie działa.
Tabelę Wschodu zamyka Washington Wizards z bilansem 3–18.
Konferencja Zachodnia
Na Zachodzie bez większych zmian. Oklahoma City Thunder są liderem z imponującym bilansem 21–1 (!), a za nimi plasują się Lakers, Rockets i Nuggets.
Lakers wygrali dziś w nocy z Raptors po buzzer-beaterze Ruiego Hachimury, który trafił po asyście LeBrona Jamesa. Tą asystą LeBron odebrał sobie możliwość oddania rzutu, tym samym kończąc swoją niesamowitą serię meczów z dwucyfrową zdobyczą punktową. Seria ta trwała od 6 stycznia 2007 roku.
Tak — to nie jest błąd. Mówimy o niemal 19 latach. Idealnie obrazuje to fakt, że Rui Hachimura, odbiorca podania, miał wtedy… 8 lat. To rekord kosmiczny i prawdopodobnie nie do pobicia.
Wracając do reszty ligi — pochwały należą się Minnesota Timberwolves, którzy wygrali cztery kolejne spotkania. Najgorszą drużyną pozostają New Orleans Pelicans z bilansem 3–20.
W tym tygodniu doszło też do sytuacji kuriozalnej: Los Angeles Clippers zwolnili Chrisa Paula. Jednego z najlepszych rozgrywających w historii NBA, niekwestionowaną legendę klubu, który przed sezonem zapowiedział zakończenie kariery po bieżących rozgrywkach.
40-latek pojawił się już wcześniej w moim raporcie jako rozczarowanie tygodnia, ale jego zwolnienie nie ma absolutnie żadnego sensu. Clippers są na trzynastym miejscu, są najstarszą drużyną ligi i nie mają szans na sukces w play-offach — więc aspekt sportowy odpada. Finansowy również, bo kontrakt Paula opiewał jedynie na 3,6 mln dolarów. Jest to także brak szacunku wobec zawodnika, który przez sześć lat bronił barw klubu. Gdzie więc logika? Niestety — trudno ją tu dostrzec.
Zawodnik tygodnia
To w końcu musiało się stać. Postęp był zbyt wyraźny, a wpływ na drużynę zbyt duży — nawet mimo gry u boku prawdopodobnie najlepszego zawodnika ligi.
Zawodnikiem tygodnia zostaje Austin Reaves.
27-latek zanotował w tym tygodniu mecze na poziomie 33, 16 (solidnie, choć nie wybitnie), 38 oraz przede wszystkim 43 punktów dziś w nocy przeciwko Raptors.
Gracz Los Angeles Lakers stał się najlepszą „drugą opcją” w lidze, notując średnio 28 punktów na mecz. Gra pewnie, na znakomitej skuteczności i wygląda na to, że po raz pierwszy w karierze zagra w Meczu Gwiazd.
To naprawdę piękna historia — Reaves nie został nawet wybrany w drafcie, co dziś wydaje się absurdem. I co ciekawe, to przez jego eksplozję formy LeBron James jest obecnie dopiero trzecim najlepszym zawodnikiem 17-krotnych mistrzów NBA.
Dotychczasowi zawodnicy tygodnia
- Luka Dončić – 2
- Josh Giddey – 1
- Cade Cunningham – 1
- Giannis Antetokounmpo – 1
- Tyrese Maxey – 1
- Austin Reaves – 1
Rozczarowanie tygodnia
Być może nieco na wyrost, ale w tym tygodniu niewielu solidnych graczy zagrało naprawdę źle.
Rozczarowaniem tygodnia zostaje Darius Garland.
Cleveland Cavaliers ewidentnie nie są sobą w tym sezonie. Zajmują dopiero ósme miejsce na Wschodzie, a w pięciu ostatnich spotkaniach wygrali tylko raz — z fatalnymi Pacers.
Garland w tych meczach wyglądał bardzo słabo, notując średnio 14 punktów na mecz. Kontuzje nieustannie wybijają go z rytmu, co przekłada się na brak stabilnej formy.
Miejmy nadzieję, że 25-latek wróci do poziomu, jaki prezentował jeszcze niedawno, bo jest absolutnie kluczowy dla mistrzów NBA sprzed dziewięciu lat.
