Ocieplenie nastrojów w Poznaniu. Lech nareszcie wygrywa!

Lech Poznań od pewnego czasu zawodzi, i to wiadomo już od pewnego czasu. Nastroje w stolicy Wielkopolski dziś wciąż nie były najlepsze. Nie tylko przez ogólnopolski mróz, który w Białymstoku doprowadził do odwołania spotkania. Kolejorz potrzebował przełamania w meczu z Radomiakiem. W 7 ostatnich meczach mistrzowie Polski wygrali tylko raz, co dla takiego klubu jest zdecydowanie poniżej możliwości. A o zdobycie kompletu punktów nie miało być łatwo. Radomiak od przejęcia zespołu przez Gonçalo Feio wygrał wszystkie mecze (2). W tabeli zajmował 5. miejsce, Lech zaś 8. Natomiast wygrana dałaby poznaniakom awans na 4. pozycję. Historia jest po ich stronie – KKS nigdy nie przegrał z radomianami przy Bułgarskiej.

Zimno, cieplej, jeszcze cieplej… GOL!

Pierwsze minuty były dość zachowawcze po obu stronach. Nieco lepiej w mecz wszedł jednak Lech. Podopieczni Nielsa Frederiksena utrzymywał się przy piłce, próbował swoich sił w ataku pozycyjnym. Skupiony na obronie Radomiak radził sobie w tyłach i niwelował zagrożenie. Pierwszy strzał padł po 10 minutach grania, lecz to była bułka z masłem dla Filipa Majchrowicza. Większe problemu zespołu z Mazowsza zaczęły się, gdy Jan Grzesik przez uraz musiał opuścić boisko. Na stadionie w Poznaniu wiało nudą i chłodem. Trudno powiedzieć, co było gorsze.

REKLAMA

Kolejorz przeważał i był stroną prowadzącą grę. Jednakże co z tego, skoro realnego zagrożenia z tego nie było? Przewaga optyczna nie ma większego znaczenia, dopóki nie zostanie przekuta w przewagę bramkową. Radomiak co jakiś czas również umiał szarpnąć do przodu. W 22. minucie od utraty bramki przez poznaniaków uratowała czujność Bartosza Mrozka. Potem przyjezdni oddali serię strzałów, lecz żaden z nich nie znalazł drogi do bramki. Radomiak powoli się rozkręcał i zaczął przejmować inicjatywę. Lepszą okazję gospodarze mieli natomiast w 35. minucie, ale Wojciech Mońka mocno przestrzelił głową. Goście nie odpuszczali. Capita odpowiedział na strzał Mońki, w znacznie lepszy sposób. Tylko świetna parada Mrozka podtrzymała wynik remisowy.

Nareszcie zaczęło się na boisku coś dziać. To było na tym etapie wyrównane spotkanie, atakowali i jedni, i drudzy. Czegoś jednak brakowało – dobrego wykończenia. W 41. minucie Mikael Ishak był blisko bramki, lecz między słupkami lepszy był Majchrowicz. Stadion zawrzał jeszcze 2 minuty później, kiedy to Piotr Lasyk wskazał na jedenasty metr. Steve Kingue podał poznaniakom pomocną dłoń. Dosłownie i w przenośni – dotknął piłki ręką w polu karnym. Jedenastkę wykonywał nie kto inny, jak Ishak. Szwed z zimną krwią otworzył wynik meczu.

Poznańska lokomotywa ruszyła!

Lech intensywnie zaczął drugą połowę. Już od gwizdka starał się narzucić przyjezdnym swoje warunki gry. To szybko przyniosło korzyści. W 52. minucie Ishak dostał dobre podanie i urwał się obrońcom spod opieki. Kapitan Kolejorza zdecydował się na zespołowe zagranie i podał do Pablo Rodrígueza. Hiszpan nie oddał od razu strzału, lecz wyczekał odpowiedni moment i to się opłaciło – mistrz Polski podwoił prowadzenie. Ishak miał ciąg na bramkę. W 59. minucie znowu stanął przed szansą bramkową. Tym razem trafił w trybuny. Ale 3 minuty później już się nie pomylił. Zrobiło się zamieszanie w polu karnym Radomiaka. Szwedzki napastnik odnalazł się w tym chaosie i z bliska wbił piłkę do siatki.

Radomiak miał szansę natychmiastowo złapać kontakt i wrócić do gry. Capita wygrał wyścig z Joelem Pereirą i miał przed sobą już tylko Mrozka. Piłkarz z Angoli nijak nie zaskoczył golkipera Kolejorza. A Lech nacierał, atakował, po prostu robił swoje. W 66. minucie Luis Palma zatańczył z piłką i znalazł podaniem Ishaka. Szwed po raz trzeci trafił do bramki. Byłby hat-trick, gdyby sędzia nie dopatrzyłby się naruszenia przepisów. Po swoim rodaku mógł poprawić Leo Bengtsson, lecz ten chybił. Radomiak wrócił do gry po chwili. W 71. minucie bramkę kontaktową zdobył Elves Baldé, po świetnym dograniu Zie Ouattary.

Lech zdobywa cenny komplet punktów!

Lech na laurach nie spoczywał i szukał sposobności na to, by dobić radomian. Przed dobrą okazją stanął Pereira, lecz na drodze Portugalczyka pojawił się obrońca gości i go zablokował. W końcówce mógł jeszcze paść gol, lecz jeśli już, to raczej dla ekipy z Wielkopolski. I tak się też stało. A kto trafił? Po tylu szyderczych komentarzach, nieudanych występach i licznych, nieprzychylnych artykułów – Yannick Agnero.

To był wreszcie ten stary, dobry Lech, taki jak z poprzedniego sezonu. Przez większość spotkania to podopieczni Nielsa Frederiksena przeważali, nawet jak potrzebowali chwili na przełamanie bramkowej niemocy. Kibice w Poznaniu mogą odetchnąć z ulgą, podobnie jak duński szkoleniowiec. Dzięki zdobytym 3 punktom Kolejorz przesunął się na 4. miejsce w tabeli Ekstraklasy. Radomiak zaś spadł na 6. pozycję.

Lech Poznań – Radomiak Radom 4:1 (Ishak 45′, 62′, Rodríguez 52′, Agnero 89′ – Baldé 71′)

SPRAWDŹ TAKŻE
Więcej
    REKLAMA
    141,811FaniLubię

    MOŻE ZACIEKAWI CIĘ